Wybory w Saksonii i Brandenburgii testem dla Schroedera
W Brandenburgii i Saksonii odbywają się w
niedzielę wybory do lokalnych parlamentów (landtagów). Lokale
wyborcze w obu wschodnioniemieckich krajach związkowych są czynne
od godz. 8 do 18.
Dwie największe niemieckie partie - SPD i CSU - muszą się liczyć z utratą części głosów. Mieszkańcy wschodnich Niemiec są niezadowoleni się z wdrażanych przez rząd Gerharda Schroedera reform społecznych, szczególnie ze zmiany zasad przyznawania świadczeń dla bezrobotnych.
Program reform opracował rząd kierowany przez SPD, a partie chadeckie CDU/CSU poparły go w izbie wyższej parlamentu, Bundesracie. Niezadowolenie społeczne wykorzystują postkomunistyczna PDS oraz partie skrajnej prawicy - NPD i DVU, które stanęły na czele masowych protestów przeciwko reformom.
W Saksonii CDU rządzi samodzielnie od zjednoczenia Niemiec w 1990 roku. Premierem jest chadek Georg Milbradt. Z najnowszych sondaży wynika, że CDU może uzyskać aż o 10 punktów procentowych mniej niż pięć lat temu i stracić absolutną większość mandatów w parlamencie. PDS ubiega się o miano drugiej siły politycznej w landzie, licząc na wynik w granicach 20%. Celem SPD jest poprawa wyniku z poprzednich wyborów (10,7%)
W Brandenburgii u władzy jest obecnie koalicja SPD/CDU, kierowana przez socjaldemokratę Matthiasa Platzka. Instytuty badania opinii publicznej przewidują zaciętą walkę o pierwsze miejsce między PDS i SPD.
Skrajnie prawicowa NPD może liczyć w Saksonii nawet na 9 procent głosów. W Brandenburgii DVU znajduje się od pięciu lat w landtagu i walczy o utrzymanie tej pozycji. Obie skrajnie prawicowe partie prowadziły populistyczną kampanię wyborczą, opierającą się na protestach przeciwko reformom. NPD i DVU domagają się zachowania niemieckich miejsc pracy dla Niemców oraz wydalania z kraju obcokrajowców, którzy wchodzą w konflikt z prawem.
Jacek Lepiarz