Wyjazdy służbowe sędziów Sądu Najwyższego. Za publiczne pieniądze byli w dalekich i egzotycznych miejscach
Sędziom Sądu Najwyższego można pozazdrościć nie tylko pensji, ale też podróży. W ramach obowiązków służbowych odwiedzali wiele miejsc na świecie. Wilno, Bratysława czy Budapeszt - to tylko niektóre z destynacji. Ich wojaże wykraczały też poza Europę. Dotarli bowiem m.in do Tajlandii, Korei Południowej czy Chin. Miało to swoją cenę, a nie wszystkim wydawanie pieniędzy przez przedstawicieli sądownictwa się podoba.
Wykaz służbowych wyjazdów sędziów i pracowników Sądu Najwyższego, do którego dotarło Stowarzyszenie Interesu Społecznego Wieczyste, robi wrażenie. To długa lista. Dowiadujemy się z niej, że już w pierwszej połowie 2017 r. na wyjazdy przedstawicieli SN wydano 60 tys. zł brutto. Uwagę zwracają jednak nie tylko liczby, ale też miejsca.
Z zestawienia wynika, że pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf była w Rzymie, Wilnie, Bratysławie, Dublinie, Budapeszcie, Brukseli, Madrycie, Lusemburgu i Brnie. Innych obowiązki powiodły dalej, do Tajlandii, Korei Południowej, Chin, Turcji czy Maroko.
W jakim celu przedstawiciele SN odwiedzili wszystkie te miejsca? Brali udział w otwarciach roku sądowego, szczytach, kolokwiach, kongresach, konferencjach czy spotkaniach prezesów.
*Zobacz też: Prezes Sądu Najwyższego w Sejmie. Śmiechy i pokrzykiwania posłów PiS *
Gersdorf zapewne stać by było, by zapłacić na wyjazdy z własnej kieszeni. Wysokość jej miesięcznej pensji jest imponująca. Mowa o 27 tys. zł..
Przedstawiciele środowiska sędziowskiego będą mieli kłopoty?
Politycy nasyłają śledczych na SN, KRS i NSA - podaje "Rzeczpospolita". Wszystko zaczęło się od uwagi posła Prawa i Sprawiedliwości Grzegorza Wojciechowskiego dot. organizacji Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów w 2016 r. Jego zdaniem Krajowa Rada Sądownictwa, Naczelny Sąd Administracyjny i Sąd Najwyższy przekroczyły wówczas swoje uprawnienia. Polityk nie widzi powodu, by organizację tego spotkania wpisywać w koszty.
Ministerstwo Sprawiedliwości zainteresowało się sprawą i zawiadomiło Prokuraturę Krajową o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Najwyższa Izba Kontroli ma jednak nie kwestionować wydatków poniesionych przez KRS, SN i NSA. Ich przedstawiciele zwracają z kolei uwagę, że już wcześniej były organizowane tego typu wydarzenia.
Źródło: Stowarzyszenie Interesu Społecznego Wieczyste/"Rzeczpospolita"/WP