PolskaWrocławski dworzec, którego nikt nie chce

Wrocławski dworzec, którego nikt nie chce

Piękny budynek dworca niszczeje i... tak zostanie. Władze nie mają pomysłu, jak mu wrócić świetność.

Wrocławski dworzec, którego nikt nie chce
Źródło zdjęć: © WP.PL

06.10.2009 | aktual.: 07.10.2009 10:33

Kibice, którzy przyjadą do Wrocławia na Euro 2012, mają szansę na własne oczy przekonać się, jak wyglądało miasto zaraz po II wojnie światowej. Wystarczy, że spróbują wejść na kolejowy Dworzec Nadodrze. O jego remoncie możemy już zapomnieć - budynek jest jak kukułcze jajo, którego nikt nie chce.

PKP Nieruchomości, obecny właściciel budynku, próbują go oddać samorządowi województwa i spółce PKP Przewozy Regionalne. Rozmowy ślimaczą się od kilku miesięcy.
- Mają zakończyć się ostatecznie do końca października - przekonuje Tadeusz Szulc, dyrektor wrocławskiego oddziału PKP Nieruchomości.
Już dzisiaj jednak wiadomo, jaki będzie ich finał. Dworca nie weźmie nikt. Wicemarszałek Zbigniew Szczygieł stawia sprawę jasno - zarząd województwa jest zainteresowany przejęciem tylko Dworca Świebodzkiego. Samorząd ma tu przywrócić pociągi, które zawiozą pasażerów do wrocławskiego lotniska. - Nadodrze dobrze wpisywałoby się za to w plany gminy Wrocław - odbija piłeczkę Szczygieł. Miasto zamierza odnowić osiedle Nadodrze. Za ponad 10 mln euro z Unii Europejskiej wyremontuje się prawie 30 kamienic, Gimnazjum nr 15 przy ul. Jedności Narodowej i I LO przy ul. Poniatowskiego, komisariat policji i 6 podwórek. Odrapany, zapuszczony i śmierdzący dworzec zostanie bez zmian. Na remont trzeba by było wydać 60 mln zł.

Dwa lata temu gmina Wrocław i PKP przygotowały koncepcję przebudowy budynku. Od tamtej pory nic w tej sprawie nie drgnęło. Wrocławscy urzędnicy nieśmiało sugerowali, że dworzec może by i wzięli, ale pomysłów nie udało się doprowadzić do końca. Plany modernizacji Nadodrza miały być zrealizowane do 2010 roku, czyli półtora roku przed mistrzostwami w piłce nożnej.

Dziś ten plan jest nierealny. Tymczasem osiedle Nadodrze zacznie odzyskiwać swój dawny blask już na początku przyszłego roku. Wszystkie prace remontowe mają zostać zakończone do 2013 roku. Podczas mistrzostw Euro różnicę będzie widać gołym okiem.

Podróżni czekający na peronach mają dwa spostrzeżenia. Pierwsze - jak na Nadodrzu brzydko i brudno! Drugie - jaki budynek dworca jest ładny!
Tych wrażeń nie da się zmienić. Brudno było, jest i... będzie. Wielu pasażerów dworzec wita z obrzydzeniem.

- Straszany syf - skrzywił się Jan Król, kiedy chciał wejść do szaletu kolejowego na Dwor-cu Nadodrze. WC wygląda tak: poszarzała glazura rodem z PRL, zardzewiałe rury, cieknąca woda i łuszcząca się lamperia na ścianach. Wielu stwierdza, że woli za potrzebą iść w krzaki na świeże powietrze.
- Tylko 30 punktów na 100 możliwych! Tyle dała komisja od Euro 2012, która sprawdzała toaletę kilka dni temu - informuje pani zbierająca opłaty za korzystanie z pisuarów i sedesów. Anonimowo, bo się boi, że znajomi będą się śmiali.

Najczęściej do dworcowego WC zagląda sanepid. Inspektorom nie podoba się tam nic. Ale oni już nie takie ubikacje musieli widzieć, bo tej ciągle nie zamknęli. Piszą jedynie do PKP z nadzieją, że wkrótce standard się tu poprawi. Irena Burek z Miłonowic koło Milicza rozgląda się po Nadodrzu. - Jest postęp - nie widzę bezdomnych pod ścianami. Potrafili tu spać na ziemi i jeść z podłogi - mówi.

Ale wrócą, gdy zmieni się pogoda i spadnie temperatura. Nie wystraszy ich kartka na drzwiach: "Hol zamykany jest od 23 do 4 rano". Wejścia do dworca będzie próbował przed nimi bronić ochroniarz. Kolej po długich monitach od kasjerów stacji zatrudniła człowieka do pilnowania porządku. To jedyne, co przez lata udało się tu zrobić. A wszystko dookoła się rozpada, sypie, łuszczy i klei. Ledwie trzymają się okna, drzwi, schody i barierki. Przejścia z dworca na peron wymazali grafficiarze.

- Szkoda, że to tak wygląda - wzdycha Helena Mikołajczyk z Oleśnicy. - To zabytek i warto o niego zadbać - dodaje.
Ale PKP nie mają pieniędzy. Dlatego podróżni z Namysłowa, Oleśnicy i Trzebnicy takie Nadodrze "podziwiać" będą nadal. Potem przyjadą turyści. I niech nas zobaczą...

Bogata historia
Dworzec Nadorze zaprojektował architekt Wilhelm Grapow, który wymyślił też Dworzec Główny. Budynek wyrósł w 1868 roku. To wtedy zaczęły się tu zatrzymywać pociągi jadące z Wrocławia do Oleśnicy przez Psie Pole. Potem uruchomiono połączenia Wrocław - Fosowskie na Opolszczyźnie. Ale Dworzec Nadodrze nie nazywał się tak od początku. Był on Dworcem Bramnym Kolei Prawego Brzegu Odry, później stał się Wrocławską Bramą Odrzańską. Sam budynek wzniesiono z czerwonej nieotynkowanej cegły. Ma on długość 190 m, a swoim stylem przypomina renesansowe pałace.

Modernizację dworca rozpoczęto w 1912 roku. Dokończono po I wojnie światowej, w latach dwudziestych XX w., przebudowując tunele i perony. Podczas II wojny światowej to głównie z Dworca Nadodrze wywożono wrocławskich Żydów do gett i obozów koncentracyjnych. Kiedy wojna się skończyła, Dworzec Nadodrze był pierwszym, który przyjmował pociągi z kierunków wschodnich. Dzisiaj czynne są tu tylko dwie kasy i kiosk z gazetami.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)