Wybory w Indonezji bez rozstrzygnięcia
Częściowe wyniki pierwszych wyborów
prezydenckich w Indonezji wskazują, że dojdzie do drugiej tury 20
września, w której rywalizować będą generał w stanie spoczynku
Susilo Bambang Yudhoyono oraz obecna prezydent Megawati
Sukarnoputri.
07.07.2004 | aktual.: 07.07.2004 09:15
Po przeliczeniu jednej trzeciej głosów rezultaty pokazują w środę, że Yudhoyono zdobył 34% poparcia, a Megawati - 27%. Trzeci jest gen. Wiranto z 22-proc. poparciem. Wszystko wskazuje na to, że żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad połowy głosów, koniecznej do zwycięstwa w pierwszej turze.
Żaden też nie uznał na razie swojej porażki i zapewne nie uczyni tego aż do ogłoszenia oficjalnych wyników 26 lipca, zwłaszcza, że tak wyrównana jest walka o kluczowe drugie miejsce.
Ogłoszenie wyników opóźnia powtórne liczenie głosów uznanych pierwotnie za nieważne, gdyż wyborcy zrobili w kartach dwie, a nie - jak należało - jedną dziurkę. Sytuacja ta potencjalnie stwarza podstawy do skarg składanych przez pokonane strony.
Wrześniowa druga tura wyborów i ewentualne skargi wynikające z liczenia głosów oznaczają przedłużenie niepewności politycznej w najludniejszym kraju muzułmańskim świata. W ciągu minionych sześciu lat w Indonezji było trzech prezydentów, kraj przeżył starcia z separatystami i dokonane przez islamskich bojowników zamachy terrorystyczne, które kosztowały życie 214 osób, w większości zagranicznych turystów.
Gen. Yudhoyono ostrzegał niedawno, że druga tura wyborów może doprowadzić do starć między zwolennikami startujących w niej rywali. W zeszłym tygodniu ostrzeżenie to powtórzyli jego stronnicy. Obserwatorzy jednak uważają, że wybuch przemocy na dużą skalę, grożący w poprzednich latach niemal bez przerwy, jest teraz mało prawdopodobny.
W sondażach przed wyborami Susilo Bambang Yudhoyono dostawał 40- 46% głosów, zdecydowanie wyprzedzając wszystkich rywali, z Megawati na czele. Jego popularność rosła od chwili, gdy 11 marca podał się do dymisji.