Wszczęcie postępowania wobec zabójców niedźwiadka
Prokuratura rejonowa w Zakopanem wszczęła postępowanie wobec szóstki podejrzanych, którzy w niedzielę zabili małego niedźwiadka w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach - poinformował prokurator Stanisław Staszel.
23.10.2007 | aktual.: 24.10.2007 06:48
Prokuratura rejonowa wszczęła postępowanie wobec czwórki mieszkańców gminy Lubawa w województwie warmińsko-mazurskim oraz dwójki z rejonu Nowego Sącza i Tarnowa, z artykułu, który kodeks karny kwalifikuje jako "spowodowania zniszczenia w świecie zwierzęcym lub roślinnym w znacznych rozmiarach". Prokuratura powołała się także na przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Decyzja o ewentualnym postawieniu zarzutów zostanie podjęta po uzyskaniu opinii biegłych".
Prokuratura rejonowa w Zakopanem zwróciła się do akademii rolniczych we Wrocławiu, Krakowie i Lublinie z zapytaniem o możliwość przeprowadzenia sekcji niedźwiadka. Powołano także biegłego do wydania opinii w sprawie stopnia obrażeń, jakich doznało małżeństwo z warmińsko - mazurskiego, które w niedzielę zgłosiło się do zakopiańskiego szpitala. Biegły zbada dokumentację medyczną, na podstawie której oceni charakter oraz sposób powstania obrażeń - powiedział prokurator Staszel.
Tatrzański Park Narodowy wystąpi w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy - zapowiedział dyrektor TPN Paweł Skawiński.
Z naszych oględzin wyraźnie widać, że niedźwiadek był zachęcany kanapkami. Gdy bułki się skończyły, zaczął być nachalny, a to zostało najprawdopodobniej odebrane przez ludzi jako atak - dodał Skawiński. Naszym zdaniem jest to zdecydowanie nieuzasadniona agresja w stosunku do zwierzęcia wielkości psa. Trudno sobie wyobrazić, żeby taki mały niedźwiadek mógł skutecznie zaatakować sześć osób - stwierdził dyrektor TPN.
Zwłoki półtorarocznego niedźwiadka odnaleźli w poniedziałek nad ranem leśnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego. O zabiciu zwierzęcia poinformowała ich zakopiańska policja, którą z kolei zaalarmował miejscowy szpital. W niedzielę zgłosiła się do placówki dwójka młodych turystów. Mówili, że niedźwiedź zastąpił im drogę, rozszarpał rzucony mu plecak a później ich zaatakował.
Twierdzili też, że razem z innymi turystami bronili się i utopili zwierzę w potoku. Jednak zdaniem służb Tatrzańskiego Parku Narodowego, wizja lokalna w terenie wykazała, że niedźwiadek został ukamienowany. Leśnicy znaleźli też resztki kanapek i słodyczy, które mogły go skusić by podszedł do ludzi.