Wstrząsające szczegóły zbrodni na strzelnicy. Sprawca chciał zostać "polskim Breivikiem"
23-letni mężczyzna zastrzelił instruktorkę strzelectwa i usiłował zabić jej męża. Jak podaje "Super Express", zabójstwo na strzelnicy miało być jedynie środkiem do zdobycia broni i amunicji do kolejnych mordów. Na liście Maksymiliana S. znalazło się w sumie 48 osób.
10.07.2019 07:31
Do zbrodni doszło 14 czerwca tego roku. Najpierw mężczyzna niespodziewanie otworzył ogień do instruktorki strzelectwa, a następnie próbował zabić jej męża, który również pracował na strzelnicy. Broń jednak się zacięła. - Nagle widzę, że ktoś do mnie podbiega, mierzy z broni, mówi "ciebie też" i dwukrotnie naciska na spust. Do końca życia nie zapomnę tego zdziwienia, że broń nie wypaliła. (...) Używałem jej od wielu lat i nigdy się nie zacięła - relacjonuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Andrzej Chyliński, współwłaściciel strzelnicy w Nietoperku (woj. lubuskie).
Małżeństwo nie było jednak jedynym celem zabójcy. Maksymilian S. groził w internecie sąsiadom z Nowej Wsi. Po zabójstwie na strzelnicy śledczy przeszukali mieszkanie mężczyzny. Znaleźli tam listę osób, które 23-latek planował zgładzić. Znalazło się na niej 48 nazwisk, w tym m.in. proboszcza miejscowej parafii. - Tak chciał się nam odwdzięczyć za to, że kilka lat temu zorganizowaliśmy akcję "Maks". On miał problemy z przełykiem, dlatego potrzebował specjalnej diety i parafianie się na nią składali - mówi ks. Adam Lewandowski.
Podczas przesłuchania sprawca przyznał, że żałuje, ale wyłącznie tego, że udało mu się zabić "zaledwie" jedną osobę. - On zamierzał wybić całą wieś. Chciał zostać polskim Breivikiem - twierdzą anonimowi policjanci w rozmowie z "Super Expressem".
Mąż ofiary wściekły na policję
Andrzej Chyliński ostro krytykuje działania policji, która zjawiła się w strzelnicy po ataku 23-letniego zabójcy. - Przez kilka godzin nie miałem możliwości umycia się z krwi żony. Policja zamknęła ulicę i nie mogli mnie odwiedzić bliscy - wspomina.
Oprócz strat moralnych, postawa policji może wywołać poważne konsekwencje finansowe dla mężczyzny. Funkcjonariusze zarekwirowali bowiem broń ze strzelnicy, mimo że Chyliński przedstawił stosowne zezwolenia i dokumenty. W związku z tym został zmuszony do zawieszenia działalności placówki. - Mam sporo kredytów, a jeśli nie odzyskam broni, za kilka tygodni wkroczy komornik - mówi.
Źródło: "Super Express"/"Rzeczpospolita"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl