Zgwałcił i zabił. Jest wyrok dla oprawcy pielęgniarki
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w poniedziałek karę 25 lat więzienia dla 44-letniego Mariusza P. za gwałt i związane z nim zabójstwo młodej kobiety, dokonane w tym mieście ponad 20 lat temu. Apelacje obu stron sąd uznał za bezzasadne. Wyrok jest prawomocny.
29.05.2023 | aktual.: 29.05.2023 19:20
Zgodnie z tym utrzymanym orzeczeniem, o przedterminowe zwolnienie skazany może ubiegać po 20 latach. Rodzicom zmarłej sąd przyznał łącznie 300 tys. zł zadośćuczynienia. Obrona chciała przede wszystkim zmiany kwalifikacji prawnej czynu i kary łagodniejszej, kwestionowała zarzut zabójstwa, wnioskowała też o znaczne obniżenie kwoty zadośćuczynienia. Prokuratura karę 25 lat więzienia uważała za rażąco łagodną i domagała się dożywocia.
Do zbrodni doszło w sierpniu 2001 roku. Młoda kobieta wracała wieczorem do domu, gdy została zaatakowana na białostockim osiedlu Sienkiewicza. Sprawca dusił ją, ręce skrępował częściami garderoby i próbował zakneblować. Gdy straciła przytomność - zgwałcił. Wskutek odniesionych obrażeń 30-latka zmarła po kilku miesiącach w szpitalu. Napaść miała miejsce tuż przy bloku, w którym mieszkała. Stało się to po tym, jak odprowadziła kuzynkę na przystanek autobusowy.
W prowadzonym wówczas śledztwie sprawcy gwałtu, rozboju (prokuratura przyjęła, że ofiara została ograbiona z biżuterii) i zabójstwa nie udało się ustalić; po roku od zbrodni postępowanie prokuratorskie zostało z tego powodu umorzone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Archiwum X rozwiązało sprawę
W 2020 roku do sprawy wrócili jednak policjanci z tzw. Archiwum X, zajmujący się trudnymi, nierozwikłanymi dotąd sprawami kryminalnymi, i Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. W czerwcu 2021 roku podlaska policja podała informację, że podejrzewany o tę zbrodnię został zatrzymany w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że przez kilkanaście lat mieszkał w pobliżu Manchesteru z żoną i trójką dzieci. Polskim organom ścigania został przekazany pod koniec lutego ub. roku. Wtedy usłyszał zarzuty gwałtu, zabójstwa i rozboju.
Zarówno w śledztwie, jak i przed sądem 44-latek nie przyznał się. Głównymi dowodami przeciwko niemu były ślady DNA. Wskazały one na oskarżonego po porównaniu danych z bazą brytyjską, bo mężczyzna był tam notowany. Utrzymując wyrok, Sąd Apelacyjny w Białymstoku długo wyjaśniał, dlaczego uznał za udowodnione sprawstwo tego mężczyzny, a za prawidłowe ustalenia sądu pierwszej instancji co do zamiaru działania oskarżonego.
Przewodniczący składu orzekającego sędzia Jacek Dunikowski przypominał, jak i jakie dowody zostały zabezpieczone tuż po zbrodni w 2001 roku; kluczowe były ślady biologiczne, które ostatecznie wskazały na oskarżonego z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością.
- Nieuwzględnienie tego dowodu, jako dowodu sprawstwa oskarżonego, byłoby sprzeczne z zasadami procesu karnego (...). Sprawstwo oskarżonego jest ewidentne i nie podlega kwestionowaniu. Rozstrzygnięcie sądu pierwszej instancji jest prawidłowe i zasługuje na pełną akceptację - mówił sędzia Dunikowski. Za prawidłową uznał kwalifikację prawną zabójstwa z zamiarem ewentualnym i wyrok 25 lat więzienia, z zastosowanym zaostrzeniem, czyli z możliwością ubiegania się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie po 20 latach.
Zobacz także
"Złagodzenia kary nie jest uzasadnione"
Sąd podkreślał, że zbrodnia była brutalna, popełniona na młodej kobiecie, w pobliżu miejsca jej zamieszkania i w centrum miasta, a - wszystko wskazuje na to - sprawca nie znał ofiary, być może szedł za nią z przystanku. - Stopień społecznej szkodliwości tego czynu jest tak wysoki, że oczekiwanie złagodzenia kary nie jest uzasadnione. Nie przemawia również za tym to, że od czynu minęły 22 lata i to, że przez ten czas oskarżony prowadził życie bez oznak aspołecznych - dodał sędzia Dunikowski.
Ale zaznaczył, że sąd apelacyjny nie widział potrzeby zastosowania w tym wypadku dożywocia, czyli kary "stuprocentowo eliminacyjnej". Do okoliczności niejako łagodzących sąd zaliczył zamiar ewentualny, nagły zabójstwa oraz fakt, że mężczyzna przez ponad 20 lat nie miał poważniejszych konfliktów z prawem (za granicą notowany był za wykroczenia drogowe).
Na razie nie wiadomo, czy obrona złoży kasację do Sądu Najwyższego. Prokuratura, choć domagała się dożywocia, wyrok uważa za sprawiedliwy. - Ta sprawa wydaje się być przykładem tego, że nie ma zbrodni bez kary - mówiła dziennikarzom prok. Agnieszka Kalisz-Kapelko z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.