Współorganizator koncertu Stonesów: "Nie należy mieszać rocka z polityką"

Słowa Micka Jaggera o tym, że "jest za stary, by być sędzią", wywołały w Polsce lawinę komentarzy. Współorganizator koncertu The Rolling Stones twierdzi w rozmowie z WP, że rock and rolla z polityką na koncertach łączyć nie warto.

Współorganizator koncertu Stonesów: "Nie należy mieszać rocka z polityką"
Źródło zdjęć: © East News
Michał Wróblewski

"Jestem za stary, żeby być sędzią, ale dość młody, by śpiewać" - te słowa (po polsku!) wypowiedził frontman największego zespołu w historii rocka podczas koncertu w Warszawie. Opozycja twierdzi, że to odpowiedź na list Lecha Wałęsy i sprzeciw wobec "wygaszania" kadencji sędziów Sądu Najwyższego przez PiS. Z kolei zwolennicy władzy interpretują słowa Jaggera tak: rockman nie chce wikłać się w bieżący spór polityczny w Polsce, dlatego stwierdził, iż "jest za stary, żeby być sędzią". W każdym razie - niezależnie od intencji Jaggera - artysta został (zapewne mimowolnie) uwikłany w polityczną wojenkę.

Skontaktowaliśmy się ze współorganizatorem koncertu Stonesów w Warszawie, Dariuszem Maciborkiem, właścicielem DM Agency. Zapytaliśmy go o to, czy Jagger faktycznie mógł być tak dobrze zorientowany w sytuacji politycznej w Polsce. - Mick Jagger jest bardzo otwarty na świat, na to, co dzieje się w każdym odwiedzanym przez zespół kraju. Ma taką charyzmę, że potrafi porwać ludzi jednym słowem - mówi nam Maciborek.

Nasz rozmówca nie chce jednak łączyć muzyki z bieżącą sytuacją. - Osobiście uważam, że nie należy mieszać rock and rolla z polityką, na koncercie najważniejsza jest muzyka. Wszyscy przyszli na występ największej rockowej kapeli świata i myślę, że wszyscy otrzymali to, czego oczekiwali. Spotkanie z legendą, której muzyka zachwyca ciągle nowe pokolenia - twierdzi Dariusz Maciborek. Zapewnia, że nie wiedział, że takie słowa - które rozemocjonowały wszystkich - mogą paść ze sceny.

Dziennikarz i prezenter jest zachwycony występem legendarnego zespołu. - W warstwie muzycznej to czysty rock and roll, a w warstwie wizualnej muzycy są właściwie na wyciągnięcie ręki. Takie jest założenie trasy "No Filter". Koncert w Polsce był fenomenalny, oszałamiający. Muzycy byli w bardzo dobrej formie, a - jak mówił Keith Richards - dopiero się rozkręcają! Są niezniszczalni. Na pewno nie jest to ich ostatnia trasa - zapewnia Maciborek w rozmowie z WP.

Artyści przyglądają się sytuacji politycznej w Polsce

To nie jedyny przypadek, kiedy w ostatnich dniach zespół światowego formatu grający w Polsce nawiązuje do bieżącej sytuacji politycznej w naszym kraju. Legendarna grunge'owa kapela Pearl Jam podczas koncertu w Krakowie wyświetliła na telebimie logo Strajku Kobiet, organizacji dążącej do liberalizacji prawa aborcyjnego. Na koncercie Massive Attack na Opener Festival w Gdyni również pojawiały się hasła odnoszące się do politycznych wydarzeń w Polsce. Na scenie wyświetlano nagłówki z polskich gazet, często krytyczne wobec działań PiS.

Kilka dni temu Mikołaj Ziółkowski, szef Alter Art, organizator festiwalu Opener, w wywiadzie dla "Plus Minus" przyznał: "Straciliśmy trzech, może czterech artystów przez sprawę związaną z ustawą o IPN. W piku afery i międzynarodowej burzy medialnej nowojorscy agentom nie zależało żeby dany artysta pojawił się w Polsce. Jak ktoś myśli, że sprawy w Polsce nikogo nie interesują i nie mają na nic wpływu, to jest w dużym błędzie".

Na pytanie dziennikarza Piotra Witwickiego, czy faktycznie w Nowym Jorku "mogą kogoś interesować polskie sądy", organizator Openera stwierdził: "Mnie też interesuje niezależność sądów, a właściwie jej brak na Węgrzech czy w Turcji. Funkcjonujemy w obszarze ludzi inteligentnych".

Jaggerowi inteligencji z pewnością odmówić nie sposób. A jakie miał intencje? To już wie tylko on.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (98)