Wyciek akt afery podsłuchowej. Dokumenty opublikował Zbigniew Stonoga
Sprawę ujawnienia akt afery podsłuchowej musi ocenić prokurator - uważa szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki. Poinformował, że prosił także szefa ABW o pilną analizę.
Na jednym z portali społecznościowych na profilach Zbigniewa Stonogi i Gazety Stonoga opublikowano zdjęcia akt ze śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, którą prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
- Już wczoraj w nocy rozmawiałem na ten temat z prokuratorem Seremetem. Obaj się zgodziliśmy, że tutaj czynności są niezbędne. Rozmawiałem także z szefem ABW, bo proszę pamiętać, że w tej sprawie czynności prowadziło ABW. Prosiłem szefa ABW o bardzo pilną analizę, czy ujawnione tam informacje o funkcjonariuszach, ich adresy, ich nazwiska nie zagrażają dzisiejszej pracy służby - powiedział Cichocki na antenie radia RMF FM. Jego zdaniem to "największy tego typu wyciek z akt śledztwa w polskiej historii".
Na pytanie dziennikarza, czy "na pierwszy rzut oka" występuje takie zagrożenie, Cichocki odpowiedział: - Tę odpowiedź otrzymam dzisiaj rano, jak tylko pojawię się w pracy. Jeszcze na ten temat nie rozmawiałem. Zresztą tych akt jest kilka tysięcy kart, więc prawdę powiedziawszy zależy mi na rzetelnej ocenie ABW.
Spytany, czy służby podejmą jakieś kroki, by zapobiec kolejnym publikacjom, albo by zatrzymać publikację, już dostępną w internecie, Cichocki odpowiedział jedynie, że Polska jest na szczęście wolnym krajem w obszarze internetu i publikowanych tam treści.
- Działania w tej sprawie mogą być podjęte tylko w reżimie prawa - a reżim prawa mówi bardzo wprost - tutaj musi wkroczyć prokurator, ocenić tę sytuację i wtedy może zlecić różnego rodzaju czynności służbowe - dodał.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura w czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Na godz. 11 Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zapowiedziała konferencję prasową.