Trwa ładowanie...
19-02-2007 00:01

Wrogie Służby Informacyjne

"Intelektualiści" z "partii ludzi przyzwoitych" przy pomocy tajnych służb konserwowali w Polsce postkomunizm.

Wrogie Służby InformacyjneŹródło: PAP
d3fnpk9
d3fnpk9

Mimo że raport z likwidacji WSI liczy prawie 400 stron, już po kilkunastu minutach od jego opublikowania obwieszczono w mediach blamaż Macierewicza i jego ekipy. Dostało się nawet prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.

Część komentatorów, recenzentów i polityków zakwestionowała przy tej okazji również zasadność likwidacji WSI. Z ust tych, którzy przez kilkanaście lat konserwowali w Polsce postkomunizm i często odpowiadali za patologie z udziałem WSI, znów pojawiły się głosy, że zostało osłabione nasze bezpieczeństwo, a nawet, że "z takich raportów mogą skorzystać tylko wrogowie Polski".

Można by na to wszystko wzruszyć ramionami, machnąć ręką i powiedzieć za kabareciarzem Grzegorzem Halamą: "ja wiedziałem, że tak będzie".

Łapać złodzieja!

Histerycznie wrogie reakcje na raport Macierewicza pokazują całą anormalność III RP. Ci, którzy przez kilkanaście lat bagatelizowali problem PRL-owskiej pępowiny w służbach specjalnych, sowiecko-rosyjski background oficerów WSI (według raportu ostatni kursanci GRU wracali z kursów w 1992 i 1993 r.) i prawdopodobną infiltrację tych służb po 1990 r. przez Rosjan, oskarżają dzisiaj likwidatorów WSI i mówią, że ich raport "może zostać wykorzystany przez rosyjski wywiad".

d3fnpk9

W każdym demokratycznym państwie podobne raporty, które w dodatku zyskują placet najwyższych władz, poruszyłyby nie tylko opinią publiczną, ale przełożyłyby się na konkretne plany uzdrowienia sytuacji. Przy czym zależałoby na tym zarówno obozowi rządzącemu, jak i opozycji.

W Polsce jest zgoła inaczej. Każda sprawa zyskuje u nas polityczny wymiar. Zmorą polskiej rzeczywistości jest to, że nie ma u nas jakiegokolwiek dyskursu na temat postkomunizmu, służb specjalnych czy lustracji, nad czym od lat mozolnie pracowali "intelektualiści" z "partii ludzi przyzwoitych", obejmującej niedawnych jeszcze opozycjonistów, postkomunistów i najbardziej zatwardziałych komuchów. Nawet najbardziej odkrywcze analizy, raporty i naukowe opracowania nie mają znaczenia.

Tak więc wiara w to, że raport z likwidacji WSI może w tym zakresie coś zmienić, była tylko pobożnym życzeniem naiwniaków, którzy zachowali jeszcze resztki złudzeń, że można przekonać tych, którzy już dawno zostali przekonani.

Jawne tajne

Trudno nam komentować treść raportu, przygotowanego przez naszych kolegów, z którymi pracowaliśmy kilka miesięcy nad likwidacją WSI.

d3fnpk9

Obszerne fragmenty raportu Macierewicza są de facto powieleniem, aczkolwiek w skrótowej wersji (zwłaszcza w części dotyczącej dziennikarzy i mediów), ustaleń Komisji Likwidacyjnej, które zawarliśmy w sprawozdaniu złożonym w październiku 2006 r. marszałkowi Sejmu.

Siła i wartość raportu Macierewicza polega przede wszystkim na jego jawności, co stwarza wyjątkową szansę na usystematyzowanie wiedzy na temat tzw. transformacji ustrojowej i polskiego modelu postkomunizmu. Dzięki jego upublicznieniu możemy się też pokusić o naszkicowanie pewnej mapy patologii III RP i sformułowanie konkretnych celów badawczych na przyszłość, które winny zmierzać w kierunku kompleksowego opisania procesów zachodzących od połowy lat Raport dobitnie pokazuje potrzebę realizacji takiego przedsięwzięcia, które można porównać do żmudnego układania puzzli przez cały zespół ludzi czy wręcz instytucji. W tych puzzlach brakować będzie przynajmniej paru elementów, których należy szukać w wielu miejscach (w archiwach wojskowych, ABW i IPN). W tym sensie raport Macierewicza jest nowatorski, zbiera bowiem dotychczasowe doświadczenia wynikające chociażby z częściowego otwarcia "szafy Lesiaka", archiwów IPN (zwłaszcza częściowej penetracji zbioru zastrzeżonego), doświadczeń sejmowych komisji i, wreszcie, z
likwidacji WSI.

Geneza transformacji

Raport w dość precyzyjny sposób nakreśla kulisy polskiej transformacji. Za niezwykle interesujące uznać należy fragmenty dotyczące genezy WSI i realizowanych od lat 80. tajnych operacji wywiadowczo-gospodarczych, polegających na stworzeniu na terenie pasa krajów neutralnych (od Skandynawii do Morza Śródziemnego) sieci spółek bazujących częściowo na kapitale zachodnim i tzw. polonijnym, kontrolowanym w dużej mierze przez komunistyczne służby specjalne.

d3fnpk9

Pierwotnie firmy te miały charakter tzw. przykryciowy dla działalności wywiadu wojskowego PRL, ale w sytuacji kryzysu systemu komunistycznego i negocjacyjnego przechodzenia do demokracji, stawały się często głównymi graczami na tworzonym wolnym rynku.

Arcyciekawa wydaje się działalność Grzegorza Żemka, ps. Dik, głównego aktora afery FOZZ, który w połowie lat 80. wytypował kilka firm zachodnich i polonijnych, mających się zajmować nielegalnym przerzutem sprzętu komputerowego. Jednorazowa partia dostaw sprzętu komputerowego mogła zapewnić komunistom nawet ponad pół miliona dolarów. Według Macierewicza, pod koniec PRL w wywiadzie pojawiła się też myśl, by powołać firmę telewizyjną. W rozmowach z przedstawicielami spółek polonijnych w tym zakresie miał pośredniczyć Żemek.

Zieloni biznesmeni

Ważny w raporcie Macierewicza jest opis operacji powstałego w 1983 r. Oddziału Y, o kryptonimach "Portofolio Menagement" oraz "Akredytywa", o których do czasu likwidacji WSI nikt po prostu nie wiedział. Odsłonięcie kulis tych operacji jest być może kluczowe dla zrozumienia zaangażowania i usytuowania ludzi służb na styku biznesu i polityki w III RP. Byli to ludzie, którzy w okres transformacji ustrojowej wchodzili ze sporym doświadczeniem, zdobytym w warunkach zachodniego kapitalizmu, we wrogim otoczeniu.

d3fnpk9

Najogólniej sprawa "Portofolio Menagement" polegała na "lokowaniu pozabudżetowych środków dewizowych w celu powiększenia zysków i uzyskania swobodnego i niekonwencjonalnego wykorzystania operacyjnego tych funduszy". Jej pomysłodawcą i realizatorem był również Żemek, który otrzymał na ten cel 250 tys. USD i wprowadził do obrotu bankowego na wysoki procent. Po sześciu miesiącach Oddział Y uzyskał kwotę czystego zysku w wysokości ponad 40 tys. dolarów. Operacja ta została zakończona pod koniec 1990 r., ale z zainwestowanej sumy pieniędzy i zysków do kasy służb trafiło tylko ponad 60 tys. dolarów.

Slawomir Cenckiewicz , Piotr Woyciechowski

d3fnpk9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3fnpk9
Więcej tematów