"Współpracowałem z SB, by lepiej żyć"
Współpracowałem z SB. Mam jednak czyste sumienie, na kolegów nie
donosiłem, a dzięki grze z SB żyło mi się lepiej - ujawnia w "Super Expressie" Roman Wrocławski, były zapaśnik, mistrz świata z 1982 roku i olimpijczyk z Seulu.
Wrocławski od lat przebywa w USA. Jestem ekskluzywnym służącym, który wozi bogatych Amerykanów - mówi. Dlaczego postanowił ujawnić prawdę o swojej przeszłości? Moje nazwisko pojawiło się na liście Wildsteina. Osobiście cała ta lustracja ani mnie ziębi, ani grzeje. Ale w kraju jest to drażliwy temat, wiec nie chcę, by były jakieś niedomówienia- tłumaczy.
W ubiegłym tygodniu napisał list do prezesa IPN, w którym domaga się upublicznienia materiałów na swój temat. Wrocławski pisze, że w połowie lat 80. podjął z SB grę: "Dokonałem zwerbowania funkcjonariusza SB, który to był przekonany, że zwerbował mnie".
Współprace z SB Wrocławski rozpoczął w 1984 roku, jak twierdzi - z wyrachowania. Początkowo nie wchodziło to w grę. Z czasem jednak SB zaczęła być coraz bardziej upierdliwa, przeszkadzała, zabierała paszport. Wtedy pomyślałem - czemu nie? Trzeba sobie radzić. - opowiada. Wrocławski zapewnia, że na kolegów nie donosił. _ A co ja mogłem? Podpier.. kolegę, że ma więcej kryształów?- bagatelizuje i dodaje: _Jeśli udowodnią mi, że choć jednej osobie wyrządziłem krzywdę, zapłacę jej 100 tys. dolarów.
Wrocławski przekonuje, że chce przedstawić inną twarz lustracji. Mój przykład pokazuje, że w wielu przypadkach współpraca była istnym kabaretem. Z perspektywy czasu z politowaniem patrzę na cały system i na kolegę funkcjonariusza - istnego komika, który zmiękczony tworzył jakieś raporty, by wykazać się przed swoim zwierzchnikiem i zainkasować swoją dolę. Bo ja nie wziąłem nawet złotówki - usprawiedliwia się.(PAP)
Więcej: Super Express - Byłem agentem SB