Wypadek Szydło. Prokurator ma podważać zeznania kluczowych świadków

"Prokurator chce podważyć zeznania członków klubu AA, którzy twierdzą, że limuzyny wiozące Beatę Szydło nie miały włączonych sygnałów dźwiękowych" - pisze w środę "Rzeczpospolita". Na początku 2017 roku kolumna byłej wicepremier zderzyła się z fiatem seicento w Oświęcimiu.

Wypadek Szydło. Prokurator ma podważać zeznania kluczowych świadków
Źródło zdjęć: © East News | MAREK LASYK/REPORTER
Piotr Białczyk

Śledztwo ws. wypadku rządowej limuzyny prowadzi prok. Rafał Babiński. To właśnie on oskarżył wtedy 21-letniego kierowcę fiata o spowodowanie niebezpiecznej sytuacji na drodze. Teraz ma "podważać zeznania świadków, które są korzystne dla obrony" - ujawnia gazeta.

Świadkowie mieli zeznać, że kolumna rządowa poruszała się bez sygnałów dźwiękowych, czyli nie była uprzywilejowana w ruchu. "Podczas przesłuchania przed sądem prokurator złapał ich na nieścisłościach" - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Dziennik przypomina, że świadkowie są uczestnikami terapii Anonimowych Alkoholików. To oni 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu byli najbliżej miejsca wypadku.
"Sąd na wniosek prokuratury wzywa dwie biegłe psycholożki, które sporządzały opinie dotyczące świadków uczestniczących w terapii uzależnień" - informuje gazeta. "Przed sądem staną 26 czerwca" - dodaje.

Prok. Babiński, cytowany przez "Rzeczpospolitą", wyjaśnia, że chodzi o "określenie zdolności zapamiętywania i odtwarzania faktów przez tych świadków".

Do wypadku kolumny rządowej z Beatą Szydło doszło na jednej z ulic Oświęcimia. Samochód wiozący premier uderzył w seicento 23-letniego Sebastiana Kościelnika. Mężczyzna został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Nie zgodzili się z tym trzej prokuratorzy, którzy prowadzili śledztwo i odmówili podpisania aktu oskarżenia. Ich zdaniem, odpowiedzieć powinien funkcjonariusz ówczesnego BOR, a dzisiaj SOP, który prowadził samochód.

W procesie przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Tylko jeden z nich zeznał, że rządowa kolumna miała włączone światła i sygnały dźwiękowe. Pozostali twierdzili że nie było sygnałów dźwiękowych.

Co się stało z nagraniami?

W czwartek portal tvn24.pl poinformował, że kluczowy dowód z wypadku - zapis z monitoringu - uległ uszkodzeniu. Nagrania miały przedstawiać moment przejazdu rządowej kolumny. Krakowska Prokuratura Okręgowa zdementowała tę informację.

Śledczy przekonywali, że "przesyłając do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania w sprawie przeciwko Sebastianowi K., przesłano wszelkie dowody zgromadzone w tej sprawie, łącznie z różnorodnymi nagraniami". Według prokuratury nośniki były "nieuszkodzone i zdolne do odtworzenia", a do ich zniszczenia w sądzie nie doszło w sądzie.

Na te doniesienia zareagowała opozycja. Parlamentarzyści zażądali od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, by wszczął w tej sprawie wewnętrzne postępowanie w prokuraturze. Ich zdaniem, jest ona "tuszowana".

- Panie ministrze Ziobro, co się stało z tymi dowodami i dlaczego zostały zniszczone? Kiedy wytłumaczy pan opinii publicznej, dlaczego prokuratura nic w tej sprawie do tej pory nie zrobiła i dlaczego te fakty są przez panu podległych prokuratorów ukrywane? - pytała w Sejmie Agnieszka Pomaska z PO.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło: "Rzeczpospolita"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (656)