Wybory 2020. Problemy w polskich konsulatach. "To była prowizorka"
Rekordowa frekwencja podczas głosowania w I turze wyborów prezydenckich za granicą przysporzyła konsulatom wiele problemów. Okazuje się, że placówki nie były odpowiednio przygotowane na obsłużenie wyborców. Brakowało im m.in. znaczków i tuszu w drukarkach.
- Wysyłanie pakietów przed pierwszą turą to była prowizorka. Konsulaty przekraczały dzienny limit wydatków. Blokowały się frankownice do nadruku opłat, bo wysyłek było tak dużo. Pracownicy konsulatów w okolicznych urzędach skupowali znaczki w dużej ilości - usłyszał od swojego informatora z MSZ korespondent RMF FM.
W innej placówce pojawił się problem z drukarką. Nocą w urządzeniu zabrakło tuszu. Pracownicy jednostki mieli szukać wkładów w całodobowych sklepach, przez co doszło do opóźnienia w wysyłce pakietów wyborczych.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że w I turze wyborów prezydenckich za granicą odnotowano rekordową frekwencję. Do spisów wyborców poza granicami kraju dopisało się ponad 387 tys. obywateli. Ponad 343 tys. z nich głosowało korespondencyjnie.
Do II tury wyborów dopisało się dodatkowo ponad 140 tys. osób. Niektórzy już alarmują ws. nieprawidłowości. RMF FM otrzymało od swoich słuchaczy informacje o otrzymaniu kart bez oświadczenia lub pieczęci obwodowej komisji wyborczej.
Źródło: RMF FM
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.