Wrzucił zdjęcie Romanowskiego ze szpitala. Kowalski się tłumaczy
- Chyba nie jest zabronione wrzucanie zdjęć z mediów - odpowiedział poseł PiS Janusz Kowalski pytany o fotografię zakrwawionego Marcina Romanowskiego ze szpitala w Polsce. Okazało się, że Kowalski wrzucił to zdjęcie na X w czasie, gdy Romanowski był już na Węgrzech.
"Poseł Marcin Romanowski. Po ciężkiej operacji. Z krwotokiem. Tusk i Bodnar ponoszą pełną odpowiedzialność za życie posła Romanowskiego, który będzie ich kolejnym więźniem politycznym" - napisał na początku grudnia na platformie X wyraźnie oburzony poseł PiS Janusz Kowalski.
Partyjny kolega Romanowskiego opublikował w swoich mediach społecznościowych zdjęcie posła ze szpitalnego łóżka i w zakrwawionym ubraniu. Na udostępnionej w sieci fotografii były wiceminister, podejrzany w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, wygląda na świeżo po zabiegu chirurgicznym lub operacji - nie dało się jednak stwierdzić tego jednoznacznie na podstawie samej fotografii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lubnauer o Nawrockim: Wiem, że nie odróżnia chomika od myszoskoczka
Na zdjęciu nie było też daty - nie wiadomo było wówczas, kiedy i gdzie zostało zrobione. Ani sam Romanowski, ani jego pełnomocnik nie udzielali na ten temat żadnych informacji.
Po tym, jak Romanowski dostał azyl na Węgrzech, na jaw wyszło, że były wiceminister sprawiedliwości i poseł PiS przebywał tam już na początku grudnia.
"Wrzucałem z mediów"
Reporter WP Patryk Michalski zapytał posła Kowalskiego, czy kiedy wrzucał zdjęcie Romanowskiego, miał świadomość, że ten był już na Węgrzech.
- Wrzucałem (to zdjęcie - red.) z mediów. Wpolsce24 i wpolityce24. Jeszcze żyjemy w wolnym państwie i można wrzucać screeny z mediów - stwierdził Janusz Kowalski i oświadczył, że nie wiedział, że poszukiwany Romanowski był już na Węgrzech.
- Nie miałem żadnej wiedzy, bo ostatni raz pana posła, tak jak wszyscy posłowie, widzieliśmy kilka tygodni temu - wyznał Kowalski.
Czytaj też: