Wybory w USA: czasu coraz mniej, procesów coraz wiecej
We wtorek sąd okręgowy w Tallahassee na Florydzie nie zgodził się na propozycję sztabu Gore'a, aby w przyspieszonym trybie policzyć 14 tys. spornych, pominiętych dotąd głosów w dwóch hrabstwach stanu: Miami-Dade i Palm Beach.
Decyzje w sprawie liczenia głosów sąd podejmie dopiero po sobotnich przesłuchaniach w sprawie pozwu Ala Gore'a.
Demokratom zależy na czasie, gdyż 12 grudnia upływa termin mianowania 25 elektorów Florydy. Jeśli kwestia liczenia głosów nie zostanie rozstrzygnięta do tego czasu elektorów będzie mogła mianować - na mocy konstytucji - legislatura stanu Floryda, gdzie Republikanie mają większość.
Również obóz Busha wolałby uniknąć takiego rozwiązania, ponieważ może ono narazić gubernatora Teksasu na zarzut, że został prezydentem dzięki głosom republikańskich ustawodawców.
Mimo niekorzystnych dla siebie najnowszych decyzji sądowych i nacisków by zaprzestał starań o zmianę wyników wyborów na Florydzie, wiceprezydent Al Gore twierdzi, że to on będzie zwycięzcą wyścigu do Białego Domu.
Gore powiedział również, że jeżeli nie wygra, będzie przede wszystkim próbował pomóc gubernatorowi Bushowi w zjednoczeniu kraju pod jego przywództwem i zapewnić, aby nie było wątpliwości co do legitymacji jego zwycięstwa.
Tymczasem większość amerykańskich wyborców sądzi, że Demokrata Al Gore powinien zrezygnować z sądowej walki o prezydenturę z Republikaninem George'em Bushem juniorem - informują opublikowane w środę wyniki sondażu.
Za rezygnacją Gore'a opowiada się 57% ankietowanych wyborców, a przeciwko 37%. Spośród tych, którzy 7 listopada głosowali na kandydata demokratów, tylko 19% chce jego rezygnacji, a 74% popiera jego dalsze starania o prezydenturę. Wśród wyborców Busha odsetek przeciwników obecnych działań Gore'a wynosi aż 94%. (mp, ck, and)