Zbrodnia miłoszycka. Prokurator wygłosił mowę końcową. Chce dożywocia i 25 lat więzienia dla sprawców
Prokurator Dariusz Sobieski wygłosił mowę końcową w procesie dotyczącym tzw. zbrodni miłoszyckiej. Domaga się on dożywocia dla Ireneusza M za gwałt i zabójstwo Małgosi oraz 25 lat więzienia dla Norberta Basiury. Wcześniej w tej sprawie niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Przewód sądowy ws. zbrodni miłoszyckiej, do której doszło w noc sylwestrową 1996/1997, dobiegł końca. Przesłuchani zostali wszyscy świadkowie, przeprowadzono też ostatnie wnioski dowodowe.
Jak informuje wrocławska "Gazeta Wyborcza", biegły Krzysztof Koloch z Laboratorium Kryminalistycznego KWP we Wrocławiu, stwierdził, że ślady zabezpieczone na ubraniach ofiary są "ekstremalnie mocnym dowodem" przeciwko Norbertowi Basiurze (zgadza się na publikację wizerunku i nazwiska) i Ireneuszowi M.
Zbrodnia miłoszycka. Prokurator wygłosił mowę końcową
Prokurator Dariusz Sobieski w swojej mowie końcowej sporo uwagi poświęcił badaniom DNA. Zwrócił uwagę na to, że próbki pobrano z różnych przedmiotów znalezionych na miejscu zbrodni - sukienki, stanika, majtek, bluzki, sznurówek, czapki i chusteczki. Zgromadzone dowody świadczą przeciwko oskarżonym.
15-letnia Małgosia podczas nocy sylwestrowej 1996/1997 została odurzona karbamazepiną. To lek psychotropowy, który w połączeniu z alkoholem działa niczym "pigułka gwałtu". Przeprowadzona po latach sekcja zwłok wykazała ślady karbamazepiny w kościach ofiary. Nie ustalono jednak, kto podał dziewczynie tę substancję.
- Po północy doszło do momentu, który wszyscy dobrze znamy. Z zeznań Krzysztofa K., który się nią wtedy opiekował, wynika, że podszedł do nich mężczyzna i powiedział: "Gośka, ale się napiłaś, to Irek, kur..., Twój brat". K. nigdy nie wycofał się z tego, że to był Irek, a na ławie oskarżonych siedzi Ireneusz M. - mówił prokurator, którego cytuje "Gazeta Wyborcza".
Jak wyliczał prok. Sobieski, Małgosia została pogryziona, kopnięta w udo. Sprawcy odbyli z nią stosunek, powodując przy tym rozległe obrażenia narządów rodnych. W trakcie gwałtu u ofiary doszło do krwotoku zewnętrznego, po czym pozostawiono ją na nieoświetlonej części podwórka. Tamtej nocy w Miłoszycach było -18 st. C.
Prokurator stwierdził, że gdyby sprawcy chociaż zostawili otwartą bramę albo porzucili Małgosię w innym miejscu, to być może udałoby się jej doczołgać do miejsca, w którym ktoś by ją zauważył. Tak się jednak nie stało.
Zbrodnia miłoszycka. "To powinna być kara śmierci"
- Za to powinna być kara śmierci - powiedziała mama zabitej Małgosi w swojej mowie końcowej. - Dużo można wybaczyć, ale gwałtu i morderstwa dziecka wybaczyć się nie da - dodał jej ojciec.
Prokurator Sobieski zażądał dla Ireneusza M. dożywocia oraz 25 lat więzienia dla Norberta Basiury. Obrona oskarżonych wskazywała przy tym na rzekome błędy popełnione przy okazji analizy próbek DNA. Sąd odrzucił jednak wniosek o ponowne przeprowadzenie badań.
Obrona i oskarżeni mowy końcowe ws. zbrodni miłoszyckiej wygłoszą 15 września.
Przypomnijmy, że początkowo ws. zbrodni miłoszyckiej na karę 25 lat pozbawienia wolności skazany został Tomasz Komenda. W połowie marca 2018 roku sąd warunkowo zwolnił go z odbywania kary. Komenda wyszedł na wolność po 18 latach. Jak się okazało, spędził sporą część swojego życia za kratami za zbrodnię, której nie popełnił.
źródło: "Gazeta Wyborcza"