Wszyscy ludzie prezydenta
Kolarz, eksminister, adwokat, psycholog oraz detektyw i dziennikarka stworzyli rok temu zespół doradców i pełnomocników prezydenta Jerzego Kropiwnickiego. Połowa z nich szybko awansowała na magistrackich dyrektorów i kierowników, nieliczni odeszli. Czy stanowiska doradców były dla nich jedynie przystankiem do dalszej kariery?
08.11.2003 09:31
Zatrudnienie kilkunastu doradców spowodowało falę krytyki lewicowej opozycji. Radni podnosili argumenty, że w magistracie pracuje dobrze wyszkolona kadra urzędników i nie ma potrzeby dublowania ich armią doradców. Oburzenie wzrosło, gdy okazało się, że doradcy (poza społecznymi) zarabiają od 1 do 4 tys. zł. Wiceprezydent Karol Chądzyński bronił szefa. – Czy to źle, że prezydent zatrudnia ludzi, którzy służą mu wiedzą w dziedzinach, na których sam się nie zna? Chodzi przecież o to, by podejmować najlepsze dla miasta decyzje.
Szefem prezydenckich doradców został na początku Wojciech Michalski, wieloletni łódzki radny. Jego kariera doradcy była krótka. Głównym zadaniem, jakie miał wykonać, było opracowanie raportu o stanie miasta. W styczniu dokument obrazujący Łódź jako zgliszcza po SLD-owskich rządach był gotowy. W urzędzie zaczął pojawiać się nienagannie ubrany, łysy mężczyzna w eleganckich okularach. Nikt nie wiedział, kim jest. Jan Witkowski, sekretarz miasta, nie ukrywał zaskoczenia, gdy dowiedział się, że tajemniczy jegomość został zatrudniony (na pierwszym angażu nie napisano w jakim charakterze). Michalski odebrał nominację na dyrektora Wydziału Strategii i Analiz, a pieczątkę „koordynatora zespołu doradców prezydenta” przekazano właśnie łysemu przystojniakowi – Wojciechowi Łaszkiewiczowi.
Łaszkiewicz jest z wykształcenia stomatologiem i zarządzał wcześniej specjalistyczną poradnią. Został jednym z najbardziej zaufanych ludzi prezydenta. Za Jerzym Kropiwnickim podąża niemal krok w krok. Towarzyszył mu w wyprawach do Izraela, Rzymu, USA. O jego działalności wiadomo niewiele. Zawsze w ciemnym, idealnie skrojonym garniturze, dyspozycyjny, trochę wyniosły. Lojalny do granic śmieszności, za prezydenta dałby się pokroić na plasterki. Pilnuje, by podczas uroczystości prezydentowi towarzyszył patrol straży miejskiej. Łaszkiewicz nie chciał opowiedzieć o pracy swojej, ani podległych doradców.
Sprinterzy
Jedną z osób, które dość szybko zakończyły karierę doradców był Dariusz Rospendek. Prezydent powierzył mu obowiązki doradcy do spraw zarządzania jakością. Były dyrektor Wydziału Komunalnego nie dostał biura, ani służbowego auta. W domu przygotowywał magistrat do wprowadzenia systemu jakości ISO 9000. Teraz jego obowiązki wypełnia Jan Maciej Czajkowski, były prezydent Zgierza. Dziś Czajkowski jako dyrektor biura informatyki oraz pełnomocnik do spraw informatyki odpowiada dodatkowo za komputeryzację magistratu.
W zespole doradców pracował jakiś czas Mirosław Wieczorek, były radny prawicy i członek zarządu miasta za prezydentury Grzegorza Palki oraz – krótko – Marka Czekalskiego. Przez Kropiwnickiego został upoważniony do prac nad raportem o stanie miasta i rozmów w sprawie „Manufaktury”. Swoje prace w tej ostatniej materii Wieczorek rychło zawiesił, bo otrzymał awans na dyrektora widzewskiej delegatury. Krótko „doradzaniem” parała się Małgorzata Bartyzel (dziennikarka, krytyk teatralny i członkini ZASP). Współpracowała przy tworzeniu raportu o stanie miasta i „ustawiała” po nowemu pracę wydziału kultury. W styczniu awansowała na szefową Wydziału Kultury UMŁ. Zrezygnowała na własną prośbę, bo jej wizja kultury w Łodzi nie pasowała do prezydenckich planów w tej materii.
Chyba najkrócej posadą doradcy cieszył się mecenas Janusz Michaluk, choć miał w grupie doradców i pełnomocników najdłuższy tytuł: „pełnomocnik do spraw opracowania koncepcji dotyczącej sposobu zagospodarowania środków finansowych z licytacji samochodu marki Peugeot 607 i jej realizacji”. Miał doprowadzić do imprezy „Okaż serce”, podczas której zlicytowano prezydencką limuzynę. Z zadania wywiązał się koncertowo. Szybko awansował na pełnomocnika do spraw promocji, imprez i targów. Michaluk (wiceprezydent w zarządzie miasta za kadencji Grzegorza Palki) wrócił na dobre na łono samorządu. Podczas konfliktu władz miasta z zespołem Teatru Nowego trafił do gabinetu dyrektora placówki. Z jego wizytówek skrót „p.o.” zniknął w czerwcu. Były doradca prezydenta Kropiwnickiego został dyrektorem naczelnym Teatru Nowego.
Cichociemni
W grupie doradców zaangażowano osoby, o których działalności nie wiadomo nic, poza tym, jaki jest ich oficjalny zakres obowiązków. Jednym z takich „cichociemnych” jest Paweł Czernek, pełnomocnik prezydenta do spraw ochrony informacji niejawnych. Urzędnik zgodnie z tym, czym się zajmuje, nie zdradza ani słowa na swój temat. Wiadomo, że w magistracie pracuje od 1994 r.
Niewielu wie, jak wygląda Krzysztof Klajs (cieszący się renomą psycholog i psychoterapeuta). Jerzy Kropiwnicki uczynił go doradcą do spraw medialnego wizerunku miasta. Klajs z doradcy został etatowym pracownikiem biura prasowego. Nie wiadomo dokładnie, na czym polegają jego obowiązki, ale biurowi koledzy bardzo go lubią.
Niezwykle rzadko pojawiał się w magistracie mecenas Jacek Kędzierski, któremu prezydent powierzył obowiązki doradcy do spraw prawnych. Trudno powiedzieć, jak miała się ta nominacja do kilkudziesięciu prawników zatrudnionych w magistrackim biurze prawnym. Nie wiadomo, w czym doradzał prezydentowi mecenas Kędzierski, od dawna już się tym nie zajmuje.
Do cichociemnych można zaliczyć Ireneusza Wosika. Były dyrektor gabinetu wicepremiera Janusza Tomaszewskiego został zatrudniony jako doradca do spraw skarg i wniosków, choć w magistracie istniał od lat oddział zajmujący się tą problematyką. Rozpracował „aferę hologramowo-biletową” w MPK (poleciał za to prawie cały zarząd spółki)
, budowę garażu dla wózków akumulatorowych w Zoo i sprawdzał wszystkie donosy. Został szefem biura skarg i wniosków. Ma duże szanse otrzymać posadę audytora wewnętrznego.
Cichociemny – z nazwy – powinien być detektyw Krzysztof Rutkowski, społeczny doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa. Po ulicach Łodzi jeździ nieprzyzwoicie drogim autem. Z władzą naradza się, jak walczyć z przestępstwami i plagą kradzieży w tramwajach.
Długodystansowcy
W urzędzie, od zawsze, jest Grażyna Korasiewicz. Za czasów prezydenta Palki była skarbnikiem miasta i dyrektorką wydziału finansowego. Dziś jest doradcą do spraw finansowych. W urzędzie pojawia się nieraz już o godz. 7, bywa, że kończy o 18 i zabiera część papierów do domu. Wykonuje mrówczą pracę: opracowuje wszystkie dokumenty finansowe, jest na każdej naradzie u skarbnika, opiniuje projekty uchwał. Wszędzie szuka oszczędności. Ostatnio współpracuje przy przygotowaniu bilansu finansowego wszystkich instytucji i spółek gminnych za 2002 r. Ani myśli o awansach.
Tytanem pracy, jeśli wierzyć biuru prasowemu, jest eksminister infrastruktury Jerzy Widzyk. Zobaczyć go w magistracie jest równie trudno, jak spotkać Yeti, ale... – Pan Widzyk postarał się o 8 mln zł na remont wiaduktu przy ul. Pabianickiej, opracował wniosek o 120 mln na dofinansowanie remontu alei Włókniarzy, wystarał się o pomoc finansową z EBOR na opracowanie studium tramwaju regionalnego, opracowywał wniosek do ISPY o 140 mln euro na inwestycje wodno-kanalizacyjne – wyliczają pracownicy biura prasowego. Widzyk działa na rzecz rozwoju kolei między Łodzią i Warszawą, rozwoju „Lublinka” i budowy lotniska pod Skierniewicami.
Rekordzistą jest Mieczysław Nowicki, kolarz i były minister sportu. Od ubiegłego roku już drugi raz awansował na pełnomocnika do spraw sportu. W międzyczasie urzędował w gabinecie wicedyrektora wydziału edukacji i sportu. Gdzie rowery, tam on.
Legendarny Filippides padł martwy po osiągnięciu celu. Jego historia przypomina nieco sytuację Pawła Wojciechowskiego, którego Kropiwnicki uczynił pełnomocnikiem do spraw młodzieży. Celem jego działań było utworzenie Młodzieżowej Rady Miasta. Radni się na nią nie zgadzali, więc Wojciechowski złożył przedwczoraj dymisję. „Umierać” jednak nie zamierza.
– Zajmuję się zagraniczną wymianą młodzieży, aktywnie działam na rzecz Komitetu Lwowskiego. Pracuję też z młodzieżą w ramach programu przyszłości dla Łodzi, który zajmuje się wysoką techniką. Współpracuję w ramach tego programu z Instytutem Badań Promieniowania Kosmicznego – mówi.
Anna Kulik