Wszystkie grupy PE za poszerzeniem
Liderzy wszystkich znaczących grup
politycznych Parlamentu Europejskiego zapowiedzieli w czasie
środowej debaty plenarnej, że większość ich kolegów zagłosuje za
przyjęciem do Unii Europejskiej 10 nowych krajów, w tym Polski.
09.04.2003 | aktual.: 09.04.2003 11:35
Większość wystąpień w pustawej sali unijnego Parlamentu obfitowała w odniesienia do historii. Lider największej grupy politycznej, chadeków i konserwatystów, niemiecki eurodeputowany Hans-Gert Poettering wspomniał o "Solidarności".
Wzywając do głosowania za poszerzeniem, przypomniał, że po Budapeszcie 1956 roku i Pradze 1968 roku to "Solidarność" podjęła walkę, która doprowadziła do "wyzwolenia narodów Europy Środkowej i Wschodniej i obalenia muru berlińskiego".
Apelujący o zgodę na poszerzenie w imieniu drugiej co do wielkości grupy politycznej PE, socjalistów i socjaldemokratów, Hiszpan Enrique Baron wspomniał z kolei o Lechu Wałęsie.
Tylko sprawozdawca PE ds. poszerzenia, eurodeputowany niemieckiej chadecji Elmar Brok wspomniał o utrzymujących się zaległościach, które muszą jeszcze nadrobić kandydaci w dostosowaniu do wymogów członkostwa, między innymi o przygotowaniu administracji i o walce z korupcją.
Mówił o tym również komisarz UE ds. poszerzenia Guenter Verheugen. Ale dominowały apele o głosowanie za "zjednoczeniem Europy" i "naprawieniem krzywd historii".
Było też kilka odniesień do wojny w Iraku i poparcia udzielonego Stanom Zjednoczonym przez większość kandydatów. "To niemoralne robić kozła ofiarnego z krajów kandydujących. Nie możemy wymagać od nich dołączenia do wspólnego stanowiska Unii, które nie istnieje" - oświadczyła w imieniu liberałów Szwedka Cecilia Malstroem.
Uprzedziła ponawiane przez niektórych, nielicznych eurodeputowanych zarzuty, że Polska i inni kandydaci okazali się przy tej okazji "bardziej amerykańscy niż europejscy".
Osobne głosowanie w sprawie przyjęcia każdego z 10 krajów mających przystąpić do Unii w 2004 roku odbędzie się po zakończeniu debaty w południe. Aprobata unijnego Parlamentu jest niezbędna, żeby państwa członkowskie Unii mogły 16 kwietnia podpisać w Atenach Traktat Akcesyjny, podstawę prawną poszerzenia.
Zgoda Parlamentu musi być wyrażona bezwzględną większością głosów wszystkich jego członków, niezależnie od liczby uczestników głosowania. Parlament liczy 626 deputowanych, zatem na każdy kraj przystępujący do Unii musi paść co najmniej 314 głosów.(iza)