Wybory prezydenckie 2020. Leszek Miller dystansuje się od SLD
- Statut SLD nie określa możliwości rekomendacji kandydata na prezydenta - przyznał w wywiadzie Leszek Miller. Były premier ujawnił także, że jego dawna partia planowała wystawić zupełnie innego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Nowa Lewica (połączone partie SLD i Wiosna - przyp. red.) podjęła kluczową decyzję - reprezentantem ugrupowania w majowych wyborach o najwyższy urząd w państwie walczyć będzie Robert Biedroń. - Uważam, że Robert jest twardym zawodnikiem - mówił po ogłoszeniu decyzji zarządu SLD Włodzimierz Czarzasty. Jednak jedność w Sojuszu nie trwała za długo.
- Zgodnie ze statutem Zarząd Krajowy nie ma uprawnień, żeby rekomendować kandydata - przyznał w rozmowie z Polsat News Leszek Miller. - Ogólnopolska konwencja ma się odbyć 19 stycznia i zobaczymy, co się na tej konwencji zdarzy. Będę się wsłuchiwał w to, co Robert Biedroń ma do zaoferowania i w to, co będzie oznaczało smak jego prezydentury, przynajmniej w zapowiedzi - wyznał "Żelazny Kanclerz".
Dopytywany o to, czy zamierza poprzeć Biedronia, nie chciał ujawnić swojej decyzji. Podkreślił jednak, że jeżeli "taka będzie decyzja władz statutowych", to on zrobi "to, co powinien uczynić".
Zobacz też: Włodzimierz Czarzasty srogi dla Leszka Millera. Poszło o Roberta Biedronia
Były przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej ujawnił także, że jego dawna partia miała proponować zupełnie innego kandydata. - Władze SLD rozważały m.in. kandydaturę Marka Belki (obecnie europoseł KO) - ujawnił Miller.
Jak wynika z jego relacji Belka miał odmówić przyjęcia tej propozycji. - Szkoda. To byłby bardzo ciekawy i bardzo obiecujący kandydat na polskiego prezydenta (...) jeżeli chodzi o doświadczenie gospodarcze, to na pewno byłby zdecydowanie lepszym kandydatem niż Robert Biedroń - dodał Miller.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: Polsat News