Wyłudzali zboże od rolników
Zboże warte przynajmniej sto czterdzieści tysięcy złotych wyłudzili od dolnośląskich gospodarzy oszuści, którzy założyli fikcyjną firmę skupującą płody rolne - pisze "Słowo Poslkie - Gazeta Wrocławska".
04.09.2006 | aktual.: 04.09.2006 04:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To miała być niespotykana okazja. W ogłoszeniach na całym Dolnym Śląsku przedsiębiorstwo rolnicze proponowało skup zboża po wyjątkowo korzystnych cenach. Wystarczyło zadzwonić. U rolników zjawiał się elegancko ubrany przedstawiciel handlowy. Po podpisaniu umowy pod zagrodę podjeżdżała wynajęta ciężarówka. Ekipa odbierała wszystkie zbiory. Rolnicy nie musieli ruszać się z domu. Mogli wreszcie zapomnieć o kolejkach przed elewatorami. Z reklam wynikało, że zboże kupuje znana firma z Poznania.
Zapłata nie dotarła. Sielanka skończyła się, gdy w umówionym terminie pieniądze nie trafiły na konta gospodarzy. Wtedy okazało się, że firma, której oddali wszystkie swoje zbiory, jedynie podszywała się pod poznańskie przedsiębiorstwo. W rzeczywistości była fałszywa. Choć miała własne biura, a nawet wynajęty magazyn, nigdzie nie została zarejestrowana. Jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła z rynku.
Na razie ustaliliśmy, że oszuści wyłudzili w ten sposób zboże warte przynajmniej sto czterdzieści tysięcy złotych- mówi Robert Harhala z prowadzącej śledztwo w tej sprawie strzelińskiej policji. Dotąd zgłosiło się tu czternastu poszkodowanych rolników z całego Dolnego Śląska.
Ofiar może być jednak znacznie więcej. Choć oszuści kupowali zboże jesienią ubiegłego roku, to dopiero teraz gospodarze zgłaszają sprawę policji. Wcześniej liczyli, że jednak doczekają się obiecanej zapłaty. Szybko dotarliśmy do oszustów. Okazało się, że fikcyjną firmę założyło kilku młodych wrocławian i mieszkańców okolicznych miejscowości - opowiada Harhala.
Zostali zatrzymani. Zboża nie udało się odzyskać. Oszuści natychmiast je sprzedawali. Ich klientami były głównie fermy drobiu tłumaczy policjant. Nie trzeba dodawać, że szajka miała nawet wspólne alibi. Wszyscy przekonywali nas, że sami padli ofiarami oszustów. Twierdzili, że są tylko pracownikami firmy, a jej właściciel uciekł z pieniędzmi. Bez trudu ustaliliśmy jednak, że to nieprawda opowiada Harhal.
Policja nie chce zdradzić, ile osób zamieszanych w oszustwo zatrzymała do tej pory - donosi "Słowo Poslkie - Gazeta Wrocławska". (PAP)