Wstrząs w kopalni "Zofiówka" - pięciu poszkodowanych
Pięciu górników zostało poszkodowanych w
wyniku silnego podziemnego wstrząsu, do którego doszło
wieczorem w kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu Zdroju (Śląskie).
Mężczyźni doznali ogólnych potłuczeń i obrażeń takich jak uraz barku czy rozcięty łuk brwiowy. Trzej wyszli z zagrożonego rejonu o własnych siłach, dwaj mieli na tyle poranione nogi, że musieli być transportowani na noszach. Kopalnia należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jaj powiedziała rzecznik spółki Katarzyna Jabłońska-Bajer, lekarz, który badał ich po wyjeździe na powierzchnię ocenił, że są to lekkie obrażenia. Obecnie są w szpitalu w Jastrzębiu na obserwacji.
Najprawdopodobniej silny wstrząs powstał z przyczyn naturalnych.
Do wypadku doszło na poziomie 900 m krótko po godz. 19:00. Poszkodowani to pracownicy oddziału wydobywczego. Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Edyta Tomaszewska, w zagrożonym rejonie było w sumie 37 górników, których natychmiast wycofano z zagrożonego rejonu. Dodała, że w związku ze wstrząsem jedna z czterech ścian kopalni została wyłączona z wydobycia. Jedna jest w likwidacji, wydobycie jest więc obecnie prowadzone na dwóch ścianach.
W tym roku w całym polskim górnictwie rannych było dotychczas pięciu górników, razem z ofiarami wtorkowego wypadku poszkodowanych w wypadkach zostało więc w sumie 10 osób. Zginęło sześciu górników, w tym dwóch w kopalniach węgla kamiennego, a czterech w kopalniach KGHM Polska Miedź.
13 stycznia 43-letni górnik zginął w kopalni węgla kamiennego "Mysłowice - Wesoła" w Mysłowicach. Pracował przy obsłudze taśmowego przenośnika. Mimo odbywającego się w tym wyrobisku transportu, wyszedł z bezpiecznego miejsca i został uderzony przez jednostkę transportową. Zmarł podczas transportu na powierzchnię. Drugi śmiertelny wypadek w kopalni węgla kamiennego miał miejsce 8 marca w kopalni "Marcel" w Radlinie - pracownik został przyciśnięty do drewnianego stojaka sekcją asekuracyjną, która w sposób niekontrolowany przesunęła się. Górnik zmarł dwa dni później w szpitalu.
15 lutego w należącym do KGHM Zakładzie Górniczym "Rudna" w Polkowicach zginął górnik-operator, uderzony oderwaną bryłą dolomitu, kiedy podjeżdżał na podziemne stanowisko mycia pojazdów. Podobny wypadek miał miejsce w tym zakładzie 17 marca - górnik zginął, kiedy oderwany blok dolomitu spadając docisnął go do maszyny. 21 lutego również w "Rudnej" w wyniku wstrząsu górotworu i tąpnięcia jeden górnik zginął, a trzej zostali ranni. 5 kwietnia w zakładzie "Polkowice - Sieroszowice" w wyniku wstrząsu na poziomie 1000 m jeden górnik zginął, a dwaj zostali lekko ranni.
Ubiegły rok pod względem liczby wypadków śmiertelnych był najgorszy od ośmiu lat. Do najtragiczniejszego wypadku doszło 21 listopada w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej, gdzie wybuch metanu i pyłu węglowego zabił 23 górników. Była to największa katastrofa w polskim górnictwie od blisko 30 lat. Ogółem w 2006 r. w całym górnictwie zginęło 48 górników, w tym 44 w kopalniach węgla kamiennego. W całym górnictwie odnotowano łącznie 3067 wypadków - wobec 2909 wypadków w 2005 r. i 2972 - w 2004 r.