PolskaWyjaśnianie afery w Monarze

Wyjaśnianie afery w Monarze

Sprawa nieuczciwego być może rozprowadzania
darów przez kierowników domów Centrum Samotnych Matek "Bajka"
zostanie na pewno wyjaśniona, a wobec osób zamieszanych w ten
proceder zostaną wyciągnięte konsekwencje - zapewniła szefowa stowarzyszenia Monaru, Jolanta Łazuga-Koczurowska.

22.04.2004 13:30

"Super Express" napisał, że "dary dla monarowskiego Centrum Samotnych Matek 'Bajka' zamiast trafiać do potrzebujących, lądują na bazarach i w drobnych sklepach". "Za wszystkim stoją kierownicy ośrodka, którzy zbijają na tym procederze majątek. Do mieszkańców "Bajki" trafia ledwie 10% tego, co przekazał sponsor".

Łazuga-Koczurowska wyjaśniła, że dary dla Monaru mogą pozyskiwać tylko osoby, które posiadają specjalne pełnomocnictwa wydawane przez stowarzyszenie. "Marek Kotański uważał, że ludziom trzeba dawać szansę i możliwość robienia różnych rzeczy, ufał im. Dlatego procedura była taka, że pełnomocnictwa uzyskiwało wiele osób. Była formuła, że każdy może się tym zajmować" - zaznaczyła.

Od roku prowadzona jest ściślejsza weryfikacja wydawania pełnomocnictw. "Mogą je uzyskać tylko kierownicy zatwierdzani przez zarząd główny stowarzyszenia" - zapewniła Łazuga-Koczurowska.

Dodała, że w domach należących do "Bajki" "kierownicy to często po prostu ich mieszkańcy, wolontariusze, nie zawsze zatwierdzani przez zarząd".

Zdaniem Łazugi-Koczurowskij, "gdyby kierownictwo Monaru było zamieszane w takie afery, to na pewno nie istniałoby ono ponad 25 lat". "Kotański naprawdę może spać spokojnie, bo jego ludzie dzielnie pomagają bliźnim i nigdy na takie afery sobie nie pozwolą"- podkreśliła.

Szefowa Monaru przypomniała, że stowarzyszenie pomaga wszystkim, którzy są w kłopocie. "Nie zaglądamy do dowodów i legitymacji, żeby sprawdzić kim są, jacy są, czym się zajmują" - powiedziała. Według niej, w tak dużej grupie osób na pewno znajdą się i tacy, którzy chcą na tym skorzystać.

Rzeczniczka prasowa Polskiego Czerwonego Krzyża, Anna Kossak powiedziała PAP, że nie znają przypadku, aby wolontariusze PCK źle funkcjonowali. Poinformowała, że "pozyskiwane przez PCK dary od firm trafiają najpierw do zarządu PCK - rejonowego, okręgowego lub głównego - i dopiero potem do osób, dla których są przeznaczone".

Jak powiedziała Agata Kościelna z Polskiej Akcji Humanitarnej, w PAH wyznaczona jest jedna osoba odpowiedzialna za rozprowadzanie pozyskanych darów, sprawdzanie umów, liczenie uzyskanych rzeczy. "Nie mamy więc przypadków, że dary 'rozchodzą się'" - podkreśliła.

Monarowskie Centrum Samotnych Matek z Dziećmi "Bajka" pomaga samotnym matkom i ojcom z dziećmi oraz rodzinom, które znalazły się w trudnej sytuacji. Obecnie w ośrodku schronienie znajduje ponad 750 osób, w tym ok. 500 dzieci.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)