Wszyscy jesteśmy jak ten wieloryb. Jemy mikroplastik

Jest w rybach, owocach morza, miodzie, a nawet piwie. Uwalnia się, gdy podgrzewamy jedzenie w pudełku. Nie widzimy go, ale zjadamy go codziennie. To mikroplastik, który osadza się w naszym organizmie.

Wszyscy jesteśmy jak ten wieloryb. Jemy mikroplastik
Źródło zdjęć: © PAP

30.01.2019 | aktual.: 30.01.2019 15:17

Na jednej z hiszpańskich plaż dokonano w poniedziałek dramatycznego odkrycia. Utknął na niej wieloryb, a w jego żołądku znajdowały się olbrzymie ilości plastikowych odpadów. Nadmiar śmieci, których "najadło się" zwierzę, mógł doprowadzić do zatrucia, infekcji i znacznego osłabienia organizmu. Waleń, po kilku godzinach leżenia na plaży, zmarł.

To oczywiście nie pierwszy taki przypadek. I nie po raz pierwszy szokuje to, że widzimy kawałki plastiku, które trafiły do wnętrza zwierzęcia i mamy świadomość, że przyczyniły się do jego śmierci.

Okazuje się, że istnieje też coś, co jest dużo mniejsze, wręcz niewidoczne, i zalega również w ludzkim organizmie. To mikroplastik.

- Przykład tych wielorybów ma dramatyczny wydźwięk, bo odpady, które zjadają, widać na zdjęciach. Ale ten mikroplastik tak do nas nie przemawia, bo tego mikroplastiku nie widać. To powinno być dużo bardziej przerażające, niż foliówka na wietrze, że ten mikroplastik jest w moich organach wewnętrznych. My jesteśmy jak ten wieloryb. Zjadamy śmieci. Nawet jeśli ich nie widać gołym okiem, to nadal mamy czym się martwić - mówi Wirtualnej Polsce Ewa Chodkiewicz, ekspert z WWF Polska.

W rybach, miodzie, a nawet piwie

Czym jest mikroplastik? Według definicji European Food Safety Authority (EFSA), "mikroplastik to heterogeniczna mieszanina różnego kształtu materiałów w postaci fragmentów, włókien, elipsoid, granulek, śrutu, płatków o wielkości w zakresie od 0,1 μm do 5 mm". Ze względu na pochodzenie, wyróżnia się jego dwa rodzaje - pierwotny, czyli cząstki, które od początku swego istnienia są w mikro rozmiarze, oraz wtórny, powstający z rozpadu większych kawałków plastiku na mniejsze.

- Ten mikroplastik (pierwotny - przyp. red.) trafia do mórz, rzek, a nasze oczyszczalnie nie są przygotowane na to, żeby go wychwytywać, to są maleńkie drobinki wielkości 5 mm. On pływa później w wodzie. Trafia też do gleby, jest w żywności - w miodzie, w piwie, soli morskiej, rybach czy owocach morza - tłumaczy Chodkiewicz.

W praktyce oznacza to, że zjadamy mikroplastik. - Samo umycie czegoś nie wystarczy. Ten mikroplastik gromadzi się w organach wewnętrznych w rybach czy też owocach morza. Nie jesteśmy w stanie tego uniknąć. Plastik jest wszędzie, a my odpowiadamy za to własnym zdrowiem. Ten mikroplastik też jest w wodzie. To że butelka nie ma BPA nie znaczy, że nie ma go w płynie, który jest w środku - dodaje ekspert.

Ten mikroplastik trafia też do żywności wtedy, kiedy podgrzewamy ją w niewłasciwym plastikowym opakowaniu. - My przyzwyczailiśmy się ze opakowania plastikowe nazywamy jednorazowymi, a one są wieczne. I rozkładają się na mikroplastik. Jeżeli kupujemy jedzenie w plastikowym opakowaniu w supermarkecie to zawsze trzeba sprawdzić, czy on, zanim go podgrzejemy, może być podgrzewany - mówi Chodkiewicz.

Jak możemy to zrobić? W środku charakterystycznego trójkąta ze strzałkami ♻ na opakowaniu znajduje się cyfra. Jeśli znajduje się tam 2, 4 lub 5, to opakowanie jest bezpieczne dla żywności. Jeśli jest tam cyfra 1, 3, 6 lub 7, substancje znajdujące się w plastikach mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie. Informowała o tym na łamach portalu 300polityka posłanka PO Agnieszka Pomaska.

Austriackie badanie: mikroplastik także u Polaka

Austriacka Agencja Ochrony Środowiska i Uniwersytet Medyczny w Wiedniu przeprowadziła specjalne badania, które wykazały obecność mikroplastików w ludzkim kale. Wyniki opublikowano w październiku ubiegłego roku. Oznacza to, że te cząsteczki, mogą być powszechne w łańcuchu pokarmowym człowieka.

W eksperymencie brało udział osiem osób pochodzących z Finlandii, Włoch, Rosji, Japonii, Holandii, Austrii, Wielkiej Brytanii, a także z Polski. Spożywali żywność owiniętą w folię spożywczą wykonaną z tworzywa sztucznego i wypijali 750 ml wody dziennie pochodzącej z butelek PET. Wyniki badań były zatrważające. Okazuje się, że wszystkie próbki analizowanego kału wykazały obecność cząsteczek mikroplastiku o wielkości od 50 do 500 µm.

Istnieją zatem naukowe dowody na obecność mikroplastiku w ludzkim ciele.

- Nie ma konkretnych badań mówiących o tym, jak długoterminowy jest wpływ tego mikroplastiku na organizm ludzki. Ale są badania na innych organizmach, na przykład morskich, które mówią o tym, że upośledza on wzrost, rozwój, powoduje problemy z płodnością. Można to w pewien sposób przełożyć na człowieka. Powinniśmy się wykazać przezornością - mówi Chodkiewicz z WWF.

Wdychamy mikroplastik

Źródłem mikroplastiku wtórnego jest pranie syntetycznych ubrań, ścieranie opon samochodowych podczas jazdy oraz pył miejski. Unosi się on w atmosferze. Wniosek? Mikroplastik też wdychamy. - Nasi koledzy z Greenpeace zrobili badania, gdzie wykazano, że ten pył, który pojawia się po zeszłorocznych pożarach odpadów, zawiera dramatycznie wysokie stężenia m.in. ołowiu, kadmu i arsenu, stanowiące niebezpieczeństwo dla ludzkiego zdrowia. Źródłem tych toksycznych substancji są nasze odpady - dodaje Chodkiewicz.

Jeśli chodzi o pranie tkanin, to bardzo trudna sprawa. - Najlepiej wybierać tkaniny, które w ten sposób nie oddziałują jak na przykład ekonomiczna bawełna. Poliester, polar, nylon, akryl, spandex uwalniają mikroplastik. Są też środki, które dodawane do prania powodują mniejszą ilość uwalnianych mikroplastików, wychwytują je - wyjaśnia ekspert.

Jak obronić się przed mikroplastikiem? Odpowiedź wydaje się prosta - przede wszystkim ograniczyć plastik. I być świadomym tego, że to, że mikroplastiku nie widać, nie oznacza, że go nie ma.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)