Wypadek Beaty Szydło. Kierowca seicento usłyszał zarzuty, nie przyznał się
Kierowca seicento, podejrzany o nieumyślne spowodowanie wypadku, w którym ucierpiała m.in. premier Beata Szydło, usłyszał zarzuty naruszenia zasad ruchu drogowego i niesygnalizowania manewru - poinformował na konferencji prasowej rzecznik krakowskiej prokuratury, Włodzimierz Krzywicki. Jednocześnie poinformował, że doszło do poważnych uszczerbków na zdrowiu u dwóch poszkodowanych w wypadku osób - premier Beaty Szydło i funkcjonariusza BOR. Obrażenia doprowadziły do naruszenia czynności ciała na okres dłuższy niż siedem dni, co oznacza odpowiedzialność karną sprawcy, zagrożoną karą do 3 lat więzienia. 21-letni Sebastian K. nie przyznał się do winy.
14.02.2017 | aktual.: 14.02.2017 17:27
Kierowca seicento jest jedynym podejrzanym w sprawie wypadku. We wtorek stawił się on w prokuraturze, gdzie przedstawiono mu zarzut spowodowania wypadku. Prok. Krzywicki ujawnił, że podejrzany ma prawo jazdy od końca 2014 r.
Zarzuty dla kierowcy seicento
- Podejrzany oświadczył, iż nie przyznaje się do czynu, który się mu zarzuca. Jednocześnie podtrzymał wszystkie wyjaśnienia, które składał w trakcie przesłuchania przez funkcjonariusza policji późnym wieczorem w miniony piątek - powiedział dziennikarzom prok. Krzywicki dodając, że Sebastian K., złożył uzupełniające i "bardzo obszerne" wyjaśnienia.
Prokurator Krzywicki dodał, że takie oświadczenie podejrzanego nie zmienia dalszego biegu śledztwa, w którym są zbierane i weryfikowane dalsze dowody - zeznania świadków, opinie biegłych, zapisy monitoringu i inna dokumentacja.
Według prokuratury, kierowca fiata, wykonując manewr skrętu w lewo na dwukierunkowej jezdni, nie zachował szczególnej ostrożności. - Nadto nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu kierującemu pojazdem uprzywilejowanym, wykonującemu manewr omijania fiata, a także wbrew przepisowi wjeżdżając pomiędzy pojazdy poruszające się w kolumnie pojazdów uprzywilejowanych, doprowadził do zderzenia obu pojazdów - zaznaczył Krzywicki. Jak powiedział prokurator, kierowca seicento nie sygnalizował też zamierzonego manewru włączeniem lewego kierunkowskazu.
Według RMF FM kierowca seicento utrzymuje, że włączył lewy kierunkowskaz. Ponadto 21-latek twierdzi, że panel od radia był wtedy w schowku, więc nie słuchał muzyki, o czym pisały niektóre media. Sam prokurator Krzywicki przyznał, że "nigdzie w materiale dowodowym tego postępowanie nie ma śladu, który pozwalałby twierdzić, że podejrzany słuchał radia".
Niesprawność u poszkodowanych powyżej 7 dni
Prokurator Krzywicki poinformował także, iż prokuratura uzyskała opinię biegłych lekarzy o obrażeniach odniesionych w wypadku premier Beaty Szydło i dwóch funkcjonariuszy BOR. Z opinii wynika, że potwierdziły się przypuszczenia co do poważnych uszczerbków na zdrowiu u dwóch poszkodowanych w wypadku osób - premier Beaty Szydło i funkcjonariusza BOR. Obrażenia doprowadziły do naruszenia czynności ciała na okres dłuższy niż siedem dni, co oznacza odpowiedzialność karną sprawcy z art. 177 par. 1 Kodeksu karnego, zagrożoną karą do 3 lat więzienia - podał rzecznik.
Prokurator dodał, że wobec jednej osoby - kierowcy z BOR - stwierdzono naruszenie czynności ciała nieprzekraczającej 7 dni, choć w jego przypadku prowadzone będą jeszcze dodatkowe badania.
Prokuratura szuka świadków wypadku
Krzywicki powiedział, że nieznane są personalia ewentualnych osób, które naocznie obserwowały przebieg wypadku poza jego uczestnikami. Zaapelował do osób, które mają jakąkolwiek wiedzę na temat okoliczności zdarzenia, w którym ucierpiała premier Beata Szydło, zgłaszała się do Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Rzecznik prokuratury poinformował też, że we wtorek rozpoczął pracę zespół biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna. - Prokurator zlecił im szczegółową rekonstrukcję przebiegu tego zdarzenia - powiedział prok. Krzywicki na konferencji prasowej.
Jak podał, w śledztwie zeznania złożyli m.in. funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Przesłuchana w charakterze świadka ma zostać także premier Szydło - gdy tylko zezwoli na to stan jej zdrowia. - Była bezpośrednim świadkiem tego zdarzenia i wyniku tego wypadku jest osobą pokrzywdzoną - podkreślił prokurator.
- Ponawiamy apel o to, żeby ktokolwiek ma wiedzę o okolicznościach towarzyszących przejazdowi kolumny pojazdów uprzywilejowanych, okolicznościach dotyczących tego wypadku, żeby zgłaszał się do Prokuratury Okręgowej w Krakowie - zaapelował Krzywicki.
Nie wiadomo, jak szybko jechała kolumna
Włodzimierz Krzywicki przyznał, że prokuratura nie wie na razie, z jaką prędkością przemieszczała się kolumna samochodów z premier Szydło. - Nie mamy (...) żadnych podstaw które wynikałyby z przeprowadzonych dowodów do czynienia ustaleń, że ta prędkość, którą rozwinęła kolumna pojazdów przekroczyła dozwoloną na obszarze zabudowanym w tych warunkach - powiedział.
Podkreślił, że pojazdy uprzywilejowane - z zachowaniem elementarnych reguł bezpieczeństwa - mogą nie stosować się do przepisów prawa o ruchu drogowym, a więc niekiedy także przekraczać dopuszczalną prędkość.
- Pomocne będą zapewne prace zlecone biegłym z Zakładu Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Dlatego, że znając standardy budowy pojazdu mechanicznego, który ulegnie zderzeniu można (...) możliwie precyzyjnie ustalać prędkość, jaka była rozwinięta przez ten pojazd tuż przed momentem tego zdarzenia - wyjaśnił Krzywicki.
Pytany przez dziennikarzy czy kierowca seicento wyjaśnił, czy słyszał sygnały dźwiękowe i widział światła, które wskazywałyby, że jedzie kolumna uprzywilejowana powiedział, że w tej sprawie podejrzany składał obszerne wyjaśnienia i "w tym zakresie jego wyjaśnienia będą przez prokuratora weryfikowane".
- Nie ma jednej prostej odpowiedzi na pytanie: słyszał czy nie słyszał, widział czy nie widział. To jest moja wiedza. Musicie państwo przyjąć i respektować bezwzględne prawo prokuratora do tego, żeby pewnych informacji zawartych w materiale dowodowym powszechnie nie udostępniać, dlatego że dojdzie do przesłuchania jeszcze nie jednej osoby w toku tego śledztwa, w związku z czym nie jest dopuszczalne przekazywanie wszelkiej wiedzy na temat wyjaśnień. Staram się możliwie szeroko respektować państwa prawo do tego, aby uzyskiwać stosunkowo duża wiedzę o przebiegu tego śledztwa, ale nie jest to prawo nieograniczone - zwrócił się do dziennikarzy.
Pytany, czy ktoś mógł doprowadzić do wypadku celowo, odpowiedział, że "śledztwo jest w stanie początkowym, ale nie można niczego wykluczyć".
Przestępstwo z oskarżenia publicznego
Krzywicki pytany, czy ewentualny wniosek osoby poszkodowanej w wypadku o umorzenie sprawy będzie miał znaczenie dla prokuratury, poinformował, że młodocianemu kierującemu samochodem seicento zarzuca się przestępstwo z oskarżenia publicznego, więc wola osób pokrzywdzonych czy dotkniętych wypadkiem nie ma znaczenia dla biegu śledztwa.
Dodał jednocześnie, że katalog okoliczności które mogą mieć wpływ na rozmiar odpowiedzialności karnej jest obszerny i mieści się w nim stosunek ofiary do sprawcy. - Skrucha, czy akt wybaczenia ze strony pokrzywdzonych - to zawsze jest brane pod uwagę - wskazał. Wyjaśnił, że Sebastian K. podejrzany o spowodowanie tego wypadku, w chwili czynu nie ukończył 21 lat, czyli z punktu widzenia prawa, jest osobą młodocianą.
- Polskie prawo karne nakazuje przede wszystkim, żeby podjąć działania służące wychowaniu tego człowieka. Przestępstwo, które mu się zarzuca to nie jest przestępstwo kryminalne. To przestępstwo popełniane przez rozmaitych ludzi; przestępstwo które może być popełnione przez każdego użytkownika, który na chwilę przestanie przestrzegać powinności, które na nim spoczywają w związku z wymogiem bezpieczeństwa - powiedział. Jak zauważył, jest to przestępstwo o charakterze nieumyślnym.
Zarzut nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym zagrożony jest karą do 3 lat więzienia.
Przypomnijmy, że w piątek w Oświęcimiu doszło do wypadku, w którym ranni zostali premier Beata Szydło i dwaj funkcjonariusze BOR - kierowca i szef ochrony premier. Jak podała policja, 21-letni kierowca seicento przepuścił pierwszy, wyprzedzający go samochód z kolumny, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu, które uderzyło w drzewo.