Wydano miliony złotych, a założono... dwie obroże
W miesiąc od wejścia w życie systemu dozoru elektronicznego (SDE) okazuje się, że wydano nań już 23 mln zł, przewidywane wydatki są dziesięciokrotnie wyższe, a do tej pory założono skazanym... dwie obroże - informuje "Rzeczpospolita".
Wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapewnia gazetę, że system będzie się opłacał, ale dopiero gdy obejmie kilkutysięczną rzeszę skazanych, tj. w 2014 r.
Kwiatkowski twierdzi, że miesięczne utrzymanie więźnia odbywającego karę w SDE ma docelowo kosztować ok. 100 zł. Więzień odbywający karę w celi kosztuje państwo dużo więcej, bo ok. 2300 zł.
Innego zdania jest prof. Stefan Lelental z Uniwersytetu Łódzkiego, wybitny karnista, zajmujący się wykonywaniem kary. Twierdzi on, że SDE to marnotrawstwo pieniędzy. Wolałby wydać takie środki np. na dodatkowe etaty dla zawodowych kuratorów.
Zdaniem profesora dużo pożyteczniej byłoby za ponad 200 mln zł wybudować pięć nowoczesnych zakładów karnych dla najbardziej niebezpiecznych przestępców.