Wybory w USA. Joe Biden komentuje liczenie głosów
Wybory w USA przechodzą do historii, jednak kilka godzin po zamknięciu części lokali wyborczych nadal nie znamy wyników. - Jesteśmy w naprawdę dobrym miejscu. Wiemy, że możemy wygrać te wybory - mówił Joe Biden. Póki co demokrata prowadzi we wszystkich sondażach exit-poll, jednak sytuacja może się zmienić jak w kalejdoskopie.
Podczas wystąpienia w Wilmington w stanie Delware kandydatowi demokratów towarzyszyła żona Jill Biden. - Będziemy czekać do momentu kiedy ostatnia karta zostanie zliczona. Podobno prowadzimy w Arizonie, przed chwilą dołączyć miała do tego Minnesota (...). Liczenie głosów w Pensylwanii będzie pewnie trwało dłużej, ale jestem przekonany, że i tam wygramy - mówił Joe Biden. Polityk przekonywał, że trzeba cierpliwie czekać na ostateczny wynik wyborów prezydenckich.
- Donald Trump zapowiadał, że ogłosi się prezydentem. Ale to nie jego decyzja tylko amerykańskich wyborców. Dlatego z cierpliwością oczekuję na rezultat - dodał Biden. - Babcia zawsze mi powtarzała: musisz wierzyć Joey. Wy też musicie wierzyć - stwierdził na koniec wystąpienia 77-letni polityk.
Wybory USA. Eksperci zwracają uwagę na Pensylwanię
Jak na razie sondaże wskazują go na zwycięzce wyborów. Według stacji CNN demokrata może liczyć na głosy 224 elektorów (do zapewnienia prezydentury potrzebuje 270 - red.), jednak na oficjalne wyniki będziemy musieli jeszcze poczekać. Joe Biden prowadzi także w głosowaniu powszechnym, choć ono nie decyduje o rezultacie wyborów.
Eksperci zwracają uwagę, że zbliżony rezultat tegorocznych wyborów prezydenckich w USA może sprowadzić się do wyników w Arizonie, Pensylwanii, Michigan i Wisconsin.
"W Michigan, Pensylwanii oraz Wisconsin najpierw ogłaszane są wyniki z głosowania w dniu wyborów. Dopiero później liczone będą karty z głosowania korespondencyjnego. Ostateczne wyniki poznamy najwcześniej pod koniec tygodnia. Nie ma sensu teraz się na nich skupiać" - zwraca uwagę reporter HuffPost Paul Blumenthal.