"Wspierajcie opozycję na Białorusi!"
Młody opozycjonista Franek Wiaczorka z Białoruskiego Frontu Narodowego wzywa Polaków do solidarności z opozycją białoruską. W Warszawie opowiadał o swoim niedawnym pobycie w areszcie.
Chciałbym, aby młodzież białoruska nie czuła się sama, żeby czuła wsparcie Polaków. Codziennie kogoś dotykają represje, codziennie przeszukiwane są kwatery młodzieży demokratycznej - powiedział Wiaczorka. Jak dodał, chciałby, by zostały wypracowane jakieś kampanie solidarności z represjonowanymi.
Wiaczorka - jak mówił - na początku myślał, że pobyt w areszcie będzie trudniejszy. Okazało się, że tam żyć można, ale nie można istnieć - ocenił. Wszystko, co tam masz, to trochę światła wpadającego małym oknem do celi - opowiadał.
W trakcie mojego pobytu w wiezieniu w została zorganizowana duża kampania solidarności. Biuro prasowe prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki otrzymało przeszło 500 listów wzywających do mojego uwolnienia. To było świetne wsparcie. Teraz ta kampania musi się zmienić w kampanię solidarności Polaków z białoruską młodzieżą. Potrzebujemy tego. Każda akcja solidarności pokazuje nam, że nie jesteśmy sami - podkreślił młody opozycjonista w liście napisanym po wyjściu z aresztu.
Cela - jak opowiadał - jest sceną 2 na 3 metry - tam 6, 8, 10 osób żyje, śpi i chodzi do oddalonej o metr toalety.
Na Białorusi - mówił - nie ma pomocy prawnej, są natomiast ludzie, którzy się z tobą solidaryzują. Gdybym nie odczuwał solidarności, gdyby na moją rozprawę nie przyszło 50 osób, byłoby mi wiele trudniej - zaznaczył Wiaczorka.
Jego zdaniem, Łukaszenka wypowiedział wojnę białoruskiej młodzieży. Teraz władze nie zamykają liderów politycznych, zamykają tylko młodzież, tym samym paraliżują działalność ruchu demokratycznego - podkreślił.
Wiaczorka został aresztowany za rozpowszechnianie materiałów mobilizujących do nielegalnych demonstracji. Za kratkami spędził siedem dni. W piątek ma obyć się w Mińsku rozprawa, na której młody opozycjonista zamierza się oczyścić ze stawianych mu zarzutów.