Wybory 2020. Ważą się losy głosowania korespondencyjnego. Media: 12 posłów Porozumienia jest przeciw
Na niespełna tydzień przed wyborami prezydenckimi nadal nie wiadomo w jakiej formie oraz czy w ogóle się odbędą. Za kilkadziesiąt godzin w Sejmie dojdzie do kluczowego głosowania ws. wyborów korespondencyjnych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że większość posłów partii Jarosława Gowina zagłosuje "przeciw" projektowi PiS.
Jak ustalił RMF FM 12 z 18 posłów Porozumienia (koalicjant rządu PiS - red.) ma być gotowych, aby zablokować wybory prezydenckie w maju i deklaruje, że zagłosuje przeciw powszechnemu głosowaniu korespondencyjnemu. Oznacza to - że jeśli na sali sejmowej pojawią się wszyscy posłowie Zjednoczonej Prawicy - to poselski projekt Prawa i Sprawiedliwości może nie osiągnąć wymaganej większości. A sprawa wyborów prezydenckich skomplikuje się jeszcze bardziej.
Od kilku dni w kuluarach daje się słyszeć, że członkowie PiS próbują "przeciągać" na swoją stronę parlamentarzystów Porozumienia. Jednak szansa na ich poparcie wydaje się być niewielka. Choć prominentny działacz partii Jarosława Gowina - europoseł Adam Bielan - przekonuje, że w formacji "nie ma poparcia dla rozbicia koalicji rządowej i jakiegokolwiek flirtu z opozycją".
Rzecznik sztabu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy podkreślił, że wybory muszą się odbyć w konstytucyjnym terminie, inaczej dojdzie do "bardzo poważnego kryzysu politycznego".
Zobacz też: Wybory 2020. Radosław Fogiel: PiS nikogo do rozmów z opozycją nie upoważniało
Przeczytaj też:
Wybory 2020. Szef PKW: wybory prezydenckie 10 maja "niemożliwe" do przeprowadzenia
Według RMF FM pod uwagę ma być zmiana terminu przeprowadzenia wyborów 23 maja (ostatni możliwy termin konstytucyjny - red.) jednak w sposób mieszany: część osób zagłosuje korespondencyjnie, a część w lokalach wyborczych. Jednak ze względu na bliski termin - jest to prawnie niemożliwe do przeprowadzenia.
Nadal nie wiadomo w jakim trybie miałoby dojść do zmiany terminu wyborów prezydenckich, szczególnie że Prawo i Sprawiedliwość od kilku tygodni zapewnia, że nie zamierza wprowadzać żadnego ze stanów wyjątkowych. A tylko one dopuszczają możliwość zmiany terminów wyborów zarządzonych przez marszałka Sejmu.
Dodatkowo konstytucjonaliści przypominają orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które stwierdzają wprost - nie można zmieniać prawa wyborczego 6 miesięcy przed wyborami. Jednak Kodeks wyborczy - na mocy projektu PiS - został "wyłączony".
Póki co losami projektu poselskiego PiS dotyczącego wyborów korespondencyjnych zajmuje się Senat. Izba wyższa w nadchodzącym tygodniu zdecyduje, czy zarekomenduje Sejmowi odrzucenie projektu w całości, czy wprowadzi do niego szereg poprawek. Na 5 i 6 maja zaplanowano posiedzenie Senatu, w tym blok głosowań.
Tymczasem szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak twierdzi, że przeprowadzenie wyborów 10 maja w ogóle nie jest możliwe. - Do 10 maja mamy tydzień, a stan prawny nie jest ustalony. Pewne kompetencje PKW zostały zawieszone, a póki co ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jest ciągle w Senacie. Tak więc jest zbyt mało dni, by przeprowadzić wybory. Musiałby nastąpić cud, by do nich doprowadzić - mówił w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: RMF FM