Wyjaśnią tajemnicę ostatnich sekund? Odbył się lot Tu‑154
Nad Polską odbył się eksperymentalny lot samolotu Tu-154 o numerze bocznym 102. Samolot wylądował już na warszawskim Okęciu. Małgorzata Woźniak, rzeczniczka ministra spraw wewnętrznych i administracji, który przewodniczy pracom komisji, powiedziała, że nie wie, gdzie odbywał się eksperyment. Dodała, że uczestniczył w nim m.in. wiceszef komisji płk Mirosław Grochowski.
12.04.2011 | aktual.: 12.04.2011 20:07
Jak powiedział rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz, samolot wystartował przed godz. 12, lądowanie w Warszawie nastąpiło kilkanaście minut po godz. 15. W eksperymencie było wykorzystywane jedno z lotnisk należących do Sił Powietrznych. Prócz załogi na pokładzie znajdowali się przedstawiciele komisji badającej katastrofę smoleńską.
Kupracz nie chciał informować o przebiegu lotu, podkreślił, że należy to do komisji Millera.
Jak powiedział oficer prasowy 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego w Powidzu kapitan Włodzimierz Baran, samolot przebywał we wtorek po południu nad lotniskiem w Powidzu, ale na nim nie lądował. - On zarezerwował sobie przestrzeń powietrzną nad lotniskiem i wokół lotniska, na lotnisku w Powidzu nie lądował, wykonywał zadania zgodnie ze swoim programem. Latał ok. 2,5 godziny, po czym odleciał do Warszawy - poinformował.
- Ten eksperyment jest istotny z punktu widzenia śledztwa, mającego wyjaśnić przyczyny katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem - powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. Eksperyment miał trwać kilka godzin.
Z odczytanych z czarnych skrzynek rozmów załogi wynika, że kapitan Arkadiusz Protasiuk na ok. 20 sekund przed katastrofą wydał komendę "odchodzimy". Mimo jednak, że zdaniem polskich ekspertów był to wystarczający czas na wyprowadzenie samolotu, piloci nie zdołali tego zrobić.
Eksperyment ma dać odpowiedź na pytanie, czy piloci Tupolewa Tu-154 o numerze bocznym 101, który uległ katastrofie10 kwietnia 2010 roku, mieli szansę poderwać maszynę. Piotr Abraszek z "Nowej Techniki Wojskowej" tłumaczy Wirtualnej Polsce, że celem eksperymentu jest sprawdzenie, czy na lotnisku bez systemu naprowadzania samolotów ILS przy podejściu do lądowania w trybie automatycznego pilota zadziała przycisk automatycznego odejścia. Z obecnych informacji wynika bowiem, że 10 kwietnia załoga była zdezorientowana, ponieważ po wciśnięciu tego przycisku samolot nie rozpoczął odejścia, a piloci stracili w ten sposób cenne sekundy, co w efekcie doprowadziło do katastrofy.
- Musimy poznać zasadę działania tego przycisku. Eksperyment wykaże, czy jego wciśnięcie zostanie zapisane na rejestratorze. 10 kwietnia nie ma żadnych sygnałów potwierdzających, że piloci go rzeczywiście użyli - tłumaczy.
Zdaniem Woźniak eksperyment jest bardzo istotny, gdyż ma posłużyć komisji szefa MSWiA Jerzego Millera przy pisaniu raportu ws. katastrofy pod Smoleńskiem.
W ubiegłym tygodniu minister Miller mówił, że prace komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej nie zostaną zakończone, dopóki nie zostanie przeprowadzony eksperyment na Tu-154M