W Turcji trwa liczenie głosów. Będzie II tura wyborów?

Recep Tayyip Erdogan ma nieznaczną przewagę nad liderem opozycji Kemalem Kilicadoglu - tak wynika z cząstkowych wyników wyborów prezydenckich, które odbyły się w niedzielę w Turcji. Przeliczono już większość głosów. Na ulicach Ankary zwycięstwo świętowali zwolennicy obu kandydatów.

Zwolennicy opozycji czekają na wyniki wyborów w Ankarze
Zwolennicy opozycji czekają na wyniki wyborów w Ankarze
Źródło zdjęć: © Getty Images | BK
Violetta Baran

Turcja czeka na wyniki wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Różnice między głównymi kandydatami starającymi się o fotel głowy państwa są niewielkie. Wszystko wskazuje na to, że by wyłonić zwycięzcę, potrzebna będzie II tura wyborów.

Cały czas trwa liczenie głosów. Jak podał po godzinie 9 w poniedziałek przewodniczący Najwyższej Komisji Wyborczej w Turcji, Erdogan otrzymał 49,4 proc. głosów, lider opozycji Kemal Kilicdaroglu 44,96 proc., a Sinan Ogan 5,2 proc. To wyniki po przeliczeniu 99 proc. głosów.

Także największe tureckie agencje informacyjne i dzienniki podają wyniki cząstkowe wyborów prezydenckich. Co ciekawe różnią się one od tych podawanych oficjalnie przez YSK.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Agencja Anka podała około drugiej nad ranem polskiego czasu, że przeliczono już 100 proc. głosów. Erdogan miał zdobyć 49,29 proc. głosów, Kilicdaroglu - 45,0 proc.

Tymczasem o piątej nad ranem internetowy serwis dziennika Hurriyet, powołując się na agencję Anadolu podał, że przeliczono 98,41 proc.głosów. Poparcie dla dotychczasowego prezydenta miało wynosić 49,34 proc., a dla kandydata opozycji - 45,0 proc.

Skąd te różnice? Już wcześniej Najwyższa Rada Wyborcza apelowała o "cierpliwość do czasu ustalenia ostatecznych wyników". Okazuje się bowiem, że mimo iż otwarto już większość urn wyborczych i policzono oddane głosy, to wiele z nich nie zostało jeszcze zarejestrowanych w systemie. Powód? Przedstawiciele rządzącej partii Recepa Erdogana zgłaszają zastrzeżenia do protokołów, które wskazują na zwycięstwo Kilicdaroglu. To powodowało ponowne liczenie głosów i opóźniało ich uwzględnienie w ogłoszonych wynikach.

Stąd różnice w danych przekazywanych przez YSK i obie agencje: państwową Anadolu i niezależną Anka. YSK podaje tylko dane zatwierdzone i znajdujące się w systemie. Agencje najwyraźniej posiłkują się danymi z komisji, które nie zostały przekazane do systemu z powodu licznych protestów.

Bez względu jednak na to, które dane uznamy za najbardziej przekonujące, wynika z nich to samo: nie ma zdecydowanego zwycięzcy. Żaden z kandydatów nie zdobył ponad 50 proc. głosów, a to oznacza, że prawdopodobnie odbędzie się druga tura wyborów, w której Erdogan jeszcze raz zmierzy się z kandydatem opozycji.

Na podstawie przeliczonych 69,38 proc. głosów oddanych w wyborach parlamentarnych Sojusz Ludowy Erdogana zdobył 51,43 proc., Sojusz Narodowy wspierający Kilicdaroglu - 33,93 proc., a Sojusz Pracy i Wolności - 9,21 proc.

Z 64 milionów Turków uprawionych do głosowania, od urn poszło aż 88 proc.

Oskarżenia o manipulację. Obie strony świętują

W niedzielę wieczorem, niedługo po rozpoczęciu liczenia głosów, burmistrzowie Stambułu i Ankary oskarżyli państwową agencję informacyjną Anadolu o manipulację danymi z komisji wyborczych.

- Nie przywiązujcie uwagi do podawanych przez nią cząstkowych wyników. Jej wiarygodność jest bliska zeru - mówili samorządowcy.

Atmosfera była napięta. Sam kandydat opozycji Kemal Kilicadaroglu napisał na Twitterze: "Prowadzimy".

Później na ulice stolicy Turcji wyjechały samochody zwolenników obecnego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana oraz jego partii, a także jego głównego kontrkandydata - Kemala Kilicdaroglu. Obie strony świętują zwycięstwo w wyborach.

Pojazdy, pełne trąbiących i machających flagami ludzi, przejeżdżały przez Ankarę. W wielu punktach stolicy rozlokowano policję, która czujnie obserwowała tłumy.

Ludzie oczekują potwierdzonych wyników niedzielnych wyborów. Obie strony podają sprzeczne informacje, zapewniając, że ich kandydat wygrał.

Wielu ludzi spacerowało z tureckimi flagami i podobizną Mustafy Kemala Ataturka, twórcy świeckiego państwa tureckiego.

- Wolimy nie mówić, kto wygrał. Na razie czekamy na wyniki i oświadczenie naszego prezydenta - powiedziała dwójka mieszkańców stolicy. Na pytanie o to, kto jest ich prezydentem, uśmiechnęli się i odeszli bez odpowiedzi.

Na wiecu opozycji nastroje były gorące. - Od dawna jasne było, że mediom państwowym nie będziemy mogli ufać - stwierdziła Ilkay, młoda mieszkanka tureckiej stolicy. - Fałszerstwa były oczywiste, z nimi też musimy wygrać - przekonywała.

Druga tura może odbyć się 28 maja

Wybory prezydenckie i parlamentarne trwały w Turcji od godz. 8 do 17 czasu lokalnego. Obywatele kraju wybierali prezydenta i 600 posłów Wielkiego Zgromadzenia Narodowego Turcji. W przypadku, gdy żaden z kandydatów na stanowisko szefa państwa nie otrzyma połowy głosów, druga tura odbędzie się 28 maja.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (667)