Wspólny zespół śledczy ws. katastrofy? "Niemożliwe"
Nie ma prawnej możliwości powołania wspólnego polsko-rosyjskiego zespołu śledczego prowadzącego postępowanie w sprawie katastrofy w Smoleńsku - uważa Prokuratura Generalna (PG). O możliwość utworzenia takiego zespołu zapytał PG minister sprawiedliwości.
26.04.2010 | aktual.: 26.04.2010 20:13
- Poprosiłem w poniedziałek prokuratora generalnego o rozważenie, czy może w tej sytuacji nie byłoby dobrym wyjściem powołanie wspólnego zespołu śledczego - powiedział minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że decyzja w tej sprawie należy wyłącznie do Andrzeja Seremeta. Minister dodał, iż kiedy pełnił jeszcze funkcję prokuratora generalnego powołał do jednego ze śledztw wspólny polsko-szwajcarski zespół śledczy.
Rzecznik Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk powiedział, iż nie ma prawnej możliwości powołania takiego wspólnego zespołu. Jak dodał, kwestie te regulowane są przez umowy dwustronne i wobec różnych państw możliwości powoływania takich zespołów wyglądają odmiennie.
Jak mówi Kodeks postępowania karnego, pomoc prawna w postępowaniu przygotowawczym między polskimi organami uprawnionymi do prowadzenia tego postępowania oraz właściwymi organami innego państwa może polegać na wykonywaniu czynności śledztwa w ramach tzw. wspólnego zespołu śledczego. Musi na to jednak zezwalać odpowiednia umowa międzynarodowa.
Obecnie śledztwo w sprawie katastrofy prowadzą Rosjanie, polscy prokuratorzy uczestniczyli w czynnościach procesowych prowadzonych w Rosji po katastrofie. Niezależnie od śledztwa rosyjskiego już 10 kwietnia Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła własne śledztwo w sprawie. Na początku przyszłego tygodnia prokurator generalny Andrzej Seremet ma pojechać do Moskwy, by osobiście ustalić sposób realizacji wniosków polskiej prokuratury o pomoc prawną Rosji, w których wnosi się o przekazanie dowodów jej śledztwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem.
Jednocześnie Martyniuk przypomniał, iż polska strona prowadziła śledztwo po katastrofie białoruskiego Su-27 podczas Air Show w Radomiu. Wówczas polska Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie w grudniu ubiegłego roku umorzyła postępowanie "ze względu na śmierć sprawcy". Wtedy w oparciu o umowę międzynarodową między Polską i Białorusią centralne organy prokuratury Białorusi zwróciły się do polskiej prokuratury o kopie materiałów z tego postępowania.
- Kiedy zostanie zakończony etap wstępny postępowania i prokuratura poczyni istotne ustalenia, będą przekazywane dalsze informacje na temat śledztwa dotyczącego smoleńskiej katastrofy - dodał Martyniuk.
Martyniuk informował wcześniej, że na początku przyszłego tygodnia prokurator generalny Andrzej Seremet pojedzie do Moskwy, by osobiście ustalić sposób realizacji wniosków polskiej prokuratury o pomoc prawną Rosji, w których wnosi się o przekazanie dowodów jej śledztwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. - Chodzi o to, by wyniki pomocy prawnej były w maksymalnym stopniu przydatne w naszym postępowaniu - powiedział rzecznik.
Komisja obrony narodowej ma w czwartek wysłuchać informacji prokuratora generalnego o postępowaniu w sprawie katastrofy. Jak powiedział członek komisji Mieczysław Łuczak (PSL), zwróciła się ona do prokuratora generalnego o przedstawienie takiej informacji.
W zeszłym tygodniu prokurator generalny nie chciał mówić o treści zapisów czarnych skrzynek prezydenckiego samolotu. Te dowody są obecnie w dyspozycji rosyjskich prokuratorów, prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy prezydenckiego TU 154-M. Andrzej Seremet tłumaczył, że główne śledztwo w sprawie katastrofy prowadzone jest przez rosyjską prokuraturę.
Zapis z czarnych skrzynek powinien trafić do Polski w ciągu dwóch tygodni. Prokuratura wojskowa podkreśla, że porządkowanie wraku samolotu oraz rzeczy należących do pasażerów odbywało się w asyście przedstawiciela strony polskiej - oficera ABW lub prokuratora.
Samolot Tu-154 wiozący delegację na uroczystości zbrodni katyńskiej rozbił się 10 kwietnia w Smoleńsku przy próbie lądowania. W katastrofie zginęło 96 osób - wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni i przedstawiciele rodzin polskich obywateli pomordowanych przed 70 laty w Katyniu.