Wstrząs w kopalni Knurów-Szczygłowice. Trwa akcja ratunkowa
Ratownicy znajdują się ok. 50 metrów od górnika, którego poszukują po poniedziałkowym wstrząsie w kopalni Knurów na Śląsku. Nadal nie udało się nawiązać kontaktu z poszukiwanym górnikiem.
Jak podaje Jastrzębska Spółka Węglowa do wstrząsu w kopalni Knurów-Szczygłowice doszło w poniedziałek o godz. 21:26 na poziomie 850 metrów, podczas drążenia przodka.
- Cztery osoby, które były rano przewiezione do szpitali, zostały już wypisane. Są w domach. Z naszej strony jest tutaj pełna opieka - zarówno dla nich, jak i dla rodzin – powiedział wiceprezes JSW ds. technicznych i operacyjnych Adam Rozmus.
Akcja ratunkowa trwa od późnych godzin wieczornych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wygrany w każdej sytuacji". Ekspert o Nawrockim
Wysokie stężenie metanu. Poszukiwany górnik
Według relacji biorących udział w akcji ratowników, wstrząs nie skutkował zniszczeniem wyrobiska, nie trzeba przedzierać się przez zawał skał. Odtworzenie instalacji dostarczającego powietrze lutniociągu, transportowanie elementów tej instalacji i jej budowa jest jednak trudna pod względem technicznym. Ratownicy dokładaj kolejne odcinki lutniociągu, czyli specjalnych rękawów, którymi tłoczone jest powietrze. W ten sposób sukcesywnie zwiększają wentylowany odcinek chodnika, dzięki temu zmniejsza się zagrożenie metanowe, i możliwe jest posuwanie się w głąb wyrobiska.
Według wiceprezesa JSW w samym przodku, gdzie nie ma jeszcze odbudowanego lutniociągu, stężenia metanu sięgają 70 proc. Metan wypiera z atmosfery tlen, sprawiając, że staje się ona niezdatna do oddychania. Z kolei w stężeniu od 5 do 15 proc., przy odpowiedniej ilości tlenu, grozi wybuchem.
Źródło: WP/JSW