Wyciek z Rosji. Zausznik Putina chciał uderzyć rakietą kosmiczną w Kijów
Żeby zaimponować prezydentowi Rosji, Władimirowi Putinowi, grupa jego zwolenników zaplanowała gigantyczny atak na Ukrainę. Do realizacji tego celu postanowiono użyć przeróbki rakiety kosmicznej typu Sojuz.
Niemiecki dziennik "Bild" dotarł do nagrań rozmów pomiędzy byłym szefem rosyjskiej agencji kosmicznej, Dmitrijem Rogozinem a obecnym dyrektorem spółki zależnej Roscosmos "Progress Space Rocket Center", Dmitrijem Baranowem.
Do ataku miałaby zostać użyta przerobiona, cywilna rakieta nośna typu Sojuz. Odpowiednio zaadaptowana do tego celu i wyposażona w materiały wybuchowe nie dotarłaby na orbitę i rozbiłaby się w dużym mieście w Ukrainie - najprawdopodobniej w Kijowie. Zarządzana przez Dmitrija Baranowa agencja kosmiczna "Progress" produkuje rakiety nośne, które służą do wystrzeliwania załogowych i transportowych statków kosmicznych na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Rozmowy, do których dotarł "Bild", rozpoczęły się w styczniu 2023 r. Rogozin i Baranow ustalili, że rakieta powinna "przylecieć z północy, a nie ze wschodu", czyli z rosyjskiego kosmodromu Plesieck koło Archangielska zamiast z kosmodromu Wostocznyj na granicy z Chinami. W ten sposób na pokładzie można byłoby umieścić więcej materiałów wybuchowych. Baranow wyjaśnia: "Od wschodu byłoby to 7,5 tony, od północy 10 ton. Dla bezpieczeństwa można odjąć tonę, więc wychodzi 6,5 i 9 ton".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pojawiło się też kilka problemów, na które poplecznicy Putina starali się znaleźć rozwiązanie. Baranow zauważył, że żadna rosyjska bomba, która ma zostać wystrzelona rakietą, nie wytrzyma temperatury panującej podczas wejścia do atmosfery. Dmitrij Rogozin zobowiązuje się poradzić w tej sprawie Jurija Solomonowa, który był głównym projektantem systemów rakietowych w Moskiewskim Państwowym Instytucie Inżynierii Cieplnej, a w latach 90. XX w. szefem zespołu ds. rozwoju rakiety Topol-M.
Kolejny kłopotem, na który natrafiają rosyjscy urzędnicy, jest niebezpieczeństwo związane z tym, że części rakiety w drodze do Ukrainy może spaść na terytorium Rosji. "Jak duży jest obszar ryzyka?" - pyta były szef Rsokosmos. Rogozin prosi Baranowa o przeprowadzenie dokładnych obliczeń w celu określenia miejsca uderzenia na terenie Ukrainy. Na koniec zwolennicy Putina rozmawiają o tym, ile zajmie przygotowanie całego przedsięwzięcia. Z ich ustaleń wynika, że może to być około 6 miesięcy.
Kilka dni później inżynier rakietowy Solomonow, z którym skontaktował się Rogozin, znalazł rozwiązanie problemu temperatury w rakiecie. Nadszedł czas, żeby przedstawić plan samemu Putinowi. Ciekawym faktem, na który zwraca uwagę "Bild" jest to, że w tamtym momencie ani wypadający z łask Dmitrij Rogozin, ani Dmitrij Baranow nie mieli bezpośredniego kontaktu z rosyjskim dyktatorem. Ustalono, że złowrogie plany ataku na Ukrainę przedstawi dyktatorowi Anton Vaino, szef rosyjskiej administracji prezydenckiej.
Według informacji pozyskanych przez "Bild" Władimir Putin został wtajemniczony 16 stycznia 2023 r. Nie wiadomo jednak, jak zareagował i czy wydał rozkaz wdrożenia szalonego planu w życie. Wiemy jednak, że zwolniony w lipcu 2022 roku szef Roskosmosu, Dmitrij Rogozin, otrzymał od Putina we wrześniu 2023 roku nową, lukratywną posadę Senatora.
Źródło: Bild