Wybuch gazu w Katowicach. Akcja została zakończona
Ratownicy, którzy w nocy z czwartku na piątek odnaleźli ciała trzech ofiar czwartkowego wybuchu gazu w kamienicy w Katowicach, w piątek nad ranem zakończyli przeszukiwanie gruzowiska. Nie znaleziono więcej ofiar.
Przed północą, po ok. osiemnastu godzinach akcji ratunkowej, strażacy dotarli najpierw do ciała mężczyzny, potem wydobyli też ciała kobiety i dziecka. W piątek po godz. 2 nad ranem telewizja TVN24 podała, że w wybuchu zginęli: reporter Faktów TVN Dariusz Kmiecik, jego żona, dziennikarka TVP Katowice Brygida Frosztęga-Kmiecik oraz ich dwuletni syn. Wcześniej małżeństwo dziennikarzy oraz ich dziecko traktowani byli jako zaginieni.
Ratownicy w nocy mówili, że poszukiwane osoby znaleźli pod stropami i ścianami, które w czasie katastrofy złożyły się, jak "domek z kart". Po ich odnalezieniu strażacy kontynuowali działania w miejscu katastrofy. Choć prowadzili prace nieco szybciej niż wcześniej, nie szukając już konkretnych osób, nie mieli zupełnej pewności, że nikogo tam nie ma.
Jak poinformowali podczas porannego briefingu ratownicy, akcja przeszukiwania i odgruzowywania zwałowiska zakończyła się przed godz. 4 nad ranem i teraz teren katastrofy jest dozorowany przez straż pożarną na ewentualność np. pożaru.
Policja podała, że zabezpiecza cały czas teren katastrofy; zbiera także dokumenty dotyczące budynku, przesłuchuje świadków katastrofy, aby ustalić dokładnie co było przyczyną eksplozji.
Ze względu na niestabilność pozostałości budynku, miejsce to cały czas mają obserwować przedstawiciele nadzoru budowlanego.
Eksplozja przed godz. 5 rano w czwartek zniszczyła trzy kondygnacje kamienicy u zbiegu ulic Chopina i Sokolskiej w ścisłym centrum Katowic. To zwarta zabudowa pochodząca większości z początku XX w. Zawaliła się ściana frontowa części obiektu, ocalał tam tylko wysoki parter. W kamienicy zameldowanych było ponad 20 osób. Po wybuchu ewakuowano 15 lokatorów, pięć osób trafiło do szpitali, dwie w ciągu dnia go opuściły. Stan jednego oparzonego lekarze ocenili jako ciężki.
Prowadzący akcję poszukiwawczą najpierw sprawdzali i uprzątali gruzowisko od strony ulicy, potem usunęli też kolejne - od strony wewnętrznego dziedzińca. Wykorzystywali m.in. kamery wprowadzane w wiercone w gruzowisku otwory, psy poszukiwawcze oraz bardzo czuły sprzęt nasłuchowy. Łącznie w akcji poszukiwawczej brało udział ok. 160-180 ratowników. Do usunięcia największego gruzowiska, przygniecionego belkami stropowymi, potrzebowali specjalistycznego sprzętu rozbiórkowego.
Akcję bardzo komplikował stan pozostałości budynku. Ocalałe ściany były niestabilne - wygięta była m.in. ściana frontowa. Stąd cały czas pozostałości kamienicy nadzorowali specjaliści nadzoru budowlanego i geodeci. Strażacy przygotowywali też doraźne wzmocnienia ścian
Strażacy po godz. 17. powoli wpuszczali w okolice zniszczonej kamienicy mieszkańców okolicznych budynków, w których wskutek wybuchu wyleciały tylko szyby. Prezydent Katowic Piotr Uszok deklarował w czwartek objęcie pomocą wszystkich osób poszkodowanych w katastrofie. Rodziny ze zniszczonych mieszkań komunalnych miały zostać przydzielone mieszkania do umeblowania, a te z mieszkań własnościowych - czasowe miejsce do mieszkania.
Po wypadku do trzech szpitali trafiło pięć poszkodowanych osób, wśród nich najciężej ranny mężczyzna z oparzeniami - do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pacjent ten miał oparzone ok. 60 proc. powierzchni ciała i podejrzenie oparzenia dróg oddechowych. Jego stan lekarze oceniali jako ciężki.
"Mówił, że nie wie, co się stało, to najprawdopodobniej u niego nastąpił wybuch" - relacjonowała dziennikarzom jedna z lekarek. Prezydent Katowic po południu potwierdził, że to osoba, która następnego dnia miała być eksmitowana z zajmowanego przez nią lokalu w kamienicy. Czworo innych lokatorów, wśród nich matka z kilkunastoletnim synem, doznało lżejszych obrażeń.
Jak sygnalizował zastępca szefa śląskiej straży pożarnej Jeremi Szczygłowski, ze wstępnych ocen wynika że przyczyną katastrofy był wybuch gazu. Strażak zastrzegał, że chodzi o większą ilość gazu, niż np. jedną butlę.
Jak podał z kolei prezydent Katowic, z dokumentów wynika, że w mieszkaniu, z którego najprawdopodobniej w piątek miał być eksmitowany lokator, zakład gazowniczy odciął już instalację gazową. Uszok nie potwierdził, że to w tym mieszkaniu doszło do wybuchu. Akcentował, że trzeba zaczekać na szczegółowe ustalenia prokuratury. Śledztwo po wypadku będzie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
W nocy z czwartku na piątek wyrazy współczucia z powodu tragicznej eksplozji w Katowicach złożyła po obradach pierwszego dnia szczytu UE w Brukseli premier Ewa Kopacz.
Akcja została zakończona
Podczas briefingu prasowego przedstawicieli policji i straży pożarnej w Katowicach poinformowano, że akcja przeszukiwawcza i odgruzowywanie terenu po wybuchu gazu w kamienicy zostało zakończone.
Dowódcy akcji poinformowali, że bilans trzech ofiar śmiertelnych nie zmienił się. Do południa zbierze się sztab, który ustali kolejne działania, jakie będą podejmowane w budynku, który uległ zniszczeniu.
Strażacy są obecni na miejscu, chociaż ich praca została przerwana. W związku z tym, że oprócz wybuchu doszło na miejscu tragedii do pożaru, jest prowadzony nadzór, czy nie dochodzi do kolejnych zapłonów. Dowódca straży zapewnił, że teren jest zabezpieczony, na miejscu obecne są dwie jednostki straży pożarnej.
Nie wiadomo, co stanie się ze zniszczoną kamienicą. Decyzje zostaną podjęte na zebraniu sztabu. Inspektor nadzoru budowlanego zdecyduje, co stanie się z częścią kamienicy, która ocalała. Wiadomo, że uszkodzeniom uległy stropy i ściany budynku.
Przedstawiciel policji z kolei poinformował, że zakończono sekcje zwłok odnalezionych na miejscu katastrofy. Zabezpieczono miejsce zdarzenia oraz rzeczy osobiste mieszkańców budynku. Po południu nastąpi decyzja, czy mogą oni powrócić do swoich mieszkań.
Trwają także przesłuchiwania świadków tragedii oraz są ustalane przyczyny wybuchu. Policja potwierdziła tożsamość ofiar śmiertelnych.
Utrudnienia w okolicy eksplozji (skrzyżowanie ulic Sokolskiego i Chopina) mogą potrwać kilka dni.
Sztab zbiera się po południu. Wtedy zostanie zorganizowanie spotkanie oraz podana do informacji publicznej informacja o dalszych działaniach.