Tragedia w Łodzi. Strażacy zaprzeczają relacji świadków
Do ogromnej tragedii doszło w niedzielę wieczorem w Łodzi. Na prywatnym parkingu przy ul. Dąbrowskiego wybuchł pożar. Zginęła jedna osoba. Teraz sprawę wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.
Informacje o tragicznym pożarze przekazał na antenie Radia Łódź st. kpt. Arkadiusz Plich z Komendy Miejskiej PSP w Łodzi. Strażacy otrzymali zgłoszenie w niedzielę około godziny 21.
Ogień pojawił się w budynku stróżówki na parkingu przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi. Przed przybyciem straży pożarnej żywioł zdążył się rozprzestrzenić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Nurkowie z Hiszpanii? "Jestem zaskoczony reakcją policji"
"Obiekt był cały objęty ogniem"
- Po przyjeździe zastępów na miejsce zdarzenia, obiekt był cały objęty ogniem. Po wprowadzeniu linii gaśniczej do pomieszczenia i ugaszeniu pożaru wewnątrz znaleziono ciało - przekazał st. kpt. Plich.
Ofiara śmiertelna to najprawdopodobniej pracownik firmy ochroniarskiej. Strażak w rozmowie z rozgłośnią zaznaczył jednak, że wynika to z relacji z jednego ze świadków. Identyfikacja zwłok była utrudniona.
Strażacy zaprzeczają relacji świadków
Świadkowie dodali także, że ich zdaniem w stróżówce doszło do wybuchu butli z gazem. Innego zdania są służby. - Prawdopodobnie to nie wybuch butli był przyczyną pożaru - wyjaśnił strażak.
Na miejscu pojawiła się policja. Teraz śledczy pod nadzorem prokuratury wyjaśniają dokładne okoliczności i przyczyny tej tragedii.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP, Radio Łódź