"Zostałem pobity przez ochronę, a monitoring gdzieś się rozpłynął". Mężczyzna apeluje do świadków zdarzenia

Mieszkaniec Wrocławia twierdzi, że ochroniarze klubu nocnego "X-Demon" zaatakowali go i pobili. 26-latek zarzuca też policji, że nie wywiązała się ze swoich obowiązków i nie zabezpieczyła monitoringu "chociaż wszystko działo się w miejscach, które obejmuje zasięg kamer". Co na to miejscowa policja i przedstawiciele lokalu, w którym odbywała się impreza?

"Zostałem pobity przez ochronę, a monitoring gdzieś się rozpłynął". Mężczyzna apeluje do świadków zdarzenia
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | shutterstock.com
Patryk Osowski

29.06.2017 | aktual.: 30.06.2017 12:43

Ponieważ poszkodowany mężczyzna obawia się o swoje bezpieczeństwo, na jego prośbę i na potrzebę tego artykułu zmieniamy jego imię na Tomek. Cała historia miała się wydarzyć 18 lutego, kiedy 26-latek pojawił się w klubie "X-Demon" ze swoim znajomym.

Przez wiele godzin dobrze się tam bawili, po czym około godz. 3 nad ranem usiedli na chwilę w jednej z lóż. - Na drugim końcu kanapy siedziała jakaś dziewczyna. Nagle podszedł do nas jakiś mężczyzna i zaczął mnie obrażać. Krzyczał i używał wulgaryzmów. Był pod wpływem alkoholu i nie rozumiałem, o co dokładnie mu chodzi - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Tomek.

- Po chwili podbiegł do mnie z tyłu jeden z ochroniarzy klubu "X-Demon" i bez rozmowy, ani wyjaśnienia wykręcił mi ręce. Siłą przeprowadził mnie przez cały klub, aż do bramki wejściowej. Pytałem o co chodzi i skąd taka reakcja, ale usłyszałem tylko, że mam spadać i mogę sobie wezwać policję lub napisać negatywną opinię w internecie. Nagle jeden z ochroniarzy wykręcił mi ręce, a drugi z całej siły uderzył tępym narzędziem w zęby i nos - dodaje.

"Wszystko działo się tuż pod kamerami"

Mężczyzna stracił na chwilę przytomność. W rozmowie z WP opowiada, że gdy się ocknął był cały zakrwawiony. - Dostałem chusteczki od jakiejś dziewczyny, która potem przyniosła mi też kurtkę. Zostałem pobity całkowicie bez powodu. Nikogo nie obraziłem, ani się z nikim nie biłem. Zaraz po zdarzeniu wezwałem policję, która przyjechała dopiero po godzinie i poprosiłem o zabezpieczenie monitoringu. Cała sytuacja była bardzo oczywista i wydarzyła się tuż pod kamerami - mówi.

Dodaje, że przedstawiciele klubu zapewnili, że kamery są sprawne, a policja, że po zgłoszeniu zawiadomienia do prokuratury zdobędzie wideo. - Teraz już wiem, że tego nie zrobiła. Nie dopuścili mnie też do złożenia zeznań i odesłali jedynie na obdukcję. Zrobiłem ją trzykrotnie, a wyniki potwierdziły, że doznałem tzw. średniego uszczerbku na zdrowiu - opowiada.

- Złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury i ponownie udałem się na komisariat, by złożyć zeznania. Policjantka obiecała mi, że przesłucha świadków i zajmie się sprawą. Dopiero po dwóch miesiącach dowiedziałem się, że menadżer klubu usunął nagrania i nie wydał ich policji - podsumowuje.

Prokuratura nie widzi "interesu społecznego"

19 kwietnia Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Stare Miasto zdecydowała o umorzeniu postępowania. Jak czytamy w uzasadnieniu, "stłuczenie dziąseł i wstrząs zębów siekaczy to obrażenia, które nie naruszyły czynności narządu ciała na dłużej niż 7 dni". W związku z tym "nie stwierdzono interesu społecznego w kontynuowaniu śledztwa".

- To prawda. Postępowanie zostało umorzone, ale nie jest prawomocne, ponieważ poszkodowany złożył zażalenie - mówi WP rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. Jak dodaje, nie jest w stanie poinformować o szczegółach sprawy. - Wszystkie akta znajdują się w sądzie i to do niego należy decyzja o kolejnych krokach w sprawie - informuje Klaus.

"Nikt z pracowników klubu nie słyszał o sprawie"

O odpowiedź na zarzuty poprosiliśmy oczywiście pracowników klubu "X-Demon". Ci skierowali nas z kolei do swojego prawnika Jacka Bargiela. - O całym zamieszaniu dowiedzieliśmy się dopiero w kwietniu lub maju i to z mediów. Przepytaliśmy wtedy wszystkich pracowników, ale nikt o takiej sprawie nie słyszał - zapewnia nas adwokat.

Jacek Bargiel przyznaje, że "około miesiąca temu klub zwrócił się do policji z pytaniem, czy była na miejscu, i czy z interwencji została sporządzona jakaś notatka," gdyż o rzekomej interwencji został poinformowany przez dziennikarzy. - Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - informuje.

Prawnik odniósł się również do zarzutów o nieudostępnienie nagrań z monitoringu. - Wideo z danego dnia jest dostępne przez 4 tygodnie. Ponieważ o rzekomym pobiciu z 18 lutego dowiedzieliśmy się około kwietnia lub maja, już dawno nie mieliśmy dostępu do żadnych nagrań - dodaje Bargiel.

Pan Tomek rozkłada ręce i podkreśla, że cały czas liczy na pozytywne zakończenie sprawy. - Jakiś czas po zdarzeniu napisałem ogłoszenie w serwisie Facebook, w którym zamieściłem prośbę o zgłoszenie się świadków zdarzenia. Podpisałem się właśnie jako Tomasz. Moment pobicia widziało wiele osób. Liczę, że któraś z nich mi teraz pomoże - apeluje mężczyzna. Osoby, które były świadkami zdarzenia i chcą pomóc, mogą skontaktować się z panem Tomaszem pod adresem email: pobity6@gmail.com

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wrocławpolicjapobicie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)