Wulgarne kasowniki w weneckich autobusach
Dyrekcja transportu miejskiego w Wenecji ma wielki
kłopot z autobusowymi kasownikami. Niektóre z nich obrażają
pasażerów - pisze włoska prasa.
Dziennik Il Gazzettino podaje przykład kobiety, która wsiadła do autobusu nr 12, aby udać się do jednej z dzielnic na przedmieściach Wenecji. Po wejściu jak zwykle skasowała bilet, a wtedy kasownik, obok daty i godziny, wydrukował na nim czteroliterowe slangowe słowo na określenie intymnych części ciała.
Wracając do domu, ta sama pasażerka miała nieszczęście wsiąść do autobusu linii 4 - tym razem kasownik obraził ją, używając wyrażenia opisującego w weneckim dialekcie zdradzaną żonę. Gazeta pisze, że te żarty - choć niewątpliwie w złym guście - nie obraziły kobiety, która z uśmiechem schowała bilet do kieszeni.
Sprawę z całkowitą powagą potraktował zarząd transportu miejskiego i natychmiast zawiesił niedawno wprowadzony system, pozwalający kierowcom programować kasowniki. Celem owej innowacji miała być - w razie potrzeby - łatwiejsza identyfikacja pracowników.
Zarząd transportu wszczął w całej sprawie śledztwo i zapewnił, że winnych niesmacznych żartów czekają ostre kary. (mon)