Wybory w Irlandii Płn. przesądzą o losach jej autonomii
Środowe wybory do parlamentu Irlandii Płn., w
których 250 kandydatów ubiega się o 108 miejsc, będą miały istotny
wpływ na dalsze losy procesu pokojowego w tej brytyjskiej
prowincji i przesądzą o tym, czy będzie ona miała regionalną
autonomię.
07.03.2007 | aktual.: 07.03.2007 11:24
Rezultatem wyborów może być wyłonienie autonomicznego rządu z udziałem najbardziej radykalnych polityków po obu stronach północnoirlandzkiego podziału: protestanckiego pastora Iana Paisleya, lidera Demokratycznej Partii Unionistów (DUP) oraz Gerry Adamsa i Martina McGuinnessa z Sinn Fein - politycznego ramienia Irlandzkiej Armii Republikańskiej.
Obu partiom zależy na umocnieniu reprezentacji w parlamencie prowincji w przededniu kluczowych rozmów o składzie rządu prowincji.
Londyn i Dublin sprawujące patronat nad procesem pokojowym w prowincji dały czas do 26 marca na utworzenie katolicko- protestanckiego rządu Irlandii Płn. W przeciwnym razie premier Wielkiej Brytanii Tony Blair zagroził, że północnoirlandzki parlament (Stormont) zostanie zlikwidowany, a prowincja straci autonomię.
Jeżeli obu stronom uda się osiągnąć porozumienie, co nie jest przesądzone, może powstać sytuacja, w której Ian Paisley będzie pierwszym ministrem (premierem), zaś Martin McGuinness jego zastępcą.
Poprzednie wybory z 2003 r. nie zdołały przełamać nieufności między DUP a Sinn Fein i parlament praktycznie nie funkcjonował.
Drogę do obecnych wyborów utorowało poparcie przez Sinn Fein nowo utworzonych sił policyjnych w prowincji, których struktura i skład czynią z nich organizację działającą poza religijnymi podziałami.
W partii Paisleya nie brak zastrzeżeń do współrządzenia z Sinn Fein, ale kampania wyborcza upłynęła bez żadnych incydentów. Wyborców najbardziej absorbował niepopularny pomysł opodatkowania zużycia wody.