Wybory parlamentarne 2019. Marek Migalski startuje do Senatu. Teraz tłumaczy swoją decyzję
Marek Migalski startuje do Senatu z list PO-KO. Podaje dwa powody swojej decyzji. Chodzi m.in. o jego rywalkę z okręgu.
Po zarządzie krajowym Platformy Obywatelskiej partia przegłosowała listę kandydatów do jesiennych wyborów parlamentarnych. Wśród nich jest Marek Migalski: teraz znany jako politolog, w przeszłości był europosłem Prawa i Sprawiedliwości oraz założycielem ugrupowania Polska Jest Najważniejsza. Teraz kandyduje do Senatu z Raciborza.
Marek Migalski na Facebooku tłumaczy, dlaczego zdecydował się na start w wyborach parlamentarnych. Podaje dwa powody. Politolog wskazuje na to, że w okręg z którego startuje od 2015 roku systematycznie wygrywa PiS. "I dlatego właśnie uznałem, że bez mojego udziału ten mandat na pewno przypadnie partii Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, posłanki Pawłowicz i prokuratora Piotrowicza" - czytamy we wpisie Migalskiego.
Politolog uważa, że wybory 13 października będą rodzajem referendum. "Albo wybierzemy w nich polityków otwartych, tolerancyjnych, proeuropejskich, sprawnych i szanujących poglądy innych, albo zafundujemy sobie aksamitny zamordyzm, pół-demokrację, hybrydową dyktaturę i ustrój, w którym inaczej myślących będzie można poniżać, obrażać, a w ostateczności bić. W takiej chwili nie mogę stać z boku i bezczynnie przyglądać się temu starciu" - przekonuje Marek Migalski.
Zobacz także: Kolizja z udziałem Beaty Szydło. Śmiech w studio WP
To jednak nie wszystko: okazuje, że jest jeszcze drugi powód. "Maksymalnie się wkurzyłem i właśnie wówczas podjąłem ostateczną decyzję o przyjęciu propozycji startu, gdy usłyszałem, że kandydatką do zaszczytnego stanowiska senatora z okręgu obejmującego Wodzisław Śląski, mój rodzinny Racibórz, Jastrzębie-Zdrój i Żory (oraz okoliczne gminy) jest… żona obecnego senatora!" - czytamy na Facebooku. Chodzi o Ewę Gawędę, żonę Adama Gawędy, który w przeszłosci również należał do PJN.
"Pan Kaczyński uznał, że wyborcy z naszego okręgu są jak chłopi pańszczyźniani, których mąż przekaże swoje żonie, bo sam zapragnął być teraz posłem. To było jak plunięcie w twarz mnie i tutejszym wyborcom – także tym popierającym PiS" - uznał Marek Migalski.
Według niego to krzycząca bezczelność. "Jeszcze nie jest za późno, by zastopować proces przyznawania przez Naczelnika Państwa ziem polskich, wraz z ich mieszkańcami, podległym sobie partyjniakom" - podkreśla kandydat PO-KO do Senatu.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl