Uszkodzone dowody ws. wypadku Szydło? Ważny komunikat prokuratury
"Nieprawdą jest, że na uszkodzonych nagraniach został zarejestrowany przejazd kolumny premier Beaty Szydło" - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Krakowie. To odpowiedź na ostatnie doniesienia mediów w tej sprawie.
14.06.2019 21:51
Portal tvn24.pl poinformował w czwartek, że uszkodzone zostały płyty z zapisem z kamer monitoringu.. Nagrania miały przedstawiać moment przejazdu rządowej kolumny. Nośniki były podobno ważnym dowodem w procesie dotyczącym wypadku ówczesnej szefowej rządu z lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ.
Teraz głos w sprawie zabrała Prokuratura Okręgowa w Krakowie.
"W związku z pojawiającymi się doniesieniami medialnymi dotyczącymi dowodów zebranych przez prokuraturę w sprawie wypadku kolumny rządowej premier Beaty Szydło, prokuratura informuje, iż przesyłając do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania w sprawie przeciwko Sebastianowi K., przesłała wszelkie dowody zgromadzone w tej sprawie, łącznie z różnorodnymi nagraniami" - napisano.
W komunikacie znalazło się zapewnienie, że "przekazane przez prokuraturę sądowi nośniki były nieuszkodzone i zdolne do odtworzenia".
Prokuratura zapewnia, że do zniszczenia nośników doszło w sądzie.
"Wskazane nagrania nie mają żadnej wartości"
"Nieprawdą jest, że na uszkodzonych nagraniach został zarejestrowany przejazd kolumny. Na jednym z nich było nagranie programu telewizyjnego, na drugim monitoring terenu przedszkolnego oddalonego kilkaset metrów od miejsca przejazdu kolumny" - napisano w komunikacie prokuratury.
Dodano, że wszystkie dowody w tym postępowaniu zostały już przeprowadzone. "Wskazane nagrania nie mają żadnej wartości dowodowej dla odtworzenia przebiegu zdarzenia w dnia 10 lutego 2017 r" - czytamy.
Przypomnijmy, że do wypadku kolumny rządowej z Beatą Szydło doszło na jednej z ulic Oświęcimia. Samochód wiozący premier rządu uderzył w seicento 23-letniego Sebastiana Kościelnika. Mężczyzna został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Nie zgodzili się z tym trzej prokuratorzy, którzy prowadzili śledztwo i odmówili podpisania aktu oskarżenia. Ich zdaniem, odpowiedzieć powinien funkcjonariusz ówczesnego BOR, a dzisiaj SOP, który prowadził samochód.
W procesie przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Tylko jeden z nich zeznał, że rządowa kolumna miała włączone światła i sygnały dźwiękowe. Pozostali twierdzili że nie było sygnałów dźwiękowych.