PolskaWrocławscy celnicy grzebią w naszych listach

Wrocławscy celnicy grzebią w naszych listach

Kiedy w naszej skrzynce pocztowej znajdujemy przesyłkę albo list polecony, możemy być pewni, że wcześniej została ona dokładnie prześwietlona i obwąchana przez psy tropiące w sortowni na poczcie. Okazuje się, że państwo ingeruje w coraz więcej dziedzin życia, choć zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy.

02.04.2011 | aktual.: 04.04.2011 12:55

W ubiegłym tygodniu wrocławska Izba Celna podsumowała akcję kontroli przesyłek pocztowych. - W wytypowanych do kontroli paczkach nasi funkcjonariusze znaleźli ponad 27 kilogramów ciętego tytoniu bez polskich znaków akcyzy. Dzięki cyklicznym kontrolom w nasze ręce wpadają co roku setki kilogramów nielegalnego tytoniu - mówi Aleksandra Pokora, rzeczniczka prasowa Izby Celnej we Wrocławiu.

Polskie prawo zezwala funkcjonariuszom służby celnej kontrolować nie tylko przesyłki przychodzące z krajów trzecich, ale również te wewnątrzkrajowe. Takie kontrole są przeprowadzane raz na kilka tygodni we wrocławskich sortowniach Poczty Polskiej i innych firm kurierskich. Przepis, który umożliwia kontrolę naszej korespondencji, wszedł w życie w grudniu 2009 roku (rozporządzenie ministra finansów w sprawie sposobu wykonywania kontroli przesyłek w obrocie pocztowym).

Ale listy to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Państwo ingeruje bowiem bez naszej wiedzy w znacznie więcej dziedzin życia. Wszechobecny monitoring jest w stanie utrwalić nas w sytuacjach, na których nie chcielibyśmy zostać przyłapani.

W tej chwili we Wrocławiu działa 36 kamer przemysłowych. - Niedługo planujemy uruchomić dodatkowy monitoring w okolicy Rynku, Ostrowa Tumskiego i Wyspy Słodowej - mówi Stanisław Kosiarczyk, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. W sumie przybędzie około 40 kamer.

Najlepszym dowodem na rosnące zainteresowanie państwa naszym życiem jest rozpoczynający się Narodowy Spis Powszechny. Ankieterzy mogą pytać m.in. o nasze źródło utrzymania, wyposażenie mieszkania i czas dojazdu do pracy.

Co z billingami
W ubiegłym roku fundacja Panoptykon, zajmująca się ochroną praw obywatelskich, opublikowała dane o tym, jak często służby pytają o dane dotyczące obywateli, np. billingów. Okazało się, że polskie służby były rekordzistami i sięgały po dane bilingowe ponad milion razy - kilka razy częściej niż w innych krajach Europy. Łącznie do teleoperatorów zwróciły się z 1,06 mln zapytań. Zgoda sądu jest konieczna na założenie podsłuchu i kontrolę korespondencji. Prawo do rozmaitych form inwigilacji, w tym do danych od teleoperatorów, mają w Polsce: sądy, prokuratura, policja, Straż Graniczna, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz Wywiad Skarbowy.

Polecamy w wydaniu internetowym dolnyslask.naszemiasto.pl:
Wrocławscy celnicy grzebią w naszych listach

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (114)