Wyciek danych z sex shopów. Klienci dostają maile od hakera
Hakerzy wykradli dane klientów kilku sex shopów. Teraz wysyłają do nich maile z żądaniem zapłaty 500 zł w zamian za usunięcie danych z baz, które mają rzekomo zostać opublikowane.
Jak poinformował we wtorek serwis Niebezpiecznik, tysiące klientów czterech internetowych sex shopów otrzymało maile od włamywacza, który miał wykraść ich dane i szczegóły zamówień.
Haker cytował, co konkretnie kupili. Znał też ich adres wysyłki. Zażądał zapłaty 500 zł w zamian za usunięcie ich danych z baz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Posiadam dane teleadresowe podane podczas składania zamówienia. Proszę wpłacić równowartość 500 zł do pierwszego października 2024 roku na adres [ADRES PORTFELA] B i t c o i n a można nabyć anonimowo za gotówkę w lokalnym kantorze walut wirtualnych. Zrealizowanie płatności to usunięcie wszystkich Państwa danych przed publikacją. Wszystkie zamówienia niepłacących klientów zostaną opublikowane w formacie CSV, tak aby każdy zainteresowany miał przystępny dostęp do danych" - napisał haker.
Jak zauważa Niebezpiecznik, wiele wskazuje na to, że wyciek danych jest autentyczny.
Portal CyberDefence24.pl zauważa, że jeden ze sklepów pozwalał usunąć swoje dane w ciągu siedmiu dni od wysyłki paczki. Część osób może mieć zagwozdkę, czy ich dane były faktycznie usuwane.
Co zrobić, jeśli nasze dane zostały wykradzione?
Niebezpiecznik wskazuje, że płacenie okupu jest nieracjonalne. Przelanie pieniędzy bowiem nie gwarantuje, że dane nie zostaną opublikowane. Ktoś inny, poza hakerem, mógł też mieć do nich dostęp.
"Jeśli nie zadbałeś o prywatność podczas zakupu, to teraz niewiele już możesz zrobić. Na pewno warto skasować konto w sklepie, żeby kolejni włamywacze nie pozyskali Twoich danych" - napisał Niebezpiecznik.
Portal przypomina także, że warto zastrzec swój numer PESEL, nawet jeśli dane nie zostały wykradzione.
Czytaj więcej: