"Wtedy w ciągu godziny wybuchłaby tu wojna." Wrze w bałkańskim kotle
Masakra w Srebrenicy ma zostać oficjalnie uznana za ludobójstwo. Odpowiednia rezolucja w tej sprawie będzie głosowana przez Zgromadzenie Ogólne już w najbliższy czwartek. Przeciwnicy rezolucji grożą eskalacją.
30.04.2024 | aktual.: 30.04.2024 21:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W lipcu 1995 roku w okolicach Srebrenicy - będącej do momentu przejęcia przez Serbów tzw. strefą bezpieczeństwa pod nadzorem ONZ - zamordowano ponad 8 tys. mężczyzn i chłopców, zamieszkujących kraj bośniackich muzułmanów. Nadal poszukuje się szczątków około tysiąca ofiar.
Rwanda i Niemcy - na sugestię Ambasadora Bośni przy ONZ - przygotowały rezolucję, która uznaje masakrę w Srebrenicy za ludobójstwo. Głosowanie w tej sprawie zaplanowane jest już na czwartek 2 maja. 11 lipca miałby zostać dniem upamiętniającym wydarzenia z 1995 roku.
Berlin spodziewa się, że dokument zostanie przegłosowany. Przeciwnicy uznania masakry za ludobójstwo grożą jednak eskalacją - podaje niemiecka gazeta "Die Welt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głównym przeciwnikiem potwierdzenia, że wydarzenia w Srebrenicy były ludobójstwem, jest obecny prezydent Republiki Serbskiej, wchodzącej w skład Bośni i Hercegowiny (BiH), który zagroził secesją.
Prezydent Dodik ogłosił, że "władze regionu wykazują się już determinacją we wdrażaniu działań mających doprowadzić do niepodległości" zamieszkiwanej w większości przez Serbów części BiH. Dodik zaprzeczył przy tym, że w okolicach Srebrenicy doszło do ludobójstwa.
"Wojna wybuchnie w ciągu godziny"
Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić ostrzegł, że przegłosowanie rezolucji może w przyszłości doprowadzić do roszczeń o reparacje wojenne względem Belgradu i likwidacji Republiki Serbskiej (RS) - części BiH uznanej porozumieniem pokojowym w Dayton. W skład Republiki Serbskiej weszły m.in. tereny, na których dokonano ludobójstwa i czystek etnicznych.
"Die Welt" przypomina, że Dodik może liczyć na wsparcie prezydenta Rosji Władimira Putina oraz prezydenta Serbii. Wiceprezydent RS Ćamil Duraković ostrzega, że "jeśli Dodik ogłosi secesję, w ciągu godziny w BiH wybuchnie wojna".
"BiH jest najbardziej niestabilnym i narażonym krajem w regionie, a obecnie mierzymy się z najpoważniejszą sytuacją od rozpadu Jugosławii. Każdy konflikt może tu doprowadzić do powrotu do lat 90." - zauważa dziennik.
- Społeczność międzynarodowa musi interweniować - apeluje Duraković.