ŚwiatWypadek polskiego autokaru w Serbii - 6 osób zginęło, 60 w szpitalu

Wypadek polskiego autokaru w Serbii - 6 osób zginęło, 60 w szpitalu

Sześć osób zginęło, a 60 trafiło do szpitala w związku z wypadkiem polskiego autokaru w Serbii. Ofiary śmiertelne to dwoje dzieci i cztery osoby dorosłe. Autokarem z Bułgarii wracali m.in. pracownicy kopalni „Ziemowit” w Lędzinach - w sumie około 70 osób, w tym 35 dzieci. Do tragedii doszło ok. godz. 6.30 rano, na północy Serbii, w okolicach miejscowości Indija.

Wypadek polskiego autokaru w Serbii - 6 osób zginęło, 60 w szpitalu
Źródło zdjęć: © AFP

11.07.2008 | aktual.: 16.07.2008 09:04

Według serbskiego MSW, w wypadku zginęło 3 mężczyzn, 1 kobieta i dwójka dzieci. Ciężko ranne są 2 osoby, 31 osób doznało mniejszych obrażeń. Pasażerowie trafili do szpitali w Suboticy i Nowym Sadzie. Jak poinformował konsulat w Belgradzie, na stół operacyjny tamtejszego szpitala trafiła 14-letnia dziewczynka. Wiadomo, że straciła rękę. Bezpośrednio tę sprawę koordynuje konsul Aleksander Chećko.

Wszystkie z 26 dzieci, które trafiły do szpitala w Nowym Sadzie będą żyć- informuje tłumacz, który przebywa z dziećmi w placówce zdrowia.

Piętrowym autobusem jechało blisko 70 osób. Większość z nich to pracownicy kopalni "Ziemowit" w Lędzinach na Śląsku oraz członkowie ich rodzin. Ponad połowa pasażerów to dzieci. Turyści wracali z wczasów w okolicach Warny w Bułgarii. Organizatorem wyjazdu było bielskie biuro podróży In-Tour Beskidy.

Według relacji kierowców, do wypadku doszło w chwili, kiedy drugi kierowca, który nie prowadził, poprosił kierującego autokarem kolegę o wyłączenie oświetlenia wewnętrznego - powiedział właściciel biura "Moana" z Rudy Śląskiej, do którego należał autokar, Józef Rzepka. Pracownicy biura przypuszczają, że gdy kierowca sięgnął ręką do przełącznika, by wyłączyć oświetlenie, kierownica mogła wymknąć mu się z rąk.

Prezydent Lech Kaczyński w depeszy kondolencyjnej, podkreślił, że solidaryzuje się w bólu i łączy w modlitwie z bliskimi ofiar tej tragedii.

Rodziny poszkodowanych polecą po południu na miejsce wojskowym samolotem transportowym - poinformowała rzeczniczka wojewody śląskiego, Marta Malik. Maszynę zapewnił resort spraw wewnętrznych i administracji. Na miejsce poleci 35 osób z rodzin a także wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk.

Polskie MSZ podkreśla, że Ambasada RP w Belgradzie pozostaje w stałym kontakcie ze służbami ratowniczymi. Dodaje także, że miejscu wypadku oraz w szpitalach są obecni polscy konsulowie; lekko ranni kierowcy autobusu są przesłuchiwani przez serbską policję.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło infolinię, pod którą można uzyskać informacje na temat wypadku polskiego autokaru w Serbii. Informacji można zasięgnąć pod numerami telefonów w Ambasadzie RP w Belgradzie: 00-38-11-120-65-318, 00-38-11-120-65- 310 oraz w MSZ w Warszawie: 22-523-98-93 oraz 22-523-97-18. Także w kopalni uruchomiono telefon informacyjny dla rodzin: 032 216 70 42, numer wewnętrzny 56 80.

Zobacz materiał serbskiej telewizji z miejsca wypadku na studio.wp.pl "Moana" zapewniła, że autokar był sprawny, miał ważne badania techniczne i był obsługiwany - jak nakazują przepisy - przez dwóch zmieniających się kierowców. Kierowcy zmienili się ok. godz. 5 rano, czyli na ok. półtorej godziny przed wypadkiem. Według organizatora wycieczki, dwupoziomowy pojazd miał 2 lata, wedle katowickiej policji - 15.

Inspektorat Transportu Drogowego skontroluje właściciela autokaru - poinformował na konferencji prasowej Główny Inspektor Transportu Drogowego (GITD) Tomasz Połeć. Inspektor dodał, że autokary firmy były w latach 2005-2007 trzynastokrotnie kontrolowane przez inspekcję transportu drogowego. W 2005 roku inspekcja stwierdziła cztery naruszenia o nikłej wadze, a w latach 2006 i 2007 kontrole nie stwierdziły nieprawidłowości. Śląska policja potwierdza, że skontrolowała pojazd przed odjazdem. Autokar był w dramatycznym stanie - twierdzi jednak ojciec jednej z dziewczynek, która uczestniczyła w wypadku.

Wszczęto śledztwo w sprawie wypadku.

Firma "Moana" wysłała na miejsce inny autokar, do Serbii pojechał także sam Rzepka i jego współpracownicy.

Zarówno przedstawiciele przewoźnika, jak i biura turystycznego, długo nie mieli precyzyjnych informacji z miejsca wypadku. Pierwsze doniesienia, przekazywane przez Grażynę Ścibisz z biura In-Tour Beskidy, mówiły nawet o 10 ofiarach śmiertelnych, potem o trzech.

Na szczegółowe informacje z Serbii czeka kierownictwo kopalni "Ziemowit", której pracownicy byli wśród uczestników wycieczki. Jak powiedział dyrektor ds. pracy kopalni, Mirosław Drzyzga, na wieść o wypadku kopalnia wysłała do Serbii bus m.in. ze środkami medycznymi i artykułami pierwszej potrzeby.

Porannym busem na miejsce pojechało także trzech członków rodzin osób poszkodowanych. Dla pozostałych chętnych wyjazd - jeszcze w piątek po południu - zorganizuje i sfinansuje Kompania Węglowa, do której należy kopalnia "Ziemowit". Nie jest do końca przesądzone, czy pojadą autokarem lub busem, czy polecą samolotem, udostępnionym przez administrację rządową.

Dyrektor Drzyzga zapewnił, że poszkodowani i ich rodziny będą mogli liczyć na pomoc, także psychologiczną, ze strony kopalni. Zaznaczył, że kopalnia nie była organizatorem wyjazdu, jednak z oferty bielskiego biura skorzystało wielu pracowników "Ziemowita". Zakład dofinansował ich wypoczynek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)