"Wygrana Komorowskiego nie grozi monopolizacją władzy"
Komorowski nigdy nie był politykiem ideologicznym, w przeciwieństwie do Kaczyńskiego. Każdy ma prawo do bycia takim politykiem, jakim chce. Do przedsięwzięć, które są potrzebne Polsce, lepszym partnerem będzie polityk, który działa nie poprzez ideologię, a poprzez instytucje, służbę wobec państwa - mówi w wywiadzie dla "Faktu" minister w Kancelarii Premiera, Michał Boni.
09.06.2010 | aktual.: 09.06.2010 09:58
Czemu Jarosław Kaczyński nie powinien być prezydentem?
- Odpowiedzią na to pytanie jest wyjaśnienie, dlaczego kibicuję Bronisławowi Komorowskiemu.
Dlaczego więc Polacy powinni zagłosować na Komorowskiego i tym samym przekazać całość władzy w ręce Platformy?
- Trzymam kciuki za Bronisława Komorowskiego i nie mam żadnej obawy, że wybranie go na prezydenta grozi monopolizacją władzy. Mieliśmy już podobne sytuacje i za prezydentury Wałęsy, i Kwaśniewskiego. Przed monopolem chronią nas odpowiednie zabezpieczenia instytucjonalne. Zresztą Bronisław Komorowski ma wszelkie cechy, które gwarantują, że będzie prezydentem wszystkich.
Nie chodzi o to, żeby wszyscy go lubili i cenili. On swoją politykę będzie adresował do wszystkich. W tym sensie jako prezydent, Komorowski będzie w stanie uspokoić wzburzone fale polskiej polityki. Jako prezydent nie pozwoli nam zapomnieć o polskiej tradycji, tożsamości i dumie narodowej, ale będzie umiał pogodzić te wartości z działaniami na rzecz przyszłości.
Jakie działania na rzecz przyszłości ma Pan na myśli?
- Dla rozwoju Polski ważny jest kapitał społeczny, to, co wiąże się z zaufaniem między nami jako ludźmi, z naszą zdolnością do współpracy, a nie dzielenia się. Mamy zapisany w genach społeczny kapitał przetrwania, utrzymania swojej tożsamości. Ten kapitał musimy połączyć z nastawieniem na rozwój, otwartość, zmianę. Komorowski będzie umiał wspierać ten proces.
Kaczyński by go nie wspierał?
- Komorowski nigdy nie był politykiem ideologicznym, w przeciwieństwie do Kaczyńskiego. Każdy ma prawo do bycia takim politykiem, jakim chce. Do przedsięwzięć, które są potrzebne Polsce, lepszym partnerem będzie polityk, który działa nie poprzez ideologię, a poprzez instytucje, służbę wobec państwa. Taki polityk bardziej dopasowuje się do wyzwań stojących przed prezydentem. A lata 2010-2015 są fundamentalne dla Polski.
W tym czasie powinniśmy mieć m.in. pewność, że dokończymy wszystkie prace odrabiające zaległości w infrastrukturze - drogowej, kolejowej, internetowej, energetycznej. To nie znaczy, że wszystko już będzie zbudowane, ale decyzje oraz źródła finansowania powinny być w tym czasie wskazane. W tym okresie musimy też ocenić czy damy sobie radę z zagrożeniami demograficznymi, szczególnie po 2020 roku.
Mamy ostatnie parę lat, by uruchomić energię drugiego powojennego wyżu demograficznego - tak, by młodzi ludzie mieli poczucie stabilności, by chcieli mieć więcej dzieci. By odpowiednia polityka państwa – zaczęta za PiS i realizowana przez nas – była rozwijana. To lata, gdy powinniśmy też wspierać konkurencyjność Polski na arenie międzynarodowej. To nowe przewagi, takie, które budowane są na kapitale intelektualnym. Stąd waga edukacji i kultury, jako czynniki rozwoju.
W tym okresie powinniśmy też dojść do euro, czyli dać sobie radę z dylematem osiągnięcia bezpieczeństwa finansów publicznych a zarazem, by nie oznaczało ono prostego ścinania wydatków, bo potrzebujemy wydatków rozwojowych i inwestycyjnych. To są zadania na tę kadencję, ich realizacje gwarantuje Komorowski na fotelu prezydenta.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Palikot wysyła Kaczyńskiego do psychiatry