PolitykaWstaje o 5:20 i jeździ autobusem - czy on wygra?

Wstaje o 5:20 i jeździ autobusem - czy on wygra?

Nawet jeśli przegram wybory, nie zamierzam wstępować do partii Janusza Palikota. Warszawiakom obiecuję czystą Wisłę, budowę Szpitala Południowego na Ursynowie i rozbudowę Stadionu Hutnika. Zamierzam wspierać wychowanie seksualne i promocję środków antykoncepcyjnych – mówi Wirtualnej Polsce kandydat SLD na prezydenta Warszawy Wojciech Olejniczak. Jak chce zjednać sobie wyborców? Jeżdżąc po stolicy kolorowym autobusem, do którego wsiądzie również Ryszard Kalisz.

Wstaje o 5:20 i jeździ autobusem - czy on wygra?
Źródło zdjęć: © PAP

10.11.2010 | aktual.: 12.11.2010 14:28

WP: Jeśli będzie pan prezydentem, możemy liczyć na darmowe prezerwatywy dla warszawiaków?

- Nie wiem czy darmowe. Na pewno zamierzam wspierać wychowanie seksualne i promocję środków antykoncepcyjnych.

WP: Pytam, bo słyszałam z pana ust deklaracje, że jako prezydent stolicy będzie pan dążył do tego, aby miasto refundowało środki antykoncepcyjne. Naprawdę myśli pan, że to realne?

- Chciałem pokazać, że można być kimś więcej niż standardowym prezydentem, poszukując rozwiązań przyjaznych wielu parom. Tego typu wsparcie może dotyczyć nie tylko prezerwatyw, ale w ogóle środków antykoncepcyjnych. Prawo pozwala refundować miastom środki antykoncepcyjne. Warszawa, jako pierwsza w Polsce powinna zdecydować się na ten krok. Nie od dziś stolica wyznacza trendy w skali kraju.

WP: Mówił pan też o tym, żeby z budżetu miasta były finansowane zabiegi in vitro, szczepienia na raka szyjki macicy i pneumokoki. Wie pan, ile wynosi dzisiaj zadłużenie stolicy?

- Skoro Warszawę stać na takie inwestycje jak budowa Stadionu Narodowego za pół miliarda, to oznacza, że możemy również zadbać finansowo o obszary będące dzisiaj szczególnie zaniedbane. Przy czym na pewno jest to służba zdrowia, bo nie ma takich pieniędzy, które warto byłoby na niej zaoszczędzać. Oczywiście dziura budżetowa to duży problem, ale można sobie z nim poradzić gospodarując pieniędzmi inaczej niż dotąd. Na przykład prowadząc szereg przedsięwzięć, w których będzie zwiększony udział biznesu, w obszarze tzw. przedsięwzięć publiczno-prywatnych.

WP: Czyli służba zdrowia przede wszystkim?

- Zgadza się. Propozycje dla niej są zresztą bardzo obszerne w moim programie, czego nie ma konkurencja. Do służby zdrowia nie odnosi się bowiem ani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani Czesław Bielecki.

Jako prezydent Warszawy wezmę się za budowę centrum urazowego, czyli uporządkowanie całego obszaru związanego z zapewnieniem opieki dla poszkodowanych w wypadkach. Myślę również o budowie Szpitala Południowego na Ursynowie i stworzeniu sieci warszawskich szpitali zapewniającej lepsze wykorzystanie sprzętu i lokali. Jestem też przeciwnikiem prywatyzacji szpitali.

WP: Wróćmy jednak do pytania wyjściowego. Wie pan, ile wynosi zadłużenie Warszawy?

- Zbliżamy się do kwoty pięciu miliardów. Przy czym Warszawa wcale nie jest najbardziej zadłużonym polskim miastem.

WP: Pod koniec roku może to być nawet pięć i pół miliarda. A pan mówi o ważnych, ale karkołomnych do zrealizowania jak na naszą kieszeń potrzebach. 1500 zł za szczepionki HPV, nie mówiąc już o in vitro…

- In vitro to 5 mln zł w skali roku. Przy budżecie wynoszącym 13 mld zł. To są potrzebne i realne działania. Skąd wziąć na nie pieniądze? Gdy zostanę prezydentem od razu podejmę działania zmierzające do lepszego gospodarowania budżetem czy też zaoszczędzenia pieniędzy tam, gdzie można prowadzić przedsięwzięcia z udziałem prywatnego kapitału. Ponadto Warszawa może pozyskiwać więcej pieniędzy z Unii Europejskiej m.in. na inwestycje infrastrukturalne. Jestem optymistą i uważam, że czas posuchy w perspektywie najbliższych lat już się w Polsce skończył i czeka nas wzrost gospodarczy. WP: To optymistyczny scenariusz. Pesymistyczny jest taki, że – jak wyczytałam – Warszawa może spłacać pożyczki nawet do 2033 roku.

- W moim przekonaniu budżet Warszawy każdego roku powinien się zwiększać. Stąd potrzeba podejmowania coraz większej liczby działań nie tylko w obszarze infrastruktury, ale i społecznym.

WP: Myśli pan, że takie postulaty przyciągną warszawiaków? W wyborach samorządowych chyba lepiej poruszać problemy lokalne. Tym bardziej, że problem in vitro dotyczy mniejszej części społeczeństwa.

- Politykom nie wolno zamknąć się w czterech ścianach i nie podejmować wyzwania dlatego, że nie dotyczy ono większości. W ten sposób doszlibyśmy donikąd. Zresztą problem przebudowy przedszkoli również nie dotyczy większości mieszkańców Warszawy, a wszyscy się zgadzają w ocenie, że jest to niezwykle ważna sprawa. I że warto ten trud modernizacji podejmować.

WP: Palącym problemem dla Warszawy jest m.in. zagospodarowanie architektoniczne obszarów stolicy, na które dotąd nie było pomysłu. Na przykład dwie trzecie Ursynowa…

- On akurat został zabudowany.

WP: I właśnie dlatego niechlubnie nazywany jest wielką sypialnią Warszawy.

- Pracujemy już nad wizualizacją i pomysłem zagospodarowania terenu między Wilanowem a Ursynowem. Chcemy przeznaczyć ten teren na przestrzeń publiczną z wielkim parkiem, boiskami, ścieżkami rowerowymi, miejscami do grillowania i spotkań towarzyskich. Mieszkańcy Ursynowa i Wilanowa płacą spore podatki i zasługują na to, aby miasto zadbało o jakość ich życia. Planuję w najbliższym czasie przedstawić projekt wychodzący naprzeciw ich oczekiwaniom. Będzie on pokazywał, jak można zagospodarować tego typu tereny. To będzie coś na kształt Pola Mokotowskiego. Na miarę XXI wieku. Zresztą w ten sam sposób myślę o rozbudowie innych obszarów Warszawy.

WP: Na przykład placu Defilad?

- Uważam, że ścisłe centrum powinno być wolne od wszelkich biurowców. Popieram pomysł, żeby w miejscu dawnych KDT stanęło Centrum Sztuki Nowoczesnej. W śródmieściu powinny być też sale wystawowe dla artystów.

WP: Naprawdę potrzebne nam jeszcze jedno Muzeum Sztuki Nowoczesnej? Nie zauważam tłumów w tym, które już mamy.

- Każde liczące się europejskie miasto ma takie muzeum i cieszą się one wielkim powodzeniem. Dzisiaj jak do stolicy przyjedzie wycieczka to zwiedza na przykład Muzeum Powstania Warszawskiego. Więc przestrzeń publiczną – z parkiem i kafejkami, w których będzie można spędzić miło czas – jest bardzo potrzebna.

WP: A jaki ma pan pomysł na zagospodarowanie bulwarów nad Wisłą? W pierwszej kolejności trzeba by zacząć od oczyszczenia jej ze ścieków…

- Budowa oczyszczalni ścieków Czajka spowoduje, że nareszcie przestaniemy zanieczyszczać Wisłę, do której płynie dzisiaj większość ścieków. Opóźnienia w realizacji tej inwestycji są skandaliczne. Z tego powodu nad stolicą wiszą kary liczone na miliard złotych. WP: Czy może pan obiecać warszawiakom zupełnie czystą Wisłę?

- Oczywiście. Trzeba podejmować nowe przedsięwzięcia w tym zakresie, zwracając oczywiście uwagę na koszty. Bo niektóre ze stosowanych dzisiaj przez nas rozwiązań są najdroższe w całej Europie czy nawet na świecie. Równocześnie zadbałbym o to, żeby przybliżyć Wisłę warszawiakom, na przykład zagospodarowując bulwary. Przy czym, proszę zauważyć, że tereny wokół są bardzo atrakcyjne i trzeba to umiejętnie wykorzystać.

WP: Czyli?

- Widzę tam miejsce do wypoczynku, spaceru, przejażdżek rowerowych i kafejek. Warszawa nie będzie Strasburgiem, gdzie można miasto wzdłuż i wszerz przepływać stateczkami, ale trzeba też sprawić, żeby Wisła na siebie pracowała.

WP: Zamierza pan wydzierżawiać tereny nad Wisłą?

- Zysk jest ważny, ale jeszcze ważniejsze jest to, żeby ta przestrzeń, te nieruchomości służyły mieszkańcom w odpowiedni sposób. Tereny wokół Wisły nie mogą być rozdysponowane komercyjnie. Nawet jeśli za te pieniądze byłaby trochę mniejsza dziura w budżecie.

WP: Prawdą jest, że planuje pan postawić w Warszawie bibliotekę im. Lecha Kaczyńskiego?

- Nie, nie zamierzam. Ale ci, którzy domagają się upamiętnienia śp. Lecha Kaczyńskiego powinni powołać komitet i zamiast domagać się budowy pomnika, ufundować właśnie na przykład bibliotekę. Jako prezydent na pewno nie będę stawiał Lechowi Kaczyńskiemu pomnika. Zresztą nigdzie na świecie nie jest tak, żeby tego typu przedsięwzięcia realizować za pieniądze publiczne. Uważam, że byłoby godniejsze i lepsze – również pokazywało rzeczywiście dobre intencje – jeżeli zamiast pomnika stanęłaby biblioteka. I taką inicjatywę, jeżeli wyszłaby ona ze środowisk na przykład zbliżonych do Lecha Kaczyńskiego, bym poparł.

WP: Zdziwił pana postulat Mariusza Błaszczaka, żeby Centrum Nauki Kopernik było Centrum im. Lecha Kaczyńskiego?

- Mnie już nie dziwią postawy polityków PiS-u. Patronem Centrum Nauki Kopernik jest… Kopernik.

WP: Powie pan coś więcej?

- Po co mam się nad nimi pastwić? To jest zły pomysł.

WP: A jak chciałby pan zachęcać przyjezdnych do Warszawy do płacenia podatków i podreperować w finanse lokalne? W praktyce płacą ci, którzy są zameldowani.

- Rozwiązania widzę w tym wszystkim, o czym mówiłem wcześniej. Łącznie z budową centrum urazowego, środkami antykoncepcyjnymi czy też centrami kultury oraz sportu i rekreacji na Ursynowie. To wszystko będzie zachęcało, żeby meldować się w stolicy i móc korzystać z tych udogodnień.

WP: Kulą u nogi dla stolicy jest tzw. Janosikowe, czyli płacenie ogromnej daniny z podatków na inne biedniejsze regiony. Jak starałby się pan ten problem rozwiązać?

- Dopóki nie zakończą się inwestycje związane z rozwojem Warszawy, Janosikowe powinno zostać zawieszone. Czyli przynajmniej do roku 2012. WP: Hanna Gronkiewicz-Waltz w niektórych miejscach podwyższyła nawet o ok. 1000% podatek za użytkowanie wieczyste. Czy byłby pan skory go obniżyć?

- Złożyliśmy ustawę w sejmie, podpisaną przeze mnie i ekspertów, która reguluje te kwestie. Zakłada ona, że każdego roku nie może wzrosnąć opłata za wieczyste użytkowanie więcej niż 20%. W ustawie jest klauzula zezwalająca na rewizję tych działań, które były podjęte w ostatnim roku. Gdybym był prezydentem, to sprawą obniżenia tego podatku zająłbym się w pierwszej kolejności.

WP: Mówił pan, że chciałby jednakowo traktować kluby piłkarskie. Myśli pan o rozbudowaniu Stadionu Hutnika?

- Jak najbardziej. Dzisiaj Stadion Hutnika to masakra, to nie jest stadion ani boisko, tylko kartoflisko. A powinien służyć szkoleniu młodzieży. To klub z pięknymi tradycjami. Miasto jest za ten obiekt odpowiedzialne, więc jak najbardziej myślałbym o zagospodarowaniu tego terenu.

WP: W swojej kampanii kładzie pan nacisk również na to, że skoro mamy stadion Legii, to powinien być nowy stadion Polonii…

- Nie „skoro”, tylko Stadion Polonii planowany był wiele lat temu. Jeszcze w poprzedniej kampanii wyborczej obiecywała go Hanna Gronkiewicz-Waltz. Kiedy byłem przewodniczącym SLD, współrządząc w Warszawie i podejmowaliśmy trudną decyzję o wsparciu Stadionu Legii, było sprawą oczywistą, że kolejną inwestycją będzie właśnie Stadion Polonii. Mniejszy, bardziej kameralny, a jednak na miarę XXI wieku. I dalej sprzyjam takiemu pomysłowi. Bo to jest tak, że Legia jest dzisiaj mocnym klubem, ma silnego sponsora. Ale Polonia również zasługuje na to, żeby jej kibice mogli godnie oglądać mecze. Słabszym trzeba pomagać, mimo że nie wszystkie stadiony będą miały skalę Stadionu Narodowego.

WP: A umiałby pan wymienić trzech piłkarzy Polonii?

- Przyrowski, Smolarek, Mierzejewski. Chodzę na mecze.

WP: Niedługo zostanie otwarty Stadion Narodowy w Warszawie. Ma pan pomysł jak utrzymać go po otwarciu?

- To jest głównie problem rządu.

WP: Ale prezydenta stolicy również.

- Liczę na to, że będzie odbywało się tam wiele konferencji. Oglądałem Stadion w ubiegłym tygodniu i widzę, że takie zaplecze jest. Będzie to jedyny tego typu zadaszony obiekt w Polsce i to również trzeba wykorzystać. Wspólnie z rządem powinniśmy starać się, żeby ten Stadion tętnił życiem. I żeby Warszawa korzystała nie poprzez fiskalizm, ale poprzez ruch, który wokół Stadionu będzie miał miejsce.

WP: Ale poproszę o konkrety.

- Prezydent miasta i rząd powinni wspólnie ten obiekt promować i wokół niego działać. Mam pomysł aby wokół Stadionu zbudować „megaorlik”. Zespół boisk, lodowisk, ścieżek rowerowych oraz skate park. Naprawdę duży kompleks sportowy, nastawiony na sport dla każdego. Będzie to świetne dopełnienie Stadionu Narodowego.

WP: Janusz Korwin-Mikke deklaruje w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, że ogłosiłby przetarg na rozbiórkę Stadionu Natodowego. – Wszędzie stadiony są teraz rozbierane. W Portugalii, w Wiedniu, w Szwajcarii – mówił Korwin-Mikke. Uważa, że era wielkich stadionów minęła. Teraz „nikt nie będzie się pchał na stadion, skoro wszystko wygodniej i dokładniej można obejrzeć w telewizji”. Na swoim blogu cytuje pesymistów, zdaniem których zadłużenie stadionu może wynieść nawet 50 mln zł rocznie.

- Chyba Janusz Korwin-Mikke nigdy nie był na meczu. Mamy pełen stadion Legii, pełen Polonii. Również Stadion Narodowy może być pełny jak będą się tam odbywały światowe koncerty czy wspaniałe rodzinne imprezy. Tylko trzeba to organizować. Jako prezydent będę wspierał rozwój Stadionu Narodowego, bo skoro już go zbudowaliśmy, to bezsensowna byłaby jego rozbiórka. Trzeba przede wszystkim dążyć do tego, żeby się rozwijał i nie był obciążeniem finansowym dla podatników i mieszkańców. WP: Jednak Stadion będzie dużym obciążeniem dla budżetu stolicy. Myśli pan o rozwiązaniach pośrednich, jak choćby powstanie w tym miejscu bazaru?

- Nie. Obecnie bardzo ładnie rozwija się bazar na Marywilskiej. Jest to miejsce bardzo czyste i tanie w utrzymaniu. Są tam również kolejne propozycje inwestycji. Właśnie takim inwestycjom bym sprzyjał.

WP: Chciałby pan zamrozić na całą kadencję ceny biletów komunikacji miejskiej, podwyższyć opłaty za parkowanie i wprowadzić bezpłatny bilet dla osób szukających pracy. Nie myśli pan, że w ten sposób zamiast przeciwdziałać bezrobociu, sprzyja mu?

- Mówiłem, że chciałbym podwyższyć opłaty, ale tylko za parkowanie w ścisłym centrum. I też tylko dla tych, którzy w tej strefie parkują po kilka czy kilkanaście godzin. Ten model ułatwi kierowcom znalezienie wolnego miejsca do zaparkowania. Nie będzie problemu okupowania miejsc parkingowych przez jeden samochód przez kilkanaście godzin. Jeśli chodzi o bezpłatny bilet dla poszukujących pracy, to jest to system, który sprawdza się w wielu miastach Europy Zachodniej.

Jest to proces związany z zachęcaniem do podejmowania pracy. Bo jeśli szukający pracy musi się przemieścić po Warszawie, odwiedzić kilka zakładów i miejsc pracy, iść na rozmowy kwalifikacyjne, to trzeba go w tym wspomóc. Takie rozwiązanie jest praktykowane.

WP: Mówił pan o innowacyjnych miejscach pracy, jakie jeszcze ma pan pomysły na walkę z bezrobociem w Warszawie?

- Odbyłem już kilka spotkań z przedstawicielami świata nauki i biznesu, gdzie realizowane są granty. Warszawa to jest cały czas niewykorzystany potencjał naukowo-wdrożeniowy. Myślę więc o budowaniu takich projektów, które będą łączyły biznes z nauką i koordynacją miasta. W ramach tego miałyby powstawać nie tylko projekty badawcze, ale również wdrożeniowe. Nowoczesne zakłady, w których będą nowoczesne miejsca pracy. I to na wielu obszarach: informatycznym, medycznym, chodzi również o szukanie różnych niszy.

WP: 40,9% mieszkańców stolicy chce głosować w wyborach samorządowych na obecną prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Czesław Bielecki może liczyć na 21,4%, a kandydat SLD Wojciech Olejniczak na 19,2% - wynika z sondażu Homo Homini dla Polskiego Radia przeprowadzonego pod koniec października. Ma pan gorszy wynik niż kandydat zaledwie popierany przez PiS…

- Do wyborów mieliśmy w Polsce dwie siły, które miażdżyły pozostałe ruchy polityczne, w tym i SLD. Mówię o PO i PiS.

WP: Szykuje pan jakieś niespodzianki dla wyborców?

- Oczywiście. W sobotę ruszyliśmy z nowoczesnym kolorowym autobusem, który będzie jeździł po Warszawie. Będą w nim eksperci, politycy, sztabowcy i oczywiście ja. W poniedziałek byliśmy pod Hutą. O 5.20 rozdawaliśmy robotnikom drożdżówki, jabłka i ulotki z moim programem dla Warszawy. Planujemy kolejne spotkania tematyczne z różnymi środowiskami. Odwiedzamy szkoły, szpitale, po to, żeby przekonywać w całej Warszawie do mojej osoby – ten autobus będzie wyznacznikiem mojej kampanii.

WP: Mówił pan, że Ryszard Kalisz będzie jej ważnym wyznacznikiem. Jaką ma pełnić rolę?

- W ostatnich dwóch tygodniach będzie występował, jak i podróżował właśnie tym kolorowym autobusem po Warszawie. Wiedza prawnicza Ryszarda Kalisza jest nieoceniona podczas spotkań z mieszkańcami.

WP: Jeśli jednak nie uda się panu wygrać tych wyborów, rozważa pan wstąpienie do partii Palikota?

- Nie, nie zamierzam. Bardzo mu dziękuję za pochlebne słowa pod moim adresem, ale nigdzie się nie wybieram. Robię swoje i krok po kroku odbudowujemy SLD. Rozpocząłem odbudowę Sojuszu w 2005 roku i choć droga jest wyboista, trudna, widać poprawę.

WP: Jaki jest pana ideał miasta, do którego Warszawa miałaby być podobna?

- Nigdy nie da się porównać do jednego, gdyż nie takiego ideału. Na pewno jak myślę o kulturze, to wyobrażam sobie Paryż, jak o infrastrukturze to Londyn, bo tam mają wspaniałe metro. Nie tyle piękne, co na pewno bardzo praktyczne. Jak myślę o nowoczesnym połączeniu to na pewno Berlin.

Z jednej więc strony nowe obiekty użyteczności publicznej, ale i rozwój biznesu. Za wzór może też służyć wiele innych polskich miast, jak Kraków czy Wrocław. Ale i Warszawa może być doskonałym wzorcem jak zagospodarować ścisłe centrum. Niech inni patrzą na plac Defilad i podziwiają go. Bo my nie jesteśmy Kopciuszkiem. I nie wszystko musimy ściągać od innych miast.

Rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)