Wypadek polsko-greckiej rodziny na A1. Śmigłowiec zabrał 7 osób
Na wysokości łódzkiego Tuszyna dachowało auto z polsko-grecką rodziną. Kierujący pojazdem mężczyzna stracił nad nim panowanie i uderzył w barierki. Wszyscy pasażerowie zostali ranni.
- Co było przyczyną tego, że samochód wypadł z jezdni, jeszcze nie wiadomo - powiedziała w rozmowie z portalem expressilustrowany.pl sierż. szt. Urszula Ptasznik z Komendy Powiatowej Policji Łódź Wschód. Dodała, że zostanie to ustalone "po przesłuchaniu uczestników wypadku, które nastąpi, gdy pozwoli na to stan ich zdrowia".
7-osobowa rodzina: mąż Grek, żona Polka, dwoje ich dzieci, mały kuzyn oraz rodzice kobiety, jechała z Poznania do Zakopanego. Za kierownicą siedział 63-letni ojciec Polki. Mężczyzna stracił panowanie nad kierownicą. Samochód wypadł z jezdni i dachował.
Wszyscy pasażerowie zostali ranni. Śmigłowiec LPR zabrał do szpitala Greka, który prawdopodobnie złamał nogę. Pozostali członkowie rodziny zostali przewiezieni do szpitala karetkami. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Potrącił na pasach dwie nastolatki i uciekł. Tłumaczył, że się przestraszył
Źródło: expressilustrowany.pl