Nowe informacje ws. wybuchów na Nord Stream. To wszystko zmienia?
Po wybuchach w gazociągach Nord Stream 1 i 2 podejrzenie padło na Moskwę. Teraz okazuje się, że na razie nie ma na to dowodów.
04.02.2023 | aktual.: 04.02.2023 18:02
Niemieccy dochodzeniowcy nie mają na razie dowodów na to, że za wybuchami w gazociągach Nord Stream 1 i 2 stoi Moskwa. - Nie można tego w danym momencie udowodnić, ale śledztwa są kontynuowane– powiedział gazecie "Welt am Sonntag" (WamS) federalny prokurator generalny Peter Frank.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z pomocą dwóch statków badawczych pobrane zostały próbki wody i podłoża oraz pozostałości rurociągów. Udokumentowano również dokładnie miejsce przestępstwa. - Obecnie analizujemy to wszystko pod kątem dowodowym– dodał prokurator.
Pod koniec września odkryto łącznie cztery wycieki z dwóch rurociągów po eksplozjach w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm na Morzu Bałtyckim.
Zobacz także
Szwedzkie służby bezpieczeństwa stwierdziły w listopadzie, że doszło do poważnego sabotażu, nie wskazały jednak sprawcy. Z raportu służb wynika, że wykryto pozostałości materiałów wybuchowych. Oba rurociągi w momencie wybuchów nie były czynne, ale zawierały gaz. Miejsca eksplozji znajdują się na wodach międzynarodowych w obrębie wyłącznych stref ekonomicznych Danii i Szwecji. Oba kraje prowadzą śledztwa we własnym zakresie. Jak zapewnił jednak w wywiadzie dla WamS generalny prokurator Peter Frank, niemieccy śledczy są z nimi w stałym kontakcie.
Niewiele później w Berlinie i Nadrenii Północnej-Westfalii uszkodzone zostały niezbędne kable dla radiokomunikacji kolejowej. Ruch kolejowy w dużej części północnych Niemiec był przez wiele godzin wstrzymany. Niemiecka prokuratura generalna prowadzi śledztwo także w przypadku obu tych incydentów. Jak zaznaczył prokurator generalny, dochodzenia trwają, ale "nie udało się na razie potwierdzić, że była to obca akcja sabotażowa".