ŚwiatWyemigrowały i zostawiły dzieci w Polsce

Wyemigrowały i zostawiły dzieci w Polsce

Dlaczego niektóre kobiety decydują się na wyjazd z kraju, pozostawiając dzieci pod opieką dziadków, ojca lub dalszej rodziny? Więcej wolności, spokojniejsze życie czy smutna konieczność? Przecież mówi się, że dziecko jest największym skarbem dla matki.

Wyemigrowały i zostawiły dzieci w Polsce
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Grażyna

Grażyna po rozwodzie została sama z 5-letnim Kacprem. Za namową nowego partnera, który od dawna planował wyjazd do Hiszpanii, młoda matka postanowiła wyjechać za granicę. Wspólnie ustalili, że synek Grażyny zostanie z dziadkami, którzy także uważali to za najlepsze rozwiązanie. Oczywiści, dopóki Grażyna, jako tako się nie urządzi. Przeszkodą w zabraniu dziecka był także były mąż Grażyny, który nie wyrażał zgody na wyjazd syna z kraju.

Dzisiaj Kacper ma już 19 lat i ciągle mieszka z dziadkami w Polsce. W Hiszpanii mieszka jego 10-letni braciszek, który jest owocem związku Grażyny z Tomaszem. Od dawna nic nie stoi na przeszkodzie, aby i Kacper dołączył do matki, ale... on już nie chce.

Grażyna uważa, że buntuje go jej były mąż. Kacper nie planuje w Polsce dalszej nauki, a język hiszpański zna w stopniu wystarczającym, aby rozpocząć życie tutaj. Dlaczego więc nie chce?

Kiedyś marzył o przyjeździe do matki, pisał listy, maile, często do siebie dzwonili. Z tęsknoty za mamą rozpoczął naukę hiszpańskiego w wieku 10 lat. Wtedy też ojciec Kacpra wyraził zgodę na wyjazd syna za granicę, ale Grażyna uważała, że warunki, jakie mogła mu zapewnić, były niewystarczające. Nikt z jej znajomych w Hiszpanii do tej pory nie wie, że w Polsce ma dorosłego syna.

- Myślę, że kiedy Kacper dojrzeje, lepiej zrozumie moją decyzję. Wolałam zostawić go w Polsce, a nie narażać na niepewną przyszłość. Teraz jest w okresie buntu i dlatego chyba zaczął obwiniać mnie, że go zostawiłam. Ale przecież miał przy sobie ojca i dziadków - mówi kobieta.

Grażyna ma nadzieję, że relacje z synem ułożą się dobrze. Trzeba przeczekać. Zawsze, kiedy mogła, wysyłała mu pieniądze do Polski. Z perspektywy czasu nie żałuje swojej decyzji.

Weronika

Córeczka Weroniki miała zaledwie roczek, kiedy kobieta 10 lat temu wyjechała z kraju.

Najpierw do Hiszpanii wyjechał jej mąż. Wyjechał i można powiedzieć, że ślad po nim zaginął, przynajmniej dla jego rodziny. Tak naprawdę, wszyscy jednak wiedzieli, że bawi się dobrze w towarzystwie nowych przyjaciół i handluje samochodami w nie zawsze legalny sposób.

Takie i inne wiadomości docierały do Weroniki i rodziców Jarka. Niestety, sam zainteresowany zerwał kontakt z rodziną. O tym, że przebywa w Walencji wiedzieli od jego kolegów, handlarzy samochodów, krążących pomiędzy Polską i Hiszpanią. Teściowa uznała, że Weronika widać nie była dobrą żoną, skoro jej syn ją zostawił i postanowiła, że synowa pojedzie go odszukać. Pożyczyła jej pieniądze i zapewniła pracę pomocy domowej u wujka, który od lat mieszkał pod Walencją.

Weronika posłuchała teściowej i zostawiła małą córeczkę pod jej opieką. Ciągle kochała męża i miała nadzieję wrócić z nim do Polski. W Hiszpanii okazało się, że z ich związku nic już nie będzie. Wciągnął go świat łatwych pieniędzy, kobiet i samochodów. Zawsze kochał ryzyko i unikał pracy. Teściowa była na nią wściekła, że nie potrafi zatrzymać męża przy sobie.

Praca u wujka okazała się dobra i nieźle płatna, ale Weronika czuła się bardzo samotna. Bała się jednak wrócić do teściowej bez męża i bez pieniędzy. Te, zarobione w Hiszpanii, mogła prawie w całości wysyłać na utrzymanie córki i spłatę pożyczki u teściowej. Weronika prawie cały czas przebywała w domu sama, bo gospodarze zajęci byli prowadzeniem działalności handlowej. Najgorzej było wieczorami, kiedy nic już nie miała do zrobienia. Zdjęcie córeczki, ustawione na nocnym stoliku, wywoływało w niej uczucie tęsknoty i doprowadzało do rozpaczy. Dziewczyna szybko zaczęła topić smutki w kieliszku.

Po jakimś czasie zaczęła wyjeżdżam z domu pod pretekstem pójścia do kina albo do nowo poznanej koleżanki. Tak naprawdę jeździła do Walencji sama i spędzała czas popijając w barach wino.

Kilka razy zdarzyło się, że wujek odbierał ją z pięknego, walenckiego dworca, bo nie mogła dojść o własnych siłach do pociągu.

Jak z tego wyszła? To długa historia i materiał na inne opowiadanie. Dzisiaj Weronika mieszka w Walencji i pracuje w biurze nieruchomości. Pod względem finansowym jest jej teraz ciężko, bo kryzys na rynku mieszkaniowym wpłynął ujemnie na jej prowizję, ale najważniejsze, że w końcu od roku jest razem z córką.

Weronika wie jedno: żaden mężczyzna nie jest godzien, aby go szukać, jeśli odejdzie, aby zostawić dziecko i podążyć za nim. Uważa, że popełniła kiedyś błąd decydując się na wyjazd za namową teściowej. Straciła tyle lat, nie mając swojego udziału w wychowaniu córki.

Ma jednak satysfakcję, że udało jej się wyjść z nałogu, stanąć samodzielnie na nogi i zabrać do siebie córeczkę. Teraz myśli tylko o tym, aby zapewnić jej jak najlepszą przyszłość.

Kamila

Kamila jest dojrzałą kobietą. Przed dziesięciu laty przyjechała do Hiszpanii z mężem w nadziei na wyjście z kłopotów finansowych oraz poprawę rozsypującego się małżeństwa.

W Polsce został ich 17-letni wówczas syn. Kamila zapamiętała na całe życie pożegnanie z synem i jego słowa: "Wiesz mamo, że tak naprawdę dogadywałem się tylko z tobą".

Wiedziała, że zostawia go w bezpiecznym miejscu, u kochających dziadków, rok przed ukończeniem liceum. Zawsze uważała go za bardzo dojrzałego na swój wiek, nieco zamkniętego w sobie chłopca, ale te słowa uzmysłowiły jej, że syn ciągle jej potrzebuje.

10 lat przeleciało w Hiszpanii w zawrotnym tempie, zmieniając diametralnie życie Kamili. Małżeństwa, oczywiście, nie udało się uratować i po roku życia za granicą zdecydowali się na rozwód. Kamila, w Polsce zawsze uzależniona od męża, tutaj znalazła szansę na samodzielność i spokojne życie.

Syn skończył w Polsce studia, ma dobrą pracę, przyjaciół i prowadzi samodzielne życie. Kiedyś przyjeżdżał do Kamili dwa razy do roku, ale od kiedy rozpoczął pracę ma dla niej mniej czasu i zajmuje go jego własny świat. Kamila coraz częściej łapie się na rozmyślaniu, jak potoczyłoby się ich życie, gdyby została w Polsce. Kiedy tylko dowiaduje się o jakimś przeżyciu syna, potknięciu czy niepowodzeniu, zaraz obwinia się o to, że gdyby była bliżej niego, to by do tego nie doszło.

Nie umie powiedzieć czy to byłoby lepsze wyjście, ale poczucie utraty w życiu czegoś ważnego towarzyszy jej nieustannie. Zdaje sobie sprawę, że czeka ją kiedyś poważna rozmowa z synem i wyjaśnienie sprawy wyjazdu z Polski. Są rzeczy, których nie mogła powiedzieć swojemu 17-letniemu synowi, a które bardzo chciałaby powiedzieć temu dorosłemu dzisiaj mężczyźnie.

Z Lloret de Mar dla polonia.wp.pl
Kinga Jankowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kobietadzieckoemigracja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)