Wybory przewodniczącego Rady Europejskiej. Kto jeśli nie Tusk?
Jeśli państwa UE nie zdecydują się przegłosować odnowienia kadencji Donalda Tuska ponad sprzeciwem Polski, do gry mogą wejść inni politycy. Giełda nazwisk już ruszyła: wśród nich jest m.in. prezydent Francji Francois Hollande i premier Irlandii Enda Kelly.
07.03.2017 | aktual.: 07.03.2017 14:18
Zgłoszenie przez polski rząd swojego kandydata i zapowiedź sprzeciwu wobec przedłużenia kadencji obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej skłoniła europejskich dyplomatów do poszukiwania "planu B" - kandydata, który mógłby zostać wybrany jednogłośnie.
Niektórzy z potencjalnych rywali Tuska to te same osoby, których nazwiska przewijały się ponad dwa lata temu. Wówczas za główną kontrkandydatkę polskiego premiera uważano byłą szefową rządu w Kopenhadze, Helle Thorning-Schmidt, oraz premiera Irlandii Endę Kenny'ego. O Dunce mówi się jak dotąd na razie głównie w polskich mediach; o szansach tego drugiego pisze we wtorek największy irlandzki dziennik "Irish Independent". Według cytowanego przez gazetę źródła w Brukseli brak poparcia swojego własnego kraju jest dla Tuska "bardzo kłopotliwy".
- Jeśli Tusk wycofa się z pola bitwy, Kenny będzie jasnym faworytem do przejęcia po nim schedy - powiedział rozmówca dziennika.
Na jego korzyść mają działać dobre relacje z prezydentem USA Donaldem Trumpem, a także terminarz: w maju, kiedy kończy się kadencja Tuska, partia Kenny'ego, centroprawicowa Fine Gael, ma wybrać nowego lidera.
- Kenny pojawił się na giełdzie nazwisk w 2014 roku. Nie dziwi mnie więc, ze jego nazwisko ponownie jest brane pod uwagę przez niektórych komentatorów - mówi WP Agata Gostyńska, ekspert Centre for European Reform w Londynie.
Ale Irlandczyk nie jest jedynym obecnym przywódcą, którego wymienia się w kontekście ewentualnego zastąpienia Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady. W poniedziałek belgijski dziennik "Le Soir" doniósł, że jest co najmniej trzech innych kandydatów. Być może najbardziej zaskakującym z nich jest prezydent Francji Francois Hollande, którego kadencja również kończy się w maju. Według anonimowego źródła gazety Hollande, który w poniedziałkowym wywiadzie dla europejskiej prasy jednoznacznie poparł pozostanie Tuska przy stanowisku, mimo wszystko "poważnie rozważa" swoją kandydaturę.
Innym wymienianym przez dziennik kandydatem może być premier Malty Joseph Muscat. Zarówno Muscat, jak i Hollande to socjaliści, którzy obecnie mają tylko jednego przedstawiciela we władzach Unii - wysokiego przedstawiciela do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Federikę Mogherini. Zwyczajowo siły polityczne w UE dbają o równowagę w tej kwestii. Co więcej, Hollande mówiąc o poparciu dla Tuska w Brukseli zaznaczył jednak, że nie podoba mu się fakt dominacji chadeków na czołowych stanowiskach w Unii. Dotychczasowe parytety naruszyły styczniowe wybory nowego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, które spowodowały zmianę partyjnych koalicji: kandydata EPL Antonio Tajaniego poparli wówczas liberałowie (ALDE) z konserwatystami (ECR). Dlatego w grę może wchodzić też przedstawiciel liberałów. Najczęściej mówi się o byłym premierze Estonii i obecnym wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Andrusie Ansipie.
Przegłosują Polskę?
Jednak to, czy spekulacje te mają rację bytu, zależeć będzie od jednej, kluczowej decyzji: od tego, czy Polska zrealizuje swoją zapowiedź sprzeciwienia się przedłużeniu kadencji Tuska i czy dojdzie do głosowania w tej kwestii. Tego chce absolutna większość państw Unii, dla których niespodziewana dyskusja nad wyborem przewodniczącego Rady tworzy niepożądane zamieszanie w czasie, kiedy Unia zmaga się z egzystencjalnymi problemami. Jak zauważa Gostyńska, szybka decyzja w sprawie szefa Rady Europejskiej jest tym ważniejsza, że jeszcze w marcu Wielka Brytania prawdopodobnie zacznie proces negocjacji warunków wyjścia z UE, w którym Rada oraz jej szef mają kluczową rolę.
- Wybranie kogoś nowego wprowadzi niepotrzebne zamieszanie, bo nowy przewodniczący będzie potrzebował czasu aby się wdrożyć w nową funkcję. Tusk ma już swoją ugruntowaną pozycję i doświadczenie w rozmowach z Wielką Brytanią - mówi ekspert CER. - Co więcej, z moich rozmów z unijnymi urzędnikami wynika, że jest dobrze oceniany, nawet przez tych, którzy początkowo mieli wątpliwości, co do metod pracy Tuska - dodaje.
Jednak właśnie z uwagi na unijne problemy państwa członkowskie mogą nie zdecydować się na odejście od niepisanej zasady jednomyślnego wybierania przewodniczącego Rady. Formalnie, jeśli nie ma konsensusu, decyzję podejmuje się w drodze glosowania większością kwalifikowaną.
Jak przewiduje Gostyńska, dużo może zależeć od tego, czy Polska zdoła przekonać inne państwa do zagłosowania przeciwko przedłużeniu kadencji Tuska. Według portalu Euractiv.com, Polskę poprzeć mógłby w tym rząd Węgier. Zagadką wciąż jest też postawa Wielkiej Brytanii.
- Węgrzy są w trudnej sytuacji, bo ideologicznie bliżej im do stanowiska Polski, jednak rządzący Fidesz należy do Europejskiej Partii Ludowej, która jednoznacznie dała sygnał, że popiera Tuska - mówi ekspertka. - Co do postawy Theresy May, to myślę, że również wolałaby widzieć na tym stanowisku osobę, która zna i która bądź co bądź ciężko pracowała, żeby zbudować konsensus wokół propozycji reform Davida Camerona. Nie na rękę jest jej tez opóźnianie negocjacji w sprawie Brexitu - tłumaczy.